sam53, 26 grudnia 2021
Gdybym mógł się jeszcze raz urodzić
wtulić od samego rana w jutro
i napisać na nowo naszą historię
wczoraj nie straszyłoby czarno-białą fotografią
nie byłoby nakręcanych traktorów i płaczących lalek
wiosna byłaby wiosną jesień jesienią
już w podstawówce umówiłbym się z tobą na pierwszą randkę
posłuchalibyśmy Beatlesów let it be
gdyby tak można było jeszcze raz zakręcić kołem fortuny
scałować z twoich ust sok malinowy
znalezionym kluczem do serca otworzyć dom
i pomalować oczy
niech utoną w błękicie
masz w sobie coś z motyla
sam53, 25 grudnia 2021
jestem z tych co nie pójdą w diabły
ani nie powiedzą ostatniego słowa
z zawsze ciepłych dłoni oddaję całe ciepło
szczęście dzielę na pół
z kart nie wróżę
noce przesypiam na plecach
z oczu mi patrzy
i cieszą wiersze
omijam z daleka tych z podniesionym głosem
krzyk - tylko na obrazku
nie wierzę w niebo
kocham gdy czuję pod stopami ziemię
i słyszę bicie serca
nie całuj pierwsza
sam53, 23 grudnia 2021
o wschodzie słońca pójdziesz za moją wyobraźnią
tam gdzie liście tataraku dotykają się na wietrze
cykady grają powolne cyk-cyk cyk-cyk
a echo bezwolnie im wtóruje
jeśli pobiegniesz z tą muzyką po rosie
mostem łąką lasem całując dzień w usta
aż przylgnie do nas
sycąc pożądanie pajdą przytulenia
sprawdź czy zasługujemy
na jeszcze jedno Boże Narodzenie
tyle marzeń poupychałem po kieszeniach
sam53, 22 grudnia 2021
Anna otwiera oczy mruga jeszcze raz mruga
Anna ma duże oczy
niesamowicie aż nieproporcjonalnie duże oczy
można się w nich przeglądać
czasami wypatruję w nich szczegółów
których nigdy bym nie zobaczył
dostrzegam swoją nietrwałość tymczasowość
miękki dawno skrzywiony kręgosłup
zwapnione osierdzie
brakuje mi dwóch żeber i słów do wiersza
tylko Anna wie kiedy opuszczam nos na kwintę
kiedy zjada mnie smutek
i rozbiera grypa
taka już jest Anna
w tym roku pod choinką
znalazłem ozdobne pudełeczko przewiązane kokardą
w oczach Anny błysnęło szczęście
sam53, 22 grudnia 2021
teraz to już dwa słowa
piękne od urodzenia
od dzieciństwa
ważne całe życie
w różnych językach
w twoich ustach
w moich
po angielsku francusku rosyjsku
gdy budzą pocałunkiem
i zasypiają obok
gorące na ramieniu piersi sercu
w rozmowie
na spacerze
i za szpitalnym parawanem
przy wigilijnym stole
gdy łamane opłatkiem
szeptem
a nawet kurwa w krzyku
gdy wywracają świat do góry nogami
sam53, 20 grudnia 2021
Jeszcze latem próbowałem pomalować nasze niebo na niebiesko
wysyłałem ci wierszem tysiące kolorowych słów
uśmiechałaś się do nich później
wracały martwe bezbarwne
a nawet nie wracały
jesienią stanęłaś w drzwiach z szarą anonimową twarzą
ze zwyczajnym niepokojem pod rękę
którą zbierałaś rozsypane miedzy nami milczenie
listopad ugrzązł w ciemnościach
wyobraźnią przekroczyłem granice rozsądku
błądząc w twoich snach
niczym przeterminowany wirus na karcie pamięci USB
z przekonaniem że każda wspólna chwila
to tylko preludium przyszłego szczęścia w wiecznym mroku
feeria barw zorzy polarnej podnieca
sam53, 18 grudnia 2021
obraz łąki
motyle
zefir w liściach brzozy
samosiejki po deszczu kipią od zieleni
przy kamieniu przytulie wyżej cienkie osty
pędzel szuka kontrastów barw i światłocieni
wyprowadza na pole ścieżkę z koniczyny
jakieś pióro gołębie porzucone w trawie
sen o wiośnie sam w sobie wiosny nie uczyni
ale w słowo i obraz chcę go dzisiaj zapleść
kiedy spojrzysz po latach choćby na motyla
który zawsze po nocy rankiem skrzydła suszy
gotów jest na obrazie znów kwiaty zapylać
a biedronka ze szczęściem
do łez ciebie wzruszyć
później lato czerwcowe sianokosy w pełni
księżyc żniwiarz wieczorem zbożem się zachwyca
niczym we śnie gdy z tobą chcę marzenie spełnić
kiedyś matką dla dzieci
kochanką dla życia
wrześniem kiedy jesienie wiążą babie lato
a i chłód w kartofliskach już pełza nieśmiało
pora przenieść się w jawę - snom pogasić światło
wiesz jak cudnie jest mnożyć
piękno i dojrzałość
sam53, 14 grudnia 2021
to był pogrzeb na całą wieś a może i parafię
ksiądz potknął się o trumnę
organista śpiewał na dwa głosy
pociągając od czasu do czasu z piersiówki
cmentarny dziad wybierał co chwila grosze z czapki
jakby się bał że zabraknie mu zdrowaś... na podorędziu
grobowiec największy na cmentarzu z marmurowymi kolumnami
świadczył o zamożności tych co mieli w nim zamiar
a zamiar mieli nawet ci dalsi nie wspominając o bliskich
najbardziej zadowolonych ze spadków i zachowków
pradziadek umierał samotnie nie licząc Alzheimera który towarzyszył mu zamiast ostatniej dużo młodszej żony
resztkami pamięci obdarował swoich potomków
opowiadając im szalone historie ze swojej młodości
stad wiem że był ojcem dzieci z nieprawego łoża w tym mojej babki Grażyny
której matkę Filomenę dorwał we żniwa w nieskoszonej jeszcze pszenicy
resztę wyczytałem z ksiąg parafialnych
babka była ochrzczona a gdy wychodziła za mąż odpowiednio wyprawiona
działo się to wszystko ponad sto lat temu
został cmentarz i podniszczony grobowiec
pamiętam że niedługo po pogrzebie bawiłem na kilku weselach pod rząd
sam53, 13 grudnia 2021
znów dzień krótszy
wieczór cichszy
noc bezsennie myśli zbiera w jeden bukiet
z tych serdecznych uśmiech spływa
sny w kolorze
deszcz w staccato rozcedurzył się za oknem
ktoś pod wierszem znów podpisał się miłością
inny dodał - najpiękniejsza o tej porze
a ja chciałbym tej miłości choć raz dotknąć
trzynastego nawet w grudniu czuję wiosnę
gdy jej zapach rozsypany na poduszkach
a kolory w roztańczonych deszczem kroplach
gdy szaleństwem oddać ustom tylko usta
kiedy można jeszcze siebie podarować
sam53, 9 grudnia 2021
najpierw znaczyły czas na czole
później zbierały się w kurze łapki przy kącikach oczu
by zatrzymać się zmęczeniem w wiszących workach pod powiekami
babka Filomena mówiła że zostały mi po matce
jestem do niej podobna kropla w kroplę
wyjęli mnie na porodówce z brzucha miesiąc przed terminem
akurat przed bożym narodzeniem
tak jakbym się spieszyła
a matka zgrzeszyła z diabłem
chciałam się urodzić po bożemu jak w każdym małżeństwie na Podlasiu
byłam jedną z pierwszych która przyszła na świat
w pobliskim miasteczku a nie w rodzinnym domu
i musiała to być wielka tajemnica
nikt we wsi do tej pory nic nie wie
kobiety z problemami w połogu
były podejrzane o czary
nieszczęście przenoszono z pokolenia na pokolenie
nie pomagał napar z lebiody zaklinanie ani gruba koperta na kolędę
stąd pewnie te zmarszczki
babka Filomena wiedziała co mówi
wołali ją do porodu nawet z drugiej strony rzeki
brała ze sobą drewnianą słuchawkę
zapas prześcieradeł i butelkę bimbru
podczas wojny nie wszystkim się przelewało
niektóre noworodki umierały podczas inne zaraz po rozwiązaniu
niektórym półprzytomnym matkom prawdę o dzieciach zostawiano na później
to były tragedie
nie mogę wyobrazić sobie mojej matki
gdyby tuż przed wigilią miała się dowiedzieć że urodziłam się z wodogłowiem albo że nie mam kości
Filomena umierając nie miała żadnego siwego włosa
dziękuję jej za zmarszczki
pewnie po prababce Marcjannie
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.