10 kwietnia 2012
Huśtawka
Porcelanowe wazy, szmaciany ludek,
marzenia formują dziwaczny dziubek.
Ze strachu pryszczami okryły lica,
wspomnienie grzdyla
- o Panie Soplica,
nalej wać panie losu czarną polewkę,
śpiewajmy z klawiszem elektro przyśpiewkę.
Będą tu tańczyć w rytm krwawej rosy,
tracąc swe życie na ostrzu śmierci kosy.
W głowę strzelają kolokwialnym słowem,
niewyraźnym bełkotem nad stołem,
połączą się w pijanej ekstazie.
Pupą z pukawką czy bez pukawki,
usta złaknione przeciwnej pijawki.
Kolorowy cukier puder na mordę ładują,
eskcentryczne wygibasy na ciele malują.
Wykrzywią do swiata gipsową mimikę,
egoistycznie propagują swoją własną brykę.
Szata z peweksu, kontusz z atłasu,
kawa z łyżeczką dylatacji czasu.
Krwią gazowaną zaleją sumienia,
diabelskie nasienie pragnie nasycenia.
Lunatykując przez labirynt niespełnienia
drugą zapałkę zapalą -
nie wierząc tej pierwszej.
Wciąż bujając się na rondzie zapomnienia,
za łańcuch trzymają deskę rozumu.
Lecieć przed siebie,
by za chwilę,
cofnąć się dalej niż poprzednio.