20 grudnia 2021
Kazimierz Ratoń
Przy Emilii Plater, gdzie mieszkałeś, zwykle roiło się 
od prostytutek i doliniarzy, 
szedłeś z nimi ku światłu śmierci, która mogła mieć 
smak wody brzozowej lub odcień fioletu.
Czy na pewno dobrym studium samoobserwacji 
jest rozpadająca się twarz, powolne gnicie i ataki 
epilepsji, o której mówiono w zamierzchłych czasach, 
że jest synonimem opętania?
Ponoć degeneraci są ponad martwymi rytuałami,
kuleją im apostrofy, nieudolne figury retoryczne – 
wiersze zanadto wrażliwe, by z finezją mogły iść 
przez życie.
W rynsztoku płacą najwyższą cenę za ogrody, 
miejsca płonące i samotność.
 Poezja
Poezja Proza
Proza Fotografia
Fotografia Grafika
Grafika Wideo wiersz
Wideo wiersz Pocztówka
Pocztówka Dziennik
Dziennik Książki
Książki Handmade
Handmade