Lucretia, 17 września 2017
Ciszę roztrzaskał dźwięk butelki
Krzyk przebił noc jak sztylet
Szczątki walają się na ulicy
Wnętrze ofiary wypływa i ginie w studzience
Mój spokój wyskoczył przez okno
Zabiła go ta niewinna libacja
Już poszli zostawiając niedobitki
Na pastwę nocnych patroli
Ja leżę na granicy
I czuję się jak ta butelka
Niegdyś cenna i pożądana
Teraz pusta i zapomniana
Leżę i tęsknię za zamordowanym snem
Którego byliśmy bohaterami
Wiele lat temu
Dziesięć minut temu
Lucretia, 24 czerwca 2017
Miałam marzenie takie
Małe, błahe, wręcz nijakie
Nie żadne Ameryki
Dzikie lądy
Atlantyki
Miałam marzenie takie
Powiesz proste, nieciekawe
Gdzieś w schronisku pod gwiazdami
Ty i ja - całkiem sami
Słońca cienie, burzy blaski
Te oscypki, te kiełbaski
Sielankowa trwoga
Gdy wiatr ponury
Kamienne chłosta mury
Lecz ty wolisz
Ameryki
Dzikie lądy
Atlantyki
Lucretia, 8 kwietnia 2017
długo go nie było
w tym parku
w tym kinie
w tym mieście
w mym domu
w mym łóżku
i we mnie
i nagle
jest
I nic.
za długo
Lucretia, 12 stycznia 2016
martwa obojętność nieobecności
za rondem
na rynku
przy dworcu
Tak wiele ludzi a jakby nikogo
gama kolorów ginie w szarości
paleta dźwięków wtapia się w ciszę
ukrywając życie przede mną
duszny ciężar samotności
za rondem
na rynku
przy dworcu
a rozum woła
i dusza tęskni
za tym co serce pamięta
Lucretia, 24 listopada 2015
ze swych marzeń ułożyłam
Pieśń
którą miałeś wyśpiewać
przy fortepianie nocy
teraz już wiem gdzie była
Źle Zapisana Nuta
a może to jednak Aberracje Chromosomowe.
Lucretia, 24 listopada 2015
Zaczęło sie na szczycie
Zmiażdżono
Roztarto
Pocięto
I podtopiono obficie
Potem było spokojniej
Wchłonięto
Popchnięto
Przetłoczono
Jeszcze nie było najtrudniej
Czas zdecydowanych rozwiązań nastąpił wkrótce
Etap kolejny zatrważający
Zgromadzono
Wyjałowiono
Rozpuszczono
A to wszystko przez kwas żrący
Dalej było zasadowo, choć droga długa, a enzymy przeklęte
Dwunastnica, jelito czcze i kręte
Amylaza
Lipaza
Maltaza
Chymotrypsyna i inne niepojęte
ACH kątnico
Cóż ty masz za robaka
Niby potrzebnych hodujesz
Ale jak szlag trafi to OJ
Odbytnico
Ty smutna być musisz
Brudną robotą codziennie się trudzisz
Obyś nie pękła
Lucretia, 11 listopada 2015
Gdy wróciłam dziś do domu zobaczyłam
KRASNALA
Siedział w lodówce zaraz obok ketchupu
Potem spotkałam go znowu
Usadowił się na czekoladzie
Gdy wyszłam do sklepu
Poszedł za mną
DLACZEGO TAK WCZEŚNIE?
Jest gruby
Ubiera się w czerwienie
Nie obcina brody
A mimo to mówią, że ma nawet żonę
Spoko z niego ziomal
AŻ SIĘ ZAPOMINA ŻE BYŁ BISKUPEM
TEN MIKOŁAJ
Lucretia, 7 listopada 2015
Późna jesień drapie powietrzem w gardło
płuca charczą za O2
w krtani Twoje imię ciągle jeszcze chrypi.
Bez sensu jest pisać pod wpływem emocji
gdy się nie jest Słowackim
siła fatalna nie zostaje po wszystkich.
Być może znajdujemy ulgę w słowach
chociaż nie przerobią już w aniołów
ani Ciebie ani mnie.
Romantyzm się skończył
stężenie pyłów zostało przekroczone
dusimy się własną mądrością.
A może to glupota.
Lucretia, 26 września 2015
Jedząc robaczywe hamburgery na katowickim rynku,
trzymając kawałek Świata w dłoni o połamanych paznokciach.
Patrzeć.
Jak wali się Centrum,
a popiół osnuwa twarze.
Świat wypada z rąk.
Mówią, że teraz tu pięknie, gdy surmie zakwitły,
a spod dawnej skorupy zaczęła wydzierać harmonia.
Wrócić.
Do czasów gdy Twoja dłoń
pomagała mi utrzymać
Świat co wypada z rąk.
Jak ciężko jest żyć bez swojego najdroższego Centrum,
czy to możliwe by z drobnych uzbierać całość?
Zatrzymać Ciebie
I grzać dłonie obecnością,
która nie pozwoli,
by Świat wypadł z rąk.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.