lUmI, 5 grudnia 2013
Jeżeli kolejny raz o nią zapytasz,
potwierdzę: miłowałem, byłem w Tobie,
jej oczy to horyzont. Często płakałem.
Często płakałem, próbowałem stoczyć z góry
wielki głaz i wywołać lawinę, dorosnąć do pięt
Bogu i zabrać wszystkie niechciane dzieci, niczyje.
Pamiętam słowa listu w którym o nią pytałaś,
potwierdzam: miłuję, jestem wędrowcem
co tuli do serca sieroty. Jestem wielkim głazem
co szarpie zbocze góry, zrywa darń, gładzi,
niszczy pola maków u podnóży.
Pola maków krzyczą,
pola maków krwawią,
pola maków szumią, żegnają się.
lUmI, 8 listopada 2013
Glob jest wielkości fasoli,
mógłbym go połknąć i nic
nie poczuć, mieć w sobie,
najpewniej - najwyżej.
Mieszkam w brzuchu wielkiej ryby,
oddycham tlenem z gwiazd,
mlecznej drogi, mgławicy.
Odpadam od ciała wielkiej ryby,
staję się łuską co dryfuje z prądem.
Niewidoczny i nic nieznaczący,
jak rybia łuska która dryfuje z prądem
tonąc wśród łyżek wód i oceanów.
Podróżuję na gapę wielkim wozem,
poganiam batem konie.
Kopytami ścierają kosmos w pył,
komety kreślą koniec drogi.
Dalej poganiam konie,
Konie szkapieją, padają.
lUmI, 4 października 2013
Żono Burka, pieseczka małego, jakże smacznego
do zjedzenia na ciepło z chrzanem. Pielęgniarko
mej duszy, siostro, chirurgu naczyniowy od serca.
Od serca do serca rwąco płynie krefffffffffffffffff
i napędza wszędobylskie dłonie, które głaskają
twoją wysublimowaną, poetycką-... Sama wiesz.
Żono Burka nakarm Burka, głaskaj po brzuszku,
przytulaj, pozwalaj ruchać nogi domowników jak
i przybyszów, gości . To miłość a nie chwilowe
zauroczenie ani sen na jawie czy Harleyu. To coś
magicznego jak wycie do księżyca, jak mgła nad
stawem, jak spadająca gwiazda albo ludzkie ciało,
ciało niebieskie –sine, małe niebieskie ludzkie ciało.
Chcę pozostać w tobie, być zapachem albo aurą,
oplatać szyję jak tatuaż, wąż którego przedstawia.
lUmI, 23 sierpnia 2013
zagubiłem się we własnym świecie
ta droga, gdzie?
ludzie mówią:
masz ją w sobie.
oświecać noce
chciałbym i przenosić góry
wyciskać z deszczu chmury
prostować meandry
łączyć kry, odbudowywać mosty
odejmować minusy, dodawać plusy
zawracać monsuny
i wskrzeszać miłość /już martwą/
lecz urodziłem się wędrowcem co szuka drogi
a ludzie wciąż mówią:
masz ją w sobie,
masz ją w sobie
lUmI, 29 lipca 2013
body bi
Czasem lubię posłuchać bojs,
są burakami ale mają w dupie
to że uważasz ich za buraków
i mają w okrężnicy też to,
że słuchają ich inne buraki,
znienawidzone z resztą przez
buraków którzy słuchają bojs
tylko po pijaku. Ostatecznie,
czy słuchasz czy nie słuchasz
czy słuchasz tylko jak wypijesz
na weselu pląsając na parkiecie
ze spoconą ciotką / zapach "przepoconego futra"/
przyp. red.
to i tak jesteś burak,
gdyż każdy Polak to burak,
z tytułu zajebiście dalekiego /ale zawsze/
pra pra pra prasłowiańskiego pokrewieństwa
z członkami grupy bojs / nie mylić a Al Kaidą/
Nie wierzysz?
To pomyśl,
ile dzieci nie przyjdzie na świat
przez twoje nygustwo,
ile razy oszukałeś swój umysł
przesypiając wiosenny wschód słońca,
ile żab ze skrzekiem
rozjechałeś jadąc samochodem
na wakacje do słonecznego Mielna,
buraku.
Publikuj
lUmI, 21 lutego 2013
Ałtoże Wazelin,
czemuś zbudował zasieki
i zabunkrował się w bunkrze
przede mną
zwykłym czytelnikiem?
Ałtoże Wazelin
z włosem a'la Biej Barakus,
Dawit Bekam, Riki Martin
Rijana, Michał Piróg
czy tam Balotelli na przykład,
czemuś zamknął mi usta
jednym kliknięciem mychy?
Wszak tak wiele do wyrażenia
miałem o cnocie twej poezyji.
Ubolewam i płaczę o stracie
i milczeniu na tematy twe gimnazjalne
- miłość, bzyk bzyk, bzyku, bzyk
pójdźmy wszyscy na wagary
a ty nie pisz więcej głupot,
stary.
lUmI, 9 lutego 2013
Ulice nasiąknęły deszczem
i mój płaszcz i moje buty też.
I ja sam trochę przesiąknąłem
tymi kroplami i smogiem,
który zbierały spadając z nieba.
Chodnikami przeszedłem, miastem,
smrodem spalin i oddechów
przechodniów.
Tych ładnych,
tych brzydkich,
zamyślonych,
zagonionych,
smutnych, uśmiechniętych,
wiernych, niewiernych,
dziwek, kurwiarzy,
finansistów, świadków jehowy,
polityków, politologów, poliglotów,
sprzedawców, gejów, lesbijek,
uczciwie pracujących,
recydywistów,
nieszczęśliwie zakochanych,
szczęśliiwie rozwiedzionych,
bezdomnych bezpańskich psów,
cudzoziemców,
kierowców autobusów,
artystów,
alkoholików, sportowców,
katolików, innowierców, chemików
i tych z łanem zboża w kieszeni
i tych z pierwiastkiem życia
i tych bez.
lUmI, 6 lutego 2013
Ona jest w sercu i na dłoni.
Na krzywych palcach zliczam dni, ich okruchy,
okruszku śmiej się do mnie oczkami.
A oczka zimne jak węgielki czy palące jak żar co z pieca bucha?
Otucha mamka, grymas od ucha do ucha, potem odwrót i podkówka
z ust do ust jak zaraza.
Skaza jest w sercu i na dłoni.
Oj boli, bardzo boli uschła dłoń co twarz zasłania,
nawet słonik z parapetu łezkę roni, skłania do refleksji
nad,
pytaniem. Zagadnieniem, które gdzieś w zakamarkach szuka
ujścia, wyrazu wypowiedzianego głośno wobec reszty,
jest tajemnica i ty jesteś.
Moja Polko, dziecinko, księżniczko,
gładka i miła władczyni krematorium dla pluszaków.
lUmI, 28 stycznia 2013
Jam jest.
Tyś jest.
Oni są.
Wszyscy prócz ciebie parują oddechem,
jedynej brakuje.
Jako nieobecna, winnaś się wstydzić tej pustki.
A śnieg napierdala od tygodni.
Świat ma coraz dłuższą białą brodę,
tak jak lubiłaś, tak teraz spada
i pola siwieją i lasy czernieją.
A chmury co miażdżą horyzont
znowu łzy wywołują,
tyle
i aż tyle słonej wody
co niechętnie zamarza
na gorących policzkach.
Gdybyś mogła jeszcze pobyć,
zaistnieć w dotyku
i dotykać, smakować, zlizywać białą cukrową watę z ust,
zmiatać biodrami wśród naszych śliskich włosów i skór.
lUmI, 13 grudnia 2012
szczyt,
kilka szczytów gdy sięgam wzrokiem
wkraczam
w miękkość i biel,
ślady człowieka i czerwień
a w dole miasto dymi,
góra dymi
i gdzieś pośród
niedźwiedź księżycowy bez łba
macha łapą na ratunek
przytulam półżywe ścierwo,
poznaję barwę i czuję ciepło jego krwi,
zapach zbroczonego futra,
brzydotę istnienia dostrzegam zmysłami
i płaczę nad miastem co w dole dymi,
górą co dymi
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.