Poetry

Sztelak Marcin


Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 20 december 2017

956 cud świata

 
Na szerokiej drodze gubimy listy,
anonimowe. I nie należy się oglądać,
gusła — a kysz siło nieczysta.
 
Dziwice z odzysku wciskają nam w ręce
kromki razowca. Jemy, nad nami gołębie,
kołują, czyhając na potknięcia.
 
Mamy gdzieś symbole, jednak zbieramy pióra,
ukradkiem. Takie małe tajemnice
wędrowców.
 
Noga za nogą wytaczamy słowa,
coraz cięższe. Lecz cud nie nadchodzi,
więc liczymy słupki. Podobno kilometrowe.
Dziewięćset i tak dalej.
 
Dwudziesta druga, gaszą światła.
Obłęd.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 19 december 2017

Z mitologii bezdomnych

 
Trzęsie,
co dziwne, przecież w przedsionku piekła
powinno być cieplej.
A tu noc rozświetla tylko odległa
latarnia, za mgłą.
 
Obecną nawet po zamknięciu oczu,
ale podobno są takie ławki,
na których można wyśnić życie.
Do końca.
 
I najważniejsze — bez początku.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 december 2017

Czcze milczenia

Obciążony skazą miłosierdzia rozsupłuję
życiorysy. Na rogatkach miast,
gdzie drogowskazy wyznaczają marszruty.
Przeciwne do ruchu.
 
Więc frasobliwie wybieram skróty i prowadzę
skazańców na manowce. Lub bal.
Tam pieczemy ziemniaki w popiele,
karmiąc nimi strachy na wróble.
 
Wcześniej wycinamy im usta, okrutne,
wąskie kreski broczą słomą.Bez słowa skargi.
 
Przed nami droga zapada się w przedpiekle,
a dookoła anioły suszą skrzydła.
Zamokłe po upadku.
 
Cisza natrętnie zwiastuje. Kolejny
dzień na przykład.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 december 2017

Ostatni dzień potopu

 
Nie miewam już snów o lataniu
od kiedy spadłem z krzesła.
Prosto pod nogi archanioła
z zardzewiałą aureolą.
 
Pilśmy spirytus pędzony z siedmiu łez,
dopóki ostatecznie pęknięta żarówka
nie zaczęła świecić na szaro.
 
Wtedy zrozumiałem 
– od dziś także z tobą będę rozmawiać 
wyłącznie na migi, przez sen.
A ten nadejdzie gdy arka rozbije
Ararat. W proch.
 
Od kiedy spadłem z krzesła
nie miewam już słów.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 16 december 2017

Wiersz niekompletny

 
To był przepiękny kicz
rozchuśtanych poranków. W domniemanym
rytmie tańca miał się spełniać
w każdym kolejnym
 
umieraniu. Jednak wchodzenie
w strefę milczeń bolało, więc brałem
środki przeciwegzystencjalne.
 
Tylko że noce umykały własnymi
drogami, aż po świt.
Złożony z natrętnego braku
światła.


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 15 december 2017

Wiersz pisany w publicznej toalecie

 
Tu gdzie stosunki odwiecznie
nieprzerywane słowo pada codziennie.
Na podatny grunt.
 
Chociaż smród to jednak cud
poczęcia ma miejsce.
Jednak o narodzinach nie wspominamy,
szczególnie szeptem.
 
Bije północ, coraz cięższe krople
z wolna spływają po ściankach
butelki. I tak aż do ostatniej
linijki.
 
Chociaż nienasyceni czytelnicy
wygrażają pięściami, sinymi od nadmiaru
poezji, to zamykamy.
 
Złowieszczy trzask klap odbija się echem
w judaszach. Ostatni posiłek
skończony. Na amen.
 
Spokojnie wisimy.
Pomiędzy nogami mędrców.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 december 2017

Trójca

 
Wciąż szukam miejsca odosobnienia,
w którym będę jedynie istnieniem.
Nieobarczonym myślą, słowem, uczynkiem.
 
W pustej przestrzeni zebrałbym
swoje fragmenty.
Rozrzucone niepewną ręką,
nie tylko przypadkowo.
 
Jednak tworząc nad wyraz udane konstrukty
nabieram pewności — bezsenność
uszczelni okna.
 
Znów nie ucieknę, rozdygotany
ponownie rozsypię się pomiędzy
pokój, kuchnię, łazienkę.
 
Rano zbudzony szelestem zbiorę
wszystkie litery do szklanki.
I wypiję.
 
Z bezdźwięcznym toastem.


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 december 2017

Spełnialności

 
Dziadek opowiadał różne historie,
niekoniecznie o wojnie, jednak wszystkie
przesycone zapachem kartofla
z ogniska.
 
Później, w snach widywał ręce
wyciągnięte po jeszcze,
łapczywe, chętne.
 
A świat za oknem powoli
wykruszał się w dłuższe godziny.
Bezrozumne cienie kładły głowy
w nogach łóżka.
 
Może nawet mruczały jak koty,
gotowe do pieszczot.
I nagłego skoku,
gdzieś za coraz to bardziej rozmyte
granice horyzontu.
 
Przyszły milczenia, z każdą chwilą natrętniejsze
zabierały fragmenty oddechu.
Aż do końca, gdy pozostał tylko dym
z ogniska.
 
Bez zapachu kartofla.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 december 2017

Na ziemi niczyjej

 
Śnię wiersze, zapętlone.
W nich rozpisuję nieskończoność 
na znaki umowne.
 
Rano otwieram oczy. Wolny, przynajmniej
zanim nie zapomnę.
Świt bije po oczach reklamą
rzeczywistości.
 
Zagubiony pomiędzy muszę a jestem
namiętnie czytam znaki przystankowe.
Na dobrą wróżbę.
 
Nigdy się nie spełnia,
ale nadzieja.
Najgłupsza matka.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 december 2017

Zdarza się

 
Niuanse semantyki wbijane
pod paznokcie, cowieczorna tortura
przechodząca w dojście.
Niestety do stanu skruchy.
 
Fałszywej, ale to też policzone
w poczet rozgrzeszeń.
Z naciskiem na nieodbyte
pokuty oraz pielgrzymki.
 
Do miejsc nieoznaczonych
na mapie. Błąd kartografa
wołający o pomstę.
 
Tylko niebo nieczynne, w godzinach
pracy. Taki figielek, zupełnie niczym
lista rzeczy do niezrobienia.
W każdym roku.
 
Za to kalendarze pełne słodkich
kociaków, aż nachodzi ochota
na miseczkę mleka.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1