Poetry

lehwoj


lehwoj

lehwoj, 10 january 2011

PRZEZ DOTYK

Milczymy
moje palce zadają pytania
twoja skóra odpowiada
jak niewidomy wyczuwam wibracje
twojej rozkoszy
alfabetem Braille’a
opowiadamy naszą miłość


number of comments: 1 | rating: 14 | detail

lehwoj

lehwoj, 9 january 2011

STARY LAMUS

Za skrzypiącymi drzwiami
dawny świat ukrywa się w mroku
kozioł od powozu
na którym ktoś zasiadał
by jechać na niedzielną sumę
kołowrotek który znał tyle opowieści
na długie zimowe wieczory
 
Każda rzecz miała duszę
jak to żelazko w stercie siana
wszystkie przedmioty miały sens
swój najlepszy czas i miejsce
były nie po to żeby być
 
Czy znasz smak zsiadłego mleka
z ziemnej piwnicy w letnie popołudnie
chleba na zakwasie
smarowanego grubo śmietaną
kamienny zapach wody
ze studni z żurawiem
 
Czy pamiętasz jakie jagody jałowca
są najlepsze do mięsa
jak pachnie mięta w wilgotnej dolinie
jaką glinę wyrabia garncarz
i na co pomaga korzeń żywokostu
 
Na bocznym torze czasu
zapomniany lamus pamięta
chwile bez pośpiechu
gdy pomiędzy rozmową z piecem
a słuchaniem skowronka nad rolą
można było odnaleźć szczęście


number of comments: 3 | rating: 14 | detail

lehwoj

lehwoj, 8 january 2011

*** (jesteś tematem mojego życia)

Jesteś tematem mojego życia
pragnę zgłębić cię do dna
zapamiętać od deski do deski
poznać twój smak
tam gdzie go nie przeczuwasz
rozproszyć obcą materię
zniweczyć czas i przestrzeń
dodawać się do ciebie
w nieskończoność
choćby to było tylko złudzenie


number of comments: 0 | rating: 11 | detail

lehwoj

lehwoj, 8 january 2011

WIELKI PIĄTEK INACZEJ

Układasz między ciastami
kamienie drogi krzyżowej
rozbijasz pisanki cierniową koroną
wsuwasz ból biczowania
między różowe plastry szynki

Sztuczne satelity przesłoniły niebo
a Ty wciąż ze swoim krzyżem
z drewna zamiast z plastiku
z zakazami i nakazami
jak w kodeksie drogowym

Wielki Piątek jest zupełnie niepotrzebny
staroświecki jak zbroja w muzeum
niemodny jak zeszłoroczna sukienka
nie mogłeś zmartwychwstać bez męki?
przegłosowalibyśmy w referendum
zniesienie tajemnic bolesnych w różańcu
i tolerancję dla moralnych inaczej

Natrętnie wciskasz ubóstwo i cierpienie
jakbyś zapomniał o Wielkim Piątku
przed pałacem Piłata
demokratycznie wybrano Barabasza


number of comments: 1 | rating: 11 | detail

lehwoj

lehwoj, 8 january 2011

TĘCZA

Najpierw trzeba uwierzyć
w ciemną chmurę przezroczystej wody
w ucieczkę piorunu przed grzmotem
w krople wieszające w powietrzu
wszystkie barwy bieli
w słońce za podszewką deszczu
w ukrytą jasność nieba
potem można w nic nie wierzyć
do następnej burzy


number of comments: 1 | rating: 12 | detail

lehwoj

lehwoj, 6 january 2011

SZTANDAR

            „Jesteśmy żadnym społeczeństwem.
              Jesteśmy wielkim sztandarem narodowym”
                          C. K. Norwid List do Michaliny Zaleskiej
 
Jak tu nudno bez wojenki
na przedmurzu którego nie można porzucić
gdzie się podziali moi wrogowie:
dzikie konie Tatarów śpiące w stepie
heretyckie brody Szwedów
żelazne krzyże Prusaków
bezmyślne szynele Moskali
 
Urodziłem się bez bagnetu
z poduszką pod głową zamiast karabinu
pąki białych róż
nie rozkwitły na polach tego roku
wierzby płaczące nie zaszumiały
mazurkiem Chopina jak dawniej
była pospolita cisza
 
Jak żyć bez łopotu husarskich skrzydeł
jak pracować bez ułańskiej szarży
jak spojrzeć sobie w twarz
w którą Niemiec nie chce napluć
 
Szukam żołnierza tułacza
i górala co wrócił do hal
pijemy razem wino jak szwoleżerowie
z żalu większego niż za Ukrainą
 
Rozszarpany jak na pobojowisku
w roztrzaskanej skorupie zbroi
po wojnie która nie doszła do skutku
leżę na drogach Europy i krzyczę
veto – to jedno jeszcze mi zostało


number of comments: 2 | rating: 13 | detail

lehwoj

lehwoj, 6 january 2011

POETA

Poeta powinien być martwy
jak dobry Indianin
szczelnie zamknięty w sarkofagu bólu
z garbem miłości niezawinionej
 
Powinien być zdziwiony
wołać atomy po imieniu
wypełniać mgłą powietrze
naiwny jak przerośnięty przedszkolak
 
Poeta musi mieć aurę
w kolorze kwaśnego piwa
i wzrok zadymiony
paczkami nieprzespanych nocy
 
Dobrego poetę powinno się trzymać
w klatce zakurzonego regału
i wcale nie czytać
w obawie przed epidemią


number of comments: 8 | rating: 20 | detail

lehwoj

lehwoj, 21 december 2010

BUK

Zaglądasz w dziuplę mego ucha
i pytasz czemu uwikłałem się
we wszystkie ptaki na głowie
 
Pozwalam na sobie polegać
miałem więcej burz niż ty dramatów
a ciągle rosnę w tym samym parku
 
Byłem bukiem nim zasiano w tobie
pierwsze ziarno pamięci
szumię zawsze po buczemu
 
Potrafię wyczuć stalową korą
każdy atom twojej pogody
umiem rozdać bogactwo liści
 
Pytasz czy możesz być równie mocny
nie w tym rzecz że ciało
nie może być twardym drewnem
 
Nie masz korzeni człowiecze
zabrano ci je gdy spałeś
którejś długiej zimy


number of comments: 1 | rating: 14 | detail

lehwoj

lehwoj, 21 december 2010

DROGA

Polna droga prowadzi się dobrze
wierna sobie od lat
przed wzgórzem pokazuje
najbliższy koniec świata
 
Nad drogą skowronek
wciąż ten sam na uwięzi
pilnuje czerwonej krowy
której nawet śpiew nie wzrusza
 
Wiosną żaby w drodze
zwiedzają wszystkie kałuże
jesienią padają jabłka i wierzą
że coraz dalej od jabłoni
 
Latem za zakrętem drogi
stare drzewo z chłodnym cieniem
kapliczka wśród ciepłej pszenicy
wszystko na wieczność zapamiętane
 
Dopiero zimą wychodzi na jaw
że tak naprawdę nie ma żadnej drogi
a znaków i linii potrzebują ludzie
którzy ciągle szukają zamieci


number of comments: 2 | rating: 16 | detail

lehwoj

lehwoj, 15 december 2010

OBRAZ IMPRESJONISTYCZNY

Tego obrazu nikt nie namalował
pochowano go we wczesnym dzieciństwie
pod brzozą płaczącą nad dziewictwem lasu
który wydał na świat tyle dobrych jagód
 
Wymyśliły go złote muchy światła
brzęczące pod okapem z omszałego gontu
na ścianach których dawno nikt już nie pobielił
gdzie cień pamięta młody warkocz babci
 
Na oknie dojrzewały pełne pychy gruszki
zaglądały przez okno na Madonnę nad łóżkiem
cudowną bo przyjęła już tyle porodów w rodzinie
i wystawiała najlepsze recepty na zdrowie
 
Ludzie mieli czas na słuchanie siebie
nie wypluwali słów zbędnych aż do bólu
a czas otulał ich życie leniwym spokojem
na ławce wśród trawy pstrokatej od kwiatów
 
Tego obrazu nie będzie w muzeum
rozpłynął się w pamięci kroplami kolorów
smakiem miodu na chlebie
zapachem wieczornego bzu
 
Trzy razy zapiał kogut o świcie
koń czasu zarżał i ruszył z kopyta
rozbił wspomnienia na drobne kryształki
które w ukryciu ranią nieistnieniem


number of comments: 0 | rating: 13 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1