9 sierpnia 2013
9 sierpnia 2013, piątek ( upał )
jest 10 wieczorem, przespałam całe popołudnie, może to burze, które doszły do Małopolski, teraz dopadł mnie głód. W kuchni trafiłam na otwartą puszkę z rybkami, w oleju dla uściślenia. Kształt puszki skojarzył mi się z trumną. W środku zwłoki - autentyczne - ryby. Wracam do kuchni, aby je zidentyfikować - byczki w oleju. Śmieszne - byczki, to mały kawałeczek byczka i to nawet bez pewności, że nie wsadzono tam sardynki. Ciągle ktoś nas nabija w butelkę, aby zbudować sobie imperium. Najbardziej jestem zdziwiona tym, że zjadam je ze smakiem. To skojarzenie po literaturze onetu czy wp. Tam cały czas jakiś trup się pojawia, albo wiele trupów - archeologia z tego żyje. Ciągle żywimy się trupami, żywe można zjadać małże, przypominam sobie jak robiły to dzieci nad morzem śródziemnym. Popisywały się jedne przed drugimi. Myślę, że nie należy myśleć, zostaliśmy wplątani w niezły bajzel pokarmowy.