10 października 2016
pod kamieniami przymykam oczy
myślę sobie - tak to już jest - godzę się
maluję kamuflażem zakrywam historie
zaczyna się od znikania
robisz się przezroczysta lecz nie od razu
spokojny początek nie zwiastuje pustki
nie teraz
jeszcze tramwaje przed nami niedokończone słońca
przyjrzyj się tak uważnie jak rano oglądasz swoje dłonie
czy na pewno to własne te same co wczoraj
jeszcze stopy - uparcie nosiły dzień
jedynie tak samo dzieją się słowa
od wdechu do jutra