Robert Rudiak, 25 june 2010
Mimo iż należał do grupki spiskowców bardziej ponad
zabobony i sztuczki magiczne cenił naukowe teorie
faryzeuszy i saduceuszy co z całą mocą należy
uznać za okoliczność łagodzącą. Nie wierzył
ani w głoszone przez odszczepieńców hasła
ani w ich naukę. Nie ufał swemu
nauczycielowi który miast
uzdrawiać i głosić
prawdę okazał się
hosztaplerem
i zwykłym
oszustem.
Nawet
przy
próbie
mistyfikacji
nie zawierzył
słowom swego pana
i mistrza wietrząc
w tym niecnym procederze
podstęp i prowokację. Nigdy
nie uwierzył w zmartwychwstanie
bo przecież jako naoczny świadek zdarzeń
stwierdził w swoich zeznaniach podkreślając
z całą stanowczością że przecież zmarły nijak
nie może ożyć ani też duch nie może posiadać ciała.
Robert Rudiak, 18 june 2010
Nie otrzymał wyroku w zawieszeniu
lecz zawieszony został na krzyżu
po lewej stronie miejsca zwanego
Trupią Czaszką. Nie był jednak sam.
To był masowy wyrok. Oprócz niego
zawisnęli jeszcze Dyzma i Jezus.
O ile ten pierwszy ukarany został za pospolite wykroczenie
podobnie jak Gezma to drugi był przestępcą politycznym
a to gorsze niż grzech pierworodny. Dlatego zawisł po
środku jako przykład najwyższego występku przeciw państwu
oraz obowiązującym prawom i normom społecznego współżycia.
I mimo że męczarnie dla wszystkich
były jednakie ten po środku nawet
w obliczu śmierci nie okazał
skruchy. Chcąc ulżyć cierpieniu
wołał o pomoc jakiegoś ducha który
zabrałby go wprost do nieba.
Usłyszawszy te wołania łotr Dyzma
aby także skrócić sobie męki
zaczął nagle kajać się przed nim
i prosić aby miał również wzgląd
na niego gdy nadejdzie koniec.
Tylko Gezma pozostał zdany sam
na siebie umierając samotnie
w milczeniu po lewej stronie
miejsca zwanego Trupią Czaszką.
Robert Rudiak, 18 june 2010
Zawitał do redakcji
pan Szymon Słupnik
niczym wcale nie
wyróżniający się
przeciętny obywatel
przeciętnego państwa
żyjący całkiem
po szaremu w całkiem
szarej rzeczywistości
To właśnie on
tysiąckrotnie mijany
na ulicy spotykany
w kolejce w autobusie
lub w parku
Nikt nie wie jak żyje
pan Szymon Słupnik
choć niekiedy pytają
go w pracy jak zdrowie
jak żona jak dzieci
Pan Szymon Słupnik
po kryjomu wznosi słup
niedostępny dla
wścibskich oczu
Mieszka w nim od ponad
dwudziestu kilku lat
czasami tylko schodzi
na ziemię zazwyczaj
o siódmej kiedy spieszy
do zakładu kupuje gazetę
idzie na spacer z psem
lub do kościoła
Tam na słupie ma
telewizor i radio
kilka książek i zdjęć
własny świat
marzeń i obsesji
Czasami czytasz
o takich jak on:
pan Szymon Słupnik
wyszedł z domu
i dotychczas nie powrócił
Robert Rudiak, 18 june 2010
w głębokiej nocy zapadam
w siebie jak w próżnię bez dna
spuszczam żaluzje
wyłączam telefon i radio
zapalam świece i zdjęcia
jak wspomnienia rozrzucam po podłodze
zapalam papierosa
kilka kieliszków wódki przepijam
do krzywego odbicia w butelce
siedząc nad pustą kartką wiersza
bezskutecznie siląc się jeszcze na krzyk
w głuchą przestrzeń ścian
rozbieram się potem do naga
w obliczu zorzy zarannej
i staję na parapecie
dziesiątego piętra
jak na krawędzi wszechświata
niczym anioł rozpinając skrzydła do lotu
aby wrócić po chwili do siebie
pustego ciemnego wnętrza samotności
łyknąć garść uspakajających tabletek
i proszków nasennych
by znów powtarzać sobie do białego znużenia
że zabrakło wiary
zabrakło nadziei
że nie było wiatru...
Robert Rudiak, 17 june 2010
Przybiegł do mnie mój przyjaciel z lat dzieciństwa
Judasz Iskariota. Usiadł na krześle roztrzęsiony
zakrywając twarz dłońmi. Potem złapał
oddech i zaczął
opowiadać
Mówił że
wypełniło się
że padł ofiarą
przeznaczenia albo
prowokacji. Na dodatek
był przesłuchiwany i pobrano mu
odciski palców. Podczas śledztwa i rozprawy
sądowej powiedział wszystko jak
było naprawdę a teraz przez
przyjaciół jest zelżony
i opluwany. Nagabują
go aby popełnił
samobójstwo
A przecież
nie zrobił nic złego.
Wziął pieniądze i wskazał miejsce
poszukiwanego listem gończym jak czyni
każdy porządny obywatel w komisariacie policji
Robert Rudiak, 17 june 2010
czasami naśladuję boga
tworzę na jego podobieństwo i obraz
umiem urodzić ból i cierpienie
nocą stworzyć samotność i brak nadziei o świcie
ulepić bezgraniczną pustkę i zmieszać ją ze łzami
potrafię ujarzmić niepokój
zatrzymać ciemność w duszy
z chaosu wyłonić starość i w dzień siódmy odpocząć
Robert Rudiak, 17 june 2010
leżę naga
z sufitem w oczach
niedopita kawa stygnie
na krawędzi stołu lecz tu
flamandzki pejzaż łagodniejszy
jest od miejscowej martwej natury
świat przeliczam na zużyte prześcieradła
wyrzucone wiadra śmieci pustych butelek
i niedopałków czas wiecznego klimakterium
korony drzew rozdzierają ciszę falami
wyrzucając na brzeg pokrojone
misternie na kawałki moje
cienie półcienie
ćwierćcienie
bez reszty
Robert Rudiak, 15 june 2010
w tym długim szarym bloku
mieszka pewien wysoki facet
niegłupi gość ponoć artysta poeta jakiś
często wychodzi w nocy do sklepu
światło pali do rana odwiedzają go kobiety
potem pisze pije gada z duchami
przez te lata zrobił wiele dokonał cudu
życie przemienił w gehennę mieszkanie w trumnę
a szary blok w sarkofag a właściwie w mauzoleum
Robert Rudiak, 15 june 2010
– To ile? Pięćdziesiąt? Sto? Dwieście?
Z gumką? Bez gumki? Komplecik?
Chcesz na jeźdźca? Od tyłu? Po bożemu?
Wolisz raz? Dwa razy? A może mam powtórzyć ręką?
To będzie pół godziny? Godzina? Noc?
Wolisz do buzi? Skończyć w ustach? Z połykiem lub bez?
Chcesz oglądać piersi? Dotykać je? Gryźć sutki?
Chcesz bym była słodka? Grzeczna? A może perwersyjna?
Chcesz bym krzyczała? Jęczała? Albo wyła jak suczka?
A może wolisz abym milczała? Zrobiła swoje i odeszła jak wszystkie?
– Nie! Mów tylko że mnie kochasz... pragniesz...
że jestem jedyny...
Robert Rudiak, 15 june 2010
nadchodzi godzina samobójców
jest jeszcze wódka kilka papierosów
są już wokół przyjazne duchy zmarłych
kluczyk w książeczce do nabożeństwa
rozmawia ze mną o tym co może nadejść
albo skończyć bezpowrotnie
moi zmarli otaczają stół ciasnym kręgiem
piją ze mną śmieją się opowiadają dowcipy
uczą jak obracać kluczyk z tamtej strony