17 września 2016
Komuś ucieka czarny balonik
Przeglądam stare fotografie: sepiowe futro matki czekającej
na poranny autobus. Ojciec, niby stary poeata patrzy na rower,
i jeśli świat się w nim rozpada, w całym blasku śniegu,
zniknąłby gdyby ją objął. Obraz rdzawi palce, zdusza świece,
jak kości z resztkami mięsa. Muchy
krążą nad głowami pstrągów, niczym rozmodlone tłumy.
Okoliczne dzieci wyglądają, jakby próbowały ich ocalić,
sikając na przejeżdżające pociągi.