Alehija, 28 september 2012
leżę naga skulona
bez grama sztuczności makijażu
bez żadnej maski
na twarzy pustka w oczach pustka
nie czuję nic
obojętność jako samoobrona ostateczna
przed tym co nieuniknione
ucieczka przed cierpieniem
przed którym i tak nie ucieknę
wyciągam rękę i kreślę
na brudnej podłodze imiona
trzy imiona i
trzy daty
trzy punkty zwrotne
gdzie ten ostatni
był gwoździem do mojej trumny
dla odmiany
śmierdzę trupem
są dni w których
czuję że gniję
od środka
śmierdzę trupem
choć są dni w których
pachnię się lawendą
i udaję zwykłego człowieka
bo przecież można umrzeć na
przeróżne sposoby
można umrzeć
z rozwalonym łbem
gnijąc miesiąc w swoich najgorszych ciuchach
można umrzeć
w sterylnym szpitalu
we śnie z uśmiechem na ustach
można umrzeć
samemu wybierając miejsce
i czas
i las i linę i porę dnia
a można też przecież
umierać z dnia na dzień
tkwiąc w bezrefleksyjnej egzystencji
topiąc się w rutynie jak w wyjątkowo
lepkim bagnie
z którego nie ma już wyjścia
zakładając garnitury
i firmowe uniformy
zatracając z dnia na dzień cząstkę siebie
swojej indywidualności
i swojej duszy
jeśli jeszcze tęsknisz
za porywami emocji
za delikatnym drapaniem
dreszczem przez całe ciało
jeśli jest jeszcze wspomnienie..
.. jest i nadzieja.
Alehija, 20 september 2012
Zatrzaśnięte drzwi
Na klucz
Na klucz
Twoje imię szeptane
Na pół
Na pół
Nie odróżniasz jawy
Od snu – a może
To oni pod powiekami
Szukają snów.
Jeśli czegoś chcesz
Wierzysz
Że się uda
Świat niestety
Nie jest aż tak
Naiwny
Witajcie w hotelu
Pocieszenie.
Oferujemy pomocną dłoń
Miłe Panie
I szklanki mocnych trunków.
Gdyby to nie wystarczyło
Są zestawy strzykawek –
Te droższe są nawet odkażone.
Nie szukaj pod powiekami
Snów – nasze łóżka nie służą
Do spania. Gdzieś między omdleniem
A śmiercią polecamy odwiedziny –
Dyrektor nie odpowiada za skutki
Uboczne. Dla odważniejszych
Mamy sznury, żyletki, pistolety.
Pobyt w hotelu Pocieszenie jest
Bezpłatny, ale pamiętaj – drzwi
Wyjściowe są zabarykadowane.
Przekrocz nasz próg albo pogódź
Się, że życie
Nigdy nie będzie takie jak chcesz.
Jakie to proste.
Alehija, 17 august 2012
kolejny krok
widzę
to nie jest mój świat
psychodeliczny
wyzwolony
kuszący każdym
dźwiękiem
zamykam oczy
czuję dotyk
z niewiadomego źródła
czuję siłę i moc
jestem Panem
otwieram oczy
czuję smak
popiołu
czuję uniżenie i resentyment
jestem Niewolnikiem
pragnąć panowania
i nie mieć odwagi
kiedy mały człowieczek
chce stać się kimś wielkim
czeka by stanąć
na drodze usypanej
z kamieni własną ręką
zbieranych
nabrać powietrza w płuca
krzyknąć z dumą
amor fati
Alehija, 17 february 2012
palec podniesiony
w nieznanym kierunku
i nocne powroty
bezimiennymi autobusami
Nadia zawsze wierna
jej struny wbijają się
w palce
nieważne jak mocno
naciskam
wypowiedziane słowa
klasyczne pomyłki
złość zamiast czułości
przemoc za intymność
kara powinna się odbyć
ale samosąd
nie jest zalecany
ostatnia trasa
nabiera rozmachu
i niespodziewanie
więcej niż jedna osoba zapłacze
Alehija, 23 october 2011
grudzień
tańcem na granicy
światów.
pachnie śniegiem,
smakuje
złamanym papierosem.
styczeń
płomieniem, który nie
parzy.
błyszczy snem,
krzyczy
wzburzonym sercem.
luty
wymiarem otwartym na
Parysa.
oddycha słowami,
dodaje
sił na rzeczywistość.
marzec..
*****
trzymając się życia łapczywie
grzesząc i
oczekując na karę
rodzę się z bólu
i powstaję
z popiołów
Alehija, 20 october 2011
Słodkie, pachnące
i kolorowe
tyle was jest
moje drogie
którą z was wybrać
nie jest oczywiste
dylemat ogromny
co tam głód
co tam dzieci
żelki, Ż E L K I
najważniejsze są
na świecie
w cichym mieszkaniu
na szarej ulicy
z podartym misiem
brzdęk pustej szklanicy
i żelki
jedynym powodem
do uśmiechu
Alehija, 31 march 2011
Niech ta noc
będzie dla mnie
i dla ciebie - realistyczna.
Byś mógł mnie dotykać,
delikatnie muskać moje ciało,
byś mógł tę noc pomylić z dniem,
z jawą, z prawdziwą mną.
Niech ta noc
będzie dla ciebie
i dla mnie - fantastyczna.
Byś mógł mnie zobaczyć,
dotykać myślami, będę wyobrażeniem,
bym mogła być taką, jaką nigdy nie będę,
a chciałabym i ty byś chciał.
Niech ta noc
będzie dla nas
i tylko dla nas - astronomiczna.
Byśmy mogli patrzeć na światło odbite od gwiazd,
na obraz ich sprzed miliona lat,
a w każdym miejscu widzieć nas
tam jutro, tu za rok - gdzieś za tysiąc lat.
Alehija, 18 march 2011
”Po co dziewki uwodził,
nocą domy nachodził,
sen rwąc dzieciątek”
K.I. Gałczyński - „Śmierć Poety”
gwałt na moich ustach.
powolnie mokra substancja
wlewa się do gardła.
wytwarzając słowa
karty lepią się
od czerwonej uryny.
gwałt na moich dłoniach.
powolnie mokra substancja
spływa mi po palcach.
zapisując słowa
ołówek przebija kolejną
zasadę interpunkcji i ortografii.
nasze oddechy -
śmierdzący powiew
codziennych dni.
w sam środek wbijamy
te noże, ostre i lśniące
białe zęby pod osłoną chmur.
pierwszy księżyc jednak
budzi potwora, ubrania
zerwane i przysięgi.
stoimy pośrodku nocy
pijanej, zielonej -
zwiastuje śmierć poezji
ten bełkot zapluty
naszych ust rozchylanych
słonymi palcami.
a przecież jeszcze wczoraj
byliśmy dziećmi,
naiwni i niewinni.
tęsknisz?
Alehija, 9 march 2011
uważaj człowieczku
samotny w tłumie
na ten wiersz poranny
spływający po skroni
plastykowy Romeo
z lampką taniego wina
na kolorowym
bilboardzie
porozumiewawczo
puszcza oczko
nie daj się skusić
na ten kiepski romans
przed wschodem słońca
ulotnie złapany
to dziwne uczucie
którym karmią nas
kolorowe światełka
nazywają miłością
patrzenie z góry
gdy ty jesteś na dnie
oni zaś w rozkwicie
nazywają współczuciem
uważaj człowieczku
samotny w tłumie
zaufaj s w o j e j
sile
„Bądź wierny
Idź"
Alehija, 4 march 2011
rzeźbiona twarz
dłutem łez i westchnień
wyrywa się z korzeni
w które wrosła za młodu
rzeźbiona myśl
dłutem znaczeń i nieporozumień
odcina zielone listki
odstające od reszty
rzeźbione ciało
dłutem dotyków i pocałunków
odrzuca zwiędłe kwiaty
korniki wypędza
rzeźbiona dusza
dłutem ignorantów i filozofów
myśli tak pożądanych
tak nieosiągalnych
pod drzewem siada para
pierwszy powiew wiatru
trzymając owoc nie pewnie
smakują pierwszy kęs