20 stycznia 2012
IRA
Jak nie kochać IRY...Nawet jej piszą wiersze.
Zdobyci szturmem przez muzykę. Od lat objęci każdym jej wersem.
Dawne ludy śpiewały o swych bohaterach. Każdy ma własną drogę miłości i bólu.
Ileż to razy podnieśliście mnie z kolan. Lud dziś oddany tej sztuce, nie raz jeszcze krzyknie „Dziękuję!”
Jak nie kochać IRY...przy pierwszym magnetofonie i z trudem zdobywanych kasetach,
gdy skulony w kącie, przygnieciony życiem, od was słyszałem „Wstań i nie pękaj!
Żyj bracie, choć ciężko przełknąć samotność i cierpienie.
Nikt nie obiecał różanych szlaków. Lecz jesteśmy z Tobą. Podaj nam rękę.”
Między wierszami, między nutami. W zatraceniu, w swoim świecie, jakbym znów miał siłę i nadzieję,
więc jak nie kochać IRY? Choć oni może nawet o tym nie wiedzą.
Lat dziesięć i trzydzieści. Ciężar i znój nie przemija,
a wy wciąż jesteście z nami. „Żyj! Popatrz, ja żyję”
W startym dżinsie, czy koszuli zapiętej pod szyję, jedno się nie zmienia.
Dajecie nam wiarę w sens walki, o każdy kolejny dzień w świecie cieni.
I jak kiedyś skrzywdzony, niezrozumiany, czy po prostu anonimowy w własnym, rodzinnym domu,
każdą łzę ofiarowałem tej muzyce..Bo komu? Bo komu?
Tak teraz powracam do was. Już w porządku chłopaki.
Przede mną tylko prosta droga. Nie poddaliśmy się. Daliśmy radę.
Jak zatem nie kochać IRY? Stos życiorysów przepełnionych waszą nauką istnienia. Przetrwania,
dziś po raz kolejny nuci pod nosem swe SNY, NADZIEJE, WYZNANIA.
Coś więcej niż słowa. Wielu ma swoją własną opowieść,
o tym, jak kiedyś mieszkali na dnie, lecz był ktoś zawsze najbliżej. I ciągle tu jest. To jeszcze nie koniec.