20 grudnia 2015
W zasadzie Jeden
Babcia powiedziała mi kiedyś, że najtrudniejsze jest wyciagniecie ręki nie do tego, kto Cię rani, ale do potwora, który mieszka w Tobie i codziennie, dzień za dniem zadaje ból, który pewnego dnia Cię zabija.
Wiedziała co mówi, olewała swojego przez miesiące, aż w końcu zajął jej wszystkie organy i zjadł od środka.
Każdy ma swoje potwory, jeden czają się w lekko rozchylonych ustach, inne w zaciśniętych pięściach. Jedne zamykają Cię w sobie, inne sprawiają, że wychodzisz z siebie. Lubię swoje potwory. Czają się płytko pod skórą i tak długo wiercą, aż ich nie podrapię. Czasem mam ochotę wydrapać się tak mocno, aż spłyną po mnie swoim pluszowym ciepłem.
Kochałam meżczyzn równie mocno, jak ich nienawidziłam. Fascynowało mnie to, że każdy z nich miał swoje życie małe, głupie życie. Każdy miał w oczach swoją historię a ja mogłam chłonąć doświadczenia i wysysać je tak, że byłam ich równie łapczywa co książek. I każdy mówił mi, że kocha mnie jak jeszcze nikt inny wcześniej.
Ale przychodzi ten moment, że każdy wydaje Ci się taki sam. Nudny i przewidywalny jak truskawkowy jogurt, który kupujesz codziennie na śniadanie. Aż czasami masz nadzieję na jakąś zniłą truskawkę, czy zatopionego robaka.
Przestało się chcieć smakować człowieka. Wysysać go przez chętne usta i metalicznego kutasa. Kiedyś się świetnie bawiłam, mogłam spędzać kilkanaście nocy pod rząd tylko na rozmowach o absurdzie, awangardzie i aborcji. Wyobrażać sobie pierwszy dotyk, pocałunek, seks. Tam zawsze byli najlepsi. Dlatego zawsze powinni tam zostać. W mojej głowie.
Nie ma nic piękniejszego, niż uczucia, których doznaję, kiedy wmawiam sobie, że potrafię kochać. Jestem od tego uzależniona - od ich maślanych oczu i strachu, kiedy pierwszy raz mówią o miłości. „Kocham” zawsze było granicą i wystarczającą nagrodą. Ukoronowaniem kilkudniowych, kilkutygodniowych zabiegów. Potem już nawet nie chciało mi się tłumaczyć, dlaczego odchodzę. Zawsze sobie potrafili to idealnie usprawiedliwić. Byli tak ślepi, że wymyślali mi lepsze wymówki, niźli miałabym zapłacić PRowcom. Słodcy idioci, w poszukiwaniu kogoś kto nigdy nie istniał.
Mnie.