Michał Wodecki, 8 sierpnia 2014
błogosławieni w tańcu
oszczędni w ruchach
pokorni w muzyce
oto bezgłośna Pieśń na Pieśniami
ręce kroją kawałki słońca
na skorupkach greckiej wazy
przesuwają fazy księżyca
nimfa i półbóg
w harmonii
nawet w kwantowym świecie
na wspólnych orbitalach
wypełniają przestrzeń
tańcem
Michał Wodecki, 7 sierpnia 2014
ty i ja zakotwiczeni na słonecznych leżakach
słomkowe kapelusze szklanki
przed wojną po wojnie
zardzewiała huśtawka
złośliwość wiatru w pomieszanym czasie
rozwiane suknie przed kościołem
młodość jak tamten poranek i wspólne śniadanie
będziemy być może w cerkwi
malutcy mniejsi od stawianych świec
wystające długie korzenie zębów
z uszkodzonych zębodołów
wierzę że rozsypujące się paliczki dłoni
splotą nas we wspólny różaniec
Michał Wodecki, 7 sierpnia 2014
Przydrożny krzyż
Zdarzył się przy powrocie z apteki
Wokół szemrane towarzystwo
Duchów
Przystanek
On też przystanął
Odpoczywa po całym dniu pracy
I birbantce z apostołami
Jaki?
Czy każdego z nich trzeba nazwać?
Lekkoduch
Wisi bez cienia
Po dłoni chodzi mucha
Przysiada ptak
Krzyż ożył
Stabilizuje obraz
Przekrzywiając przestrzeń
Muchy już nie ma
Może na wieki
Idę w stronę domu
Myśląc czym popiję tabletki
Drzewo rozsycha na słońcu
Mija mnie dziewczyna na rowerze
Czuję że ten którego spotkałem
Złożył krzyż do torby i odjechał
Autobusem
Michał Wodecki, 6 sierpnia 2014
W parku na ławce
Zjada go robaczywe jabłko
Oddycha niżej
Poniżej
Chrząstka krtani i skalpel
Świst minionych wieczorów
Stan wojenny dotyczy całego narodu
Wszystkim zagraża
Wszyscy będą jakoś chorzy
Niektórych pożre starość
Michał Wodecki, 6 sierpnia 2014
przy końcu bez posłowia
gdzie Kaukaz nagie skały
w nicość wpadające morza
i szlak górski nagle zabrany
na skrawku materii blisko jej ducha
i brzegu stołu tam uczta Cyklopa
w wyścigu nad przepaść
z widmem Jamesa Deana
przed własną Apokalipsą
na dachu wieżowca
przed skokiem bez bungee
to dopiero początek
Michał Wodecki, 5 sierpnia 2014
Danusi
jestem twoją raną
rozwarte brzegi skóry
mięśnie i ścięgna
naczynia na limfę i krew
naga kość
zwapniała szczelina
złamanie dobra
lekcja anatomii
dla sumienia
złóż larwy
błyszczących much
gangrenę ulecz
niekonwencjonalną miłością
nie szyj wygiętą igłą
(esperal wyszedł z mody)
niech oddycha
pocałunkiem
Tobą
Michał Wodecki, 5 sierpnia 2014
Zeszyt jest żółty. Będziemy w nim pisać o dziewiętnastym wieku.
Studenci medycyny kradną z cmentarza zwłoki. Robert Louis Stevenson.
Migocą knoty świec –na ścianie wątroba udaje dynię. Preparują.
Mięśnie i ścięgna. To serce dziecka- blue baby- niezarośnięta dziura w przegrodzie.
Kości czaszki pełne sztucznych dziur- bez anatomicznych nazw.
Ta narośl to nowotwór.
Dnieje. Skrzętnie chowają dowody zbrodni. Ktoś puka do drzwi.
Chyba nie Bob.
Nikogo.
Nawet Boga.
Michał Wodecki, 5 sierpnia 2014
czekała na mnie przed szkołą językową
gdzie uczęszczała moja żona i syn
ubrana w białą bluzkę czerwony żakiet
najbardziej interesowała mnie twarz
ale bałem się spotkania oczu
nie spóźniłeś się
powiedziała
i szliśmy w kierunku parku
mrowiący dystans urywane zdania
dwadzieścia lat innej drogi
tak jest i koniec
a jednak ciekawe
jest coś w tym myślałem
to ja byłem wtedy zakochany
odgarnąłem czułą ręką jej muchy w nosie
i ujrzałem jej oczy
jak zwykle niebezpieczne
niepewne i zbyt wyniosłe
żałujesz?
głos ze studni jak to we śnie
najbardziej żałuję że biorę
wokół mnie pustka
zdawało się że za rogiem słyszę
stukot jej obcasów
Michał Wodecki, 31 lipca 2014
ogrody są zamknięte. rudymentarne furtki z rustykalnym
kluczem. wybujałe paprocie. w bujdzie biegunów babcia-
spadła z jabłoni . dłonie w bez palczastych rękawiczkach trzy-
mają kolczaste druty. z czerniaka na czole polewka po skibach
cery.
grzech nieposłuszeństwa.
boska samotność na działkach.
pod zardzewiałym płotem leży stary maleńki.
bawi się pleśniawkami- na razie wie,
że przed nim życie bogate w krew,
a ogród nieosiągalny.
tylko nenufary to poezja
Michał Wodecki, 27 lipca 2014
Mojej psychoterapeutce
jest ich dwóch który to nie wiadomo w chorobie
zrodzony bliźniak on czekał na tarczę w złości
gdy odbiła lotkę rzucił się do sznurówki
buta i wybiegł
zdjął okulary pytając delikatnie o dzieci
ona też swoje w dwa palce
zawisły w wahaniu nad granicą biurka
oczy jak cztery czarne koty
„moje dzieci to maluszki trzy latka drugie
czternaście miesięcy”
założyła z powrotem
zatrzasnęła drzwi z napisem:
„ pacjentom wstęp wzbroniony”
liczba pi
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.