Arwena, 24 września 2011
tylko liście kiedy przekwitają drzewa
zmieniają nadzieję w pewność
nieprzytulnie pomyślisz wilgotno
ale tak jesień rozpina las w sieni
przy drodze głowy w wielkich kapeluszach
przesiadują nudne seriale i wiadomości
z pierwszej ręki smakują nieprzebrane
z drugiej bywa zatruwają życie
Arwena, 23 września 2011
mówisz ze mną nie do wiersza
łotrzysz pościsz idźże pierwsza
widzę zmierzasz na salony
po co wkładasz kalesony
frak ci skroją moje dłonie
od tej chętki dziś nie stronię
rozłóż proszę swe ramiona
niech się czuję uwiedziona
pisz mi proszę piękne wiersze
trochę dłuższe trochę szersze
nie wysyłaj mi haiku
to jak w przerwie czas na siku
pisz lirycznie o pieszczotach
nie chce czytać o głupotach
/Janda krzyczy na wybory!
Ojciec warczy na nieszpory!/
a ja wpadam w twoje rymy
/moje trochę przewietrzymy/
chodź, wymieńmy się słowami
ależ iskrzy między nami!
pieścisz teraz moje wdzięki
ja rozmyślam dla udręki
że mi zmarszczki wygląd psują
i nad duszą dominują
weź mnie teraz między wersy
nie nie byłeś wcale pierwszy
lecz dla ciebie od godziny
składam te cholerne rymy!
albo kochaj mnie ty łotrze
albo niech do ciebie dotrze
że gówniane piszesz wiersze
moje zawsze będą pierwsze!
nie patrz na mnie zaskoczony
ty się czujesz urażony?
weź te swoje wypociny
sto lat! mam dziś urodziny!
Arwena, 22 września 2011
niepokalane poczęcie
w zamian uśmiech
na rzepy
trzy pokoje
wysadzane granatami
gruz wynoszony każdego ranka
w damskiej torebce
i tożsamość
wynajęta okolicznym bezrobotnym
wiem że nie można
wypowiadać imienia człowieka
którego nie ma na liście ocalonych
ale przegryzam się z tobą
nabieramy smaku
będzie można wstawić drzwi?
Arwena, 22 września 2011
w dziewięćdziesiątym
szewc puścił z dymem
nieodebrane buty
piwnice zapełnił
trampkami za pięć złotych
trochę mi było smutno
on nie narzekał
częściej widywał się z ludźmi
bez lady za którą kiedyś
ukrywał interes
wtedy nikt nie pytał
czy to się opłaca
teraz każdy wie
ile zarabia na parze
więc woli
jak przychodzą osobno
i nikt nikomu nie liczy
Arwena, 20 września 2011
bywam na ucztach
senna i sztuczna
na mnie sukienka z wiskozy
piję dwa drinki
zbieram malinki
oraz opinię mimozy
wracam nad ranem
z obcym mi panem
zostawiam klucze na stole
budzi mnie słońce
serce gorące
płynę na ziemskim padole
pamięć zawodzi
szampan się chłodzi
pewnie przed ósmą nie wstanę
znowu rozpusta
całuję w usta
wychodzę by wrócić nad ranem
nie szukaj kluczy
ktoś mnie nauczył
przesypiać miłości niechciane
Arwena, 19 września 2011
nie żyję ekologicznie
nie segreguję śmieci
nie wpłacam oszczędności
na konto fundacji uratuj zebrę
nie zapisałam się do partii
nie solidaryzuje się
nie zbieram ulotek
/wyślizgują się z pieca/
targuje jajka z tróją
które znoszę cierpliwie
w nadętych kobiałkach
kozaki kupuje zimą
z płaszcza nie wyrosłam
torebka tylko czarna
a włosy pod kolor czasu
chleb dzielę z ptakami
ziemię z kwiatami
a dzień kiedy mija
nie kradnie zmęczenia
tylko zostawia noc w boa
nie pytam dlaczego
/już nie/
po co komu wiedza
na której nic się nie upiecze
a skup otwierają dopiero
po dziewiątej
Arwena, 18 września 2011
duszno
dom oddycha kominem
pachnę deszczem
ten to dopiero przelewa w czas
zakładki w ulubionych fragmentach z pamięci
zmyślam
prowadzę monolog z ciałem
ustąp miejsca kocie
przed tobą wróciła noc
wygłupia się
rozdziela wilgotne korale
przekłada ze mnie w siebie
oddychaj
usta maluje kłamstwem
wychodzi
Arwena, 18 września 2011
marnujesz talent
usłyszałam przez sen
o świcie
wyprałam zeszyty
odwirowałam ostatnie słowa
teraz białe kartki nabierają słońca
wierzę w reirkarnację
Arwena, 17 września 2011
wyjęła klucze. pęk wisiorków. złoty od Stefana. srebrny od Jeremiego.
ten z niebieską obwódką wokół palca od Marka. lubiła go. najbardziej.
bezbłędnie trafiał nawet na wielkim kacu.
zaczyna taniec.
rozpuszcza kok. spinka jak każda imitacja sprawdza się dla niecierpliwych.
ale nie teraz. wymaga czasu a ten przegryza się z miętówką. pies nie zawodzi.
po godzinie oboje wiemy że nie wejdę a on nie wyjdzie. jedyny powód dla którego
nie poprosiła o klucz. nie lubi się oswajać.
zapalił światło.
zamknął okna żeby nie wpuścić żadnej ćmy. nie zna się na motylach.
szczególnie tych bezsennych. papieros jest ostatnim punktem w zaprogramowanym czekaniu. wyszła na palcach a wróciła po winie. jak on nie wierzył w bajki. i długie włosy. kto się tak zapuszcza na stare lata. usnął.
jesień i pada. więc dlaczego czuje suchość w ustach. zlizała już wszystkie akty z lustra.
jest wyjście. ale nie ma klucza. poczeka. i zaprzyjaźni się z psem.
Arwena, 16 września 2011
przemycam sen
na wielkim prześcieradle
gdzie ksieżyc wyleguje
nadgryzione brzegi
/nikt nie zaśnie dziś głodny/
niespokojna
trzy kroki do piekła
trzy do nieba
nie muszę tam iść
nikt nie musi
wystarczy dobranoc
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.