30 lipca 2020
"Jak przestałem się martwić i pokochałem bombę"
Blade odblaski eksplodujących bomb
na obrzeżach świadomości
To płonie rodzinny dom
To płonie rodzinne miasto
To płonie ukochany świat
Pędzę przed siebie nie czując łez
łez szczęścia co zraszają obficie moją kurtę
Wreszcie wszystko będzie miało sens
nareszcie jutro stanie się prawdziwym jutrem
Sięgam i wiem że nareszcie
jej dłoń jest już w mojej i będzie tam
wiecznie
nie patrzę na jej ciała popioły i prochy
co żarzą się za moimi plecami
miliardami gwiazd w niebo lecą iskier snopy
Kiedy mijam płonące domy
beznamiętnie
Pęd rozmywa ból każdy
kruszy i rozpada i cokół i pomnik
na nim przecież płoną wszystkie koszmary
Patrzę i cieszę jak dziecko
Pan Gniew teraz żałośnie szczekający jamnik
Wciąż pędzę przed siebie
oczy moje drogowskazy
jedyne latarnie
Zanim paliwo się skończy i żałośnie padnę na twardą ulicę
Zobacz jak pędzę przed siebie wolności pełne mając wciąż tętnice
...