Poezja

supełek.z.mgnień


dodane wcześniej pozostałe wiersze dodane później

20 stycznia 2020

Podkład pod szczapy ognia

Martwy motyl przyklejony psią śliną do okna, nie składa się
w ofiarę, po kilku dniach rodząc robaki. Prześwietla je światło i kot,
wykazując większą ruchliwość od deszczu na nastroszonym ogonie.
Dni definiują nas, jak zapas jedzenia, motywy ciał, albo film z dubbingiem
w obcym języku. Przy grobie ojca, który jest logarytmem innych grobów,

nikt się nie modli. Zbyt łatwo w cieniu starej gruszy miarowe nic, nic, nic,
gotowe na bluzgi. Kolory przeciągnięte od poczęć blakną do jednego.
Dzieci jak niemowlęta dotykają rączkami powietrza, niby żałobnicy niosący
rozkołysane trawy, tak jak zdumiewa nas, że dzień dobiega końca,
a szczelny zmierzch daje więcej niż zabiera: przy całej natarczywości życie

wieczne nim przeboli, opatrujemy w przedawnionym dzisiaj. Na okładce książki,
którą kiedyś napiszę, między zdziczałymi śliwami szczeniak w tekturowym
pudełku, wygląda jakby przeżył samego Boga. Powinnam się poruszyć,
docieszyć jego wycie naszą karykaturą w kałuży. Istny karnawał bezsłownych
komiksowych dymków. Z nocą, z niebem, i tak dalej. Kartka papieru.
W dogmacie moja twarz zatrze się najszybciej.






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1