Dziennik

Belamonte


dodane wcześniej pozostałe dzienniki dodane później

27 sierpnia 2012

6 listopada 1996, środa ( Zmiana systemu (wspólnota rozwiąże problem) )

Obserwacje ogólne (szukanie właściwego(własnego) tonu)

W ulicach zamieszkanych przez ludzi
są sklepy
te są już extra
ludzie już są też extra
pokupowali se ubrania, wyuczyli się wymagać od życia
w ogóle już panuje luz i zabawa
każdy czerpie z życia i wzajemnie się nakręcają w tym celu
wiedzą, że potrzeba im przeboju, są więc przebojowi
wzajemne zrozumienie
Dzieje się bardzo wiele, kupuje się i sprzedaje
bez zahamowań się kopuluje
jest też poszanowanie wiedzy - komputery,
i kultury - każdy tam coś czytał
Nie ma już tej nudy. Zapanowała aktywność
Trzeba też tak
Na ulicach leżą czasem te wyrzutki
oportuniści, alkoholicy, trutnie
Martwota od nich bije. Są źli i gnuśni
Defetyści i pesymiści. Zawsze znajdą dziurę w całym
Boli ich ten rozwój, bo nie mogą mu sprostać
Więc potępiają postęp
A teraz jest już przecież humanizm
Zazdroszczą tym lepszym
Nie okazali się zdolni dawać ludziom radość i miłość
Złe warunki? - Każdy boryka się ze złymi warunkami
To normalne
Niby nie chcą samotności, a sami ją sobie
zapewnili, bo nie umieli współżyć
Nie zależało im. Kiedy są sami też się gubią
Nie umieją żyć wśród ludzi, a sami także żyć nie umieją
inaczej jak od kęsa do kęsa. A wielu jest wśród nich takich,
którzy deklarują większe wymagania. Takich,
którzy te życie lubią jest niewielu, jeśli lubią
to tylko ludzie o potrzebach i ambicjach = 0
Takich, którzy go nie lubią, a mogli by żyć inaczej,
ale żyją tak, bo się za coś karzą, lub traktują to jak misję,
jest także niewielu. Większość stanowią ludzie nędzni
Słabi, źli. Złorzeczą lepszym od siebie
Trzeba ich kochać, bo w każdym z nas jest taki
złorzeczący egocentryk, który nie potrafi działać
dla innych. (Czy to aby szczere? Kochać mimo wszystko
Czy na pewno tak czuję?)
I co? Zwrócił na siebie uwage. Leży taki i ma
się za coś więcej. Że to niby oskarża
Czuje się na widoku
Cierpi
Jak zaradzić takim wykrzywionym cierpieniom?
- Utwierdzać w wartości. Uczyć współpracy
Nie chce taki tego. Zostanie sam. Defetysta jeden
Oni chcą, żebyś zobaczył jak są piękni
A ty widzisz tylko gnijące kawałki mięsa
Chociaż to śmieszne pragną może podziwu
Niezaspokojone pragnienia bycia kimś
Narcyze ulicy
Gdy chcesz takiemu pomóc - to ty, a nie on,
jesteś postacią godną podziwu, on musi uznać,
że jest godny pożałowania, współczucia,
że jest kimś gorszym
A na to nie pozwala mu pycha
Więc wszelkie twoje wysiłki by mu pomóc
natrafią tylko na jego złość i wstyd
To czego on potrzebuje tak naprawdę
ty więc nie możesz mu dać, bo naiwnie sądzisz,
że trzeba im miłości. - Ale jeżeli bycie kochanym,
to właśnie bycie podziwianym i szanowanym
bezwarunkowo. Każdy tego pragnie
Za co ich kochać, za co szanować gnijące
kawałki ze śmietnika, o być może gnijących duszach
- Łzy, łzy i płacz to język, którym przemawia ludzkie cierpienie,
kocham ich bo cierpią, bo potrzebują pomocy
Te wyrzuty sumienia, gnijące cielska Boga
Potrzebni są ludzie naczynia pełne rodzicielskiej miłości,
w której mogłyby się obmyć te uosobienia naszych
grzechów, wyrzutów sumienia
Przychodzą do schronisk. Siostry miłosierdzia
zapewnią im iluzoryczną rodzinę, ciepłą strawę,
wikt i opierunek
Tam nauczą się kochać, pracować i żyć
W rodzinie na 100 osób, bez mamy i taty
Kto im da tę siłę? - Społeczna zapomoga, łaskawy
chleb, a potem radź sobie sam.
No może udawana miłość na odczep się
Wymyślił sobie na skutek braku miłości i
zainteresowania - cierpienia, jako zasłone
dla swych wad
Niedopasowany, o złym wpływie na innych
Powinien sobie sam pomóc, bo takiemu się nie pomoże
On oczekuje czegoś innego niż zwykłej pomocy
- A moje mieszkanie jest ładnie urządzone i
świadczy o mojej wartościowości
Wiele zajęć pożytecznych robie
Ludzie ci nie mogą obcować z ludźmi szlachetnymi
Niech mieszkają w domach, które im pobudujemy,
my wartościowi
Dostaną jeść. Jesteśmy humanistami
Jasne, że im takie coś odpowiada. Może nawet
większości by to odpowiadało
Niegodziwi, fałszywi depresjoniści. Musimy tak
wychowywać swoje dzieci, żeby nie wyrosły na takich,
a wtedy stworzymy zdrowe społeczeństwo
Tylko musimy od siebie wymagać i od naszych dzieci
Musimy być dobrzy zawsze
Co nie jesteśmy? - I to ma tłumaczyć prawo do
oportunizmu. Nie!
Trzeba się przyznać do wad, ale nie usprawiedliwiać
postaw negacji i abnegactwa, żeby nie mieli
usprawiedliwienia dla takich zachowań
Trzeba im tylko przyznać, że nie są aktywni, ci
depresjoniści. To ogólny problem. Tak ogólny,
że właściwie powinny się nim zajmować jakieś organizacje,
a nie ja. Swoją biernością tworzą problem
dla całego społeczeństwa
Ale wśród aktywnych także są źli. Ci depresjoniści
chociaż są źli nie potrafią być aktywni, więc nie tworzą
tak, jak ci źli aktywni - ekspansywnego zła
To jakby mandat na ich korzyść, jakaś płaszczyzna
dla pomagania im i przerabiania ich na dobrych
Tym złym aktywnym także trzeba pomóc, ale
czasami się z nimi walczy. Z depresjonistami
natomiast prawie nigdy. Są w jakimś sensie lepsi
od złych aktywnych. (Przynajmniej dla społeczeństwa)
Może są tam jacyś dobrzy depresjoniści, przecież
wszyscy jesteśmy podobni
Trzeba być humanistą, wyznawać zasady, że
nie wszyscy są źli lub dobrzy do końca
Ale społeczeństwo i tak się ureguluje w myśl mocnych
reguł pracy żywego organizmu
Nie każdy jednak zasłużył sobie na swoje miejsce
w społeczeństwie. Czasem ludzie mają powody
do cierpienia. Im trzeba pomóc, ale nie tym
depresjonistom, z Wykrzywionymi Cierpieniami
Urodziło się to w rodzinie prostej, w miare
dostatniej i wyrasta na trutnia cierpiętnika
Powinienem się zabić
Dręczy mnie ten problem, że można tak żyć
Być tak zamkniętym na wszelką pomoc






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1