16 stycznia 2011
Oczekiwanie w Brighton
Spacerowałem wzdłuż morza i karmiłem mewy
tuż obok pubu Brunswick, dalej Peter's Gnosis
tam natknąłem się na tuzin kobiet czarnobrewych
żałobnie zawodzących i rwących włosy. Zgroza!
Krzyk ptaków szybujących nad skałą, Brighton Rock.
W Mariner’s nie zjem lunchu. Przeczucie to czy szok?
Dokuczliwy brak ciebie. Zostałaś w Welwyn?
Oceaniczny przypływ rzucił na piasek welon
W morskiej bryzie płynęły dmuchawce; nasienie
mniszka. Pająki tkały jedwabne desenie.
Moje myśli wpadały w pajęczyn pętle
Kogoś tam wyłowili. Tragedie niepojęte
przychodziły mi do głowy. Wreszcie zadzwoniłaś
Kwartet smyczkowy. Muzyka twoich słów tak miła
wyjaśniła to niezwykle milczenie. Komórka
padła. A ty czekałaś na mnie przy podwórku
tam gdzie rosły paprocie – fontanny próżności.
Czy inna kiedykolwiek tak mi sny wymości
niepokojem, paranoją i nadmiarem miłości?