poranna_kawa, 30 april 2022
zajęta łataniem dziur w płucach ojca i w budżecie
domowym, omijała mnie wzrokiem. chyba byłam
bólem. jednym z pięciu.
gdy on umarł, skoczyłyśmy sobie do gardeł.
ona ostrymi zakazami. ja pozorną uległością nastolatki.
jej siła przytłaczała. dusiła pewność, że nie można mnie
kochać.
gdy urodziłam dzieci, jej strach stał się moim.
zrozumiałam. utkałam swój kokon, w który się wkradła,
gdy po latach weszła w rolę dziecka. wraz z zasłoną na oczach
narodziła się uległość. garda poszła w dół.
odeszła, nie chcąc być ciężarem.
nie wiem, czy zdążyłam powiedzieć wszystko.
poranna_kawa, 11 november 2010
Telefon.
Krótkie „tak”.
Dreszcz oczekiwania.
Kroki przed domem.
Szczekanie psa.
Stukanie do drzwi.
A potem już tylko radość
że jesteś przy mnie, całujesz mnie.
Rosnę w twoich ramionach
mam na imię szczęście.
Oplatasz mnie pajęczyną ruchów
one zmieniają rytm mojego życia
na dziś i na jutro.
Pojutrze znów zacznę czekać na ciebie.
Umierając z rozpaczy i samotności.
Rodząc się z nadziei na twój dotyk.