7 listopada 2013
7 listopada 2013, czwartek ( Paw Królowej w Starym )
Na Nowej Scenie Starego Teatru w Krakowie grany jest „Paw królowej” według powieści Doroty Masłowskiej. Spektakl wyreżyserował Paweł Świątek, autorem adaptacji tekstu i dramaturgii jest Mateusz Pakuła.
Tyle przekopiowane z informacji teatranych. Przeczytałam recenzję (post factum - czyli po obejrzeniu sztuki), spojrzałam na autora recenzji a tam tylko PAP. Pomyślałam sobie czyżby automatyczna sekretarka?
Przestałam myśleć o tym kto a raczej o tym co sugeruje ta recenzja. Napewno nie to co zobaczyłam. Scenografia przypomina raczej "Lot nad kukułczym gniazdem", tak że trudno nagiąć wyobraźnię do krytyki sfer biznesowych Polski Współczesnej. Może tak wygląda biznes w Warszawie a ja się na tym nie znam, bo na warszawskich biznesowych salonach nie bywam, więc może to jest krytyka stanu elit. Ja, widz nowej sceny Teatru Starego, odebrałam sztukę jako przedstawienie dramatycznego uwikłania 30-latków w sieci kariery, dyktatu mediów i oczekiwań bezpruderyjnej sprawności seksualnej. Wątek Stanisława Retro, wokalisty, którego kariera się załamała oraz dziewczyny Patrycji Pitz niebywale brzydkiej, stanowi wyraźny kręgosłup sztuki i to daje szansę na skupienie się nad bardzo dynamicznie przekazywanymi problemami. Sportowe białe stroje tenisistów starają się osadzić naszą wyobrażnię w sferze społecznej wyższej niż dresy. Jest to zabieg o tyle istotny, że słownictwo w żaden sposób tego nie podkreśla.
To co pokazał reżyser i scenażysta daje poczucie obcowania z otaczającą nas rzeczywistością pewnych grup społecznych, nowej mentalności młodego pokolenia, która żyje w rozdwojonej jaźni szarpana ambicjami i wirtualem. Różowawa peruka aktorki intensywnie kojarzy się z popularnym programem Second Life. Aktorzy Paulina Puślednik, Małgorzata Zawadzka, Szymon Czacki i Wiktor Loga – Skarczewski dają ze siebie wszystko. Panie - rewelacyjne. Sztuka wymaga niebywałej kondycji fizycznej.
Sztukę "zaliczyłam" dzięki inicjatywie projektu Saga. Z własnej woli pewnie bym jej nie wybrała, bo przeraża mnie skondesowany język ulicy, ale przyznaję ani chwili nie żałowałam.