sam53, 28 grudnia 2021
potrzebny tak jak święty spokój
gdy drażni słowo szyte wierszem
otwiera nocy bramy mroku
przeprasza kiedy spać się nie chce
i choć nie skleja żadnych życzeń
i gubi myśli poskładane
w szepcie się staje gromkim krzykiem
cierpliwie mija tuż nad ranem
przechodzi już po pierwszej kawie
niczym grudniowy chłodu powiew
w tym śnie śnisz mi się coraz bardziej
i słyszę kocham
jeszcze powiedz
sam53, 27 grudnia 2021
gdy dwa słowa znajdują się razem
zapach kwiatów się miesza przypadkiem
kiedy gwiazdy nie gasną bez marzeń
i nas ciągnie ku sobie - dokładnie
kiedy moja samotność przy twojej
jedną ścieżką wędruje w ciemności
poszukując się wzajem wśród objęć
gdy dojrzałość do tanga chce prosić
niecodziennie dwie dusze ukradkiem
lgną ku sobie jak krople w obłokach
nawet we śnie - choć zanim śnić zacznę
uśmiech z oczu ci spatrzę
w nim zostań
sam53, 26 grudnia 2021
Gdybym mógł się jeszcze raz urodzić
wtulić od samego rana w jutro
i napisać na nowo naszą historię
wczoraj nie straszyłoby czarno-białą fotografią
nie byłoby nakręcanych traktorów i płaczących lalek
wiosna byłaby wiosną jesień jesienią
już w podstawówce umówiłbym się z tobą na pierwszą randkę
posłuchalibyśmy Beatlesów let it be
gdyby tak można było jeszcze raz zakręcić kołem fortuny
scałować z twoich ust sok malinowy
znalezionym kluczem do serca otworzyć dom
i pomalować oczy
niech utoną w błękicie
masz w sobie coś z motyla
sam53, 25 grudnia 2021
jestem z tych co nie pójdą w diabły
ani nie powiedzą ostatniego słowa
z zawsze ciepłych dłoni oddaję całe ciepło
szczęście dzielę na pół
z kart nie wróżę
noce przesypiam na plecach
z oczu mi patrzy
i cieszą wiersze
omijam z daleka tych z podniesionym głosem
krzyk - tylko na obrazku
nie wierzę w niebo
kocham gdy czuję pod stopami ziemię
i słyszę bicie serca
nie całuj pierwsza
sam53, 23 grudnia 2021
o wschodzie słońca pójdziesz za moją wyobraźnią
tam gdzie liście tataraku dotykają się na wietrze
cykady grają powolne cyk-cyk cyk-cyk
a echo bezwolnie im wtóruje
jeśli pobiegniesz z tą muzyką po rosie
mostem łąką lasem całując dzień w usta
aż przylgnie do nas
sycąc pożądanie pajdą przytulenia
sprawdź czy zasługujemy
na jeszcze jedno Boże Narodzenie
tyle marzeń poupychałem po kieszeniach
sam53, 22 grudnia 2021
Anna otwiera oczy mruga jeszcze raz mruga
Anna ma duże oczy
niesamowicie aż nieproporcjonalnie duże oczy
można się w nich przeglądać
czasami wypatruję w nich szczegółów
których nigdy bym nie zobaczył
dostrzegam swoją nietrwałość tymczasowość
miękki dawno skrzywiony kręgosłup
zwapnione osierdzie
brakuje mi dwóch żeber i słów do wiersza
tylko Anna wie kiedy opuszczam nos na kwintę
kiedy zjada mnie smutek
i rozbiera grypa
taka już jest Anna
w tym roku pod choinką
znalazłem ozdobne pudełeczko przewiązane kokardą
w oczach Anny błysnęło szczęście
sam53, 22 grudnia 2021
teraz to już dwa słowa
piękne od urodzenia
od dzieciństwa
ważne całe życie
w różnych językach
w twoich ustach
w moich
po angielsku francusku rosyjsku
gdy budzą pocałunkiem
i zasypiają obok
gorące na ramieniu piersi sercu
w rozmowie
na spacerze
i za szpitalnym parawanem
przy wigilijnym stole
gdy łamane opłatkiem
szeptem
a nawet kurwa w krzyku
gdy wywracają świat do góry nogami
sam53, 20 grudnia 2021
Jeszcze latem próbowałem pomalować nasze niebo na niebiesko
wysyłałem ci wierszem tysiące kolorowych słów
uśmiechałaś się do nich później
wracały martwe bezbarwne
a nawet nie wracały
jesienią stanęłaś w drzwiach z szarą anonimową twarzą
ze zwyczajnym niepokojem pod rękę
którą zbierałaś rozsypane miedzy nami milczenie
listopad ugrzązł w ciemnościach
wyobraźnią przekroczyłem granice rozsądku
błądząc w twoich snach
niczym przeterminowany wirus na karcie pamięci USB
z przekonaniem że każda wspólna chwila
to tylko preludium przyszłego szczęścia w wiecznym mroku
feeria barw zorzy polarnej podnieca
sam53, 18 grudnia 2021
obraz łąki
motyle
zefir w liściach brzozy
samosiejki po deszczu kipią od zieleni
przy kamieniu przytulie wyżej cienkie osty
pędzel szuka kontrastów barw i światłocieni
wyprowadza na pole ścieżkę z koniczyny
jakieś pióro gołębie porzucone w trawie
sen o wiośnie sam w sobie wiosny nie uczyni
ale w słowo i obraz chcę go dzisiaj zapleść
kiedy spojrzysz po latach choćby na motyla
który zawsze po nocy rankiem skrzydła suszy
gotów jest na obrazie znów kwiaty zapylać
a biedronka ze szczęściem
do łez ciebie wzruszyć
później lato czerwcowe sianokosy w pełni
księżyc żniwiarz wieczorem zbożem się zachwyca
niczym we śnie gdy z tobą chcę marzenie spełnić
kiedyś matką dla dzieci
kochanką dla życia
wrześniem kiedy jesienie wiążą babie lato
a i chłód w kartofliskach już pełza nieśmiało
pora przenieść się w jawę - snom pogasić światło
wiesz jak cudnie jest mnożyć
piękno i dojrzałość
sam53, 14 grudnia 2021
to był pogrzeb na całą wieś a może i parafię
ksiądz potknął się o trumnę
organista śpiewał na dwa głosy
pociągając od czasu do czasu z piersiówki
cmentarny dziad wybierał co chwila grosze z czapki
jakby się bał że zabraknie mu zdrowaś... na podorędziu
grobowiec największy na cmentarzu z marmurowymi kolumnami
świadczył o zamożności tych co mieli w nim zamiar
a zamiar mieli nawet ci dalsi nie wspominając o bliskich
najbardziej zadowolonych ze spadków i zachowków
pradziadek umierał samotnie nie licząc Alzheimera który towarzyszył mu zamiast ostatniej dużo młodszej żony
resztkami pamięci obdarował swoich potomków
opowiadając im szalone historie ze swojej młodości
stad wiem że był ojcem dzieci z nieprawego łoża w tym mojej babki Grażyny
której matkę Filomenę dorwał we żniwa w nieskoszonej jeszcze pszenicy
resztę wyczytałem z ksiąg parafialnych
babka była ochrzczona a gdy wychodziła za mąż odpowiednio wyprawiona
działo się to wszystko ponad sto lat temu
został cmentarz i podniszczony grobowiec
pamiętam że niedługo po pogrzebie bawiłem na kilku weselach pod rząd
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.