Nevly, 3 march 2015
naucz mnie żyć swoimi oczami
zakochany w cieniach nie widzę barw
jedynie fantasmagorie
spijam z porcelanowej filiżanki
wystarczy tylko kilka spojrzeń
nie chcę zbyt wiele
dwa lub trzy kolory tęczy
a potem już nigdy
wyszeptany nie zapytam o więcej
kiedy odległość stanie się bliska
nadejdzie czas że pęknie burza
wtedy dowiesz się czemu milczę
a oddech stracony w biegu
nie będzie potrzebował słów
przez zamknięte lepiej widać
u progu drzew zasianych przez mgłę
bądź mi domem aż po horyzont kochania
światłem
którego nie znajdziemy w samotności
wtedy się nauczę
Nevly, 3 march 2015
DNA pobrane prosto z księżyca
error nie może być
normalnie
przyszłość na północ od teraźniejszości
nie istnieje tylko kilka kraterów
prozaicznie prawie malowniczo
babki z piasku wygładzony czas
substancja reaktywna nie udaje
ekstremalne doznania w kilka podskoków
a my głodni pełni
wyjemy w dolinie rosochatych wierzb
na podkasztanowej ławce
właśnie tam gdzie rośnie maciejka
próbując nieważkości
Nevly, 2 march 2015
okruchami starych snów
kwiaty wyrastają z ziemi
z uśmiechem
powietrze z przyczyny drzwi
szeroko otwiera na oddech
w domu noszę przeciwsłoneczne
moje światełko jeszcze do mnie wrócisz
za sześćdziesiąt dziewięć północ
a niby skąd mam to wiedzieć
jestem przecież tylko facetem
przekonaj mnie
przekornie o sacrum
kiedy chwile wywołują mdłości
przy kominku nadchodzi ciemność
zmutowana kawa z cytryną
na korytarzu weź we mnie udział
ostatni wieszak
naciągnęłaś szkło na skórę
wytchnieniem twój płaszcz
kocha jak ja platonicznie
informacje dodatkowe
nie potrafię się powiesić
pozwól niech wytłumaczę
zapas ciszy to tylko jedna pora roku
dalej to już płaczą anioły
dobrowolnie dla ulgi najwyższego
wiosną
kartka po kartce
spróbuję przyśnić od nowa
Nevly, 28 february 2015
układam się do snu
kiedy stół nie jest już taki gładki
chłopcy zabierają tylko kurtki
a ja modlę się o wiatr
dnia pewnego mówiłem
spotkamy się tam gdzie o tym słyszałem
tam gdzie bary są czynne
całą noc i cały pieprzony dzień
w cichą spoglądam po raz ostatni
pozdrawiam delfiny
są chyba mądrzejsze ode mnie
świerza bryza nie marszczy bardziej niż
świadomość piekła którego nie potrafię
w wodzie czystej jeszcze bardziej
niż mgła to czysta demagogia
a przecież piwo niewiele kosztuje
pewnego dnia
aureola i harfa rozkołysze morze
a wiatr w takielunku
przy ostatnim spotkaniu
rumem wskaże twój kilwater
znowu kropisz
poczekaj...
*https://www.youtube.com/watch?v=BfLIu4C5mlA
Nevly, 28 february 2015
rejs bo miłość to cud
tak właśnie zaczyna się obłęd
żagle napięte od nut
bo szkwały są ciebie godne
/
uczucia tak po imieniu
na piasku nie sprostasz śladom
wiatr szybszy a w oka mgnieniu
noce gardzące ogładą
/
myśli bujane w obłokach
chorągiewki na trzeciej stronie
ty ja dotykiem w podskokach
szum wody chwytany za dłonie
/
pocztówka wysłana spod nieba
kilwater zostawia banałem
szeptem a czego nam trzeba
to słowo co stało się ciałem
/
nie chcemy halsować pod szkwał
łódź enty raz w bezsilności
jak zwał tę prawdę tak zwał
rzuć cumę na znak tej miłości
...
a przy niej ten jacht
*https://www.youtube.com/watch?v=LYyiRTXyGvE
Nevly, 27 february 2015
późny wieczór
bezsenność przyprawia o serce
telewizornia nie wiele już pomaga
a podwójny stan trwania
wciąż czyta rękopis listu znalezionego w szafie
pisałaś po burzy słońce
mam przed oczami jego twarz
jest ciepła pogodna i prominenna
całkiem jak twoja
jeszcze z czasów przed wielkim deszczem
wczesny ranek
klepsydry sypią piaskiem po oczach
czwarta kawa i twoje zdjęcie
na przekór doskonale rozdzielonym światom
Nevly, 25 february 2015
zadzwoń nie patrzę
a może wiesz co to miłość
ciągle szukam jej znaczenia
zgubiłem sens
powiedz mi gdzie
a znajdę cienie ukryte w mroku
na prześcieradle o zapachu nagich ramion
nadal uwielbiam twój uśmiech
jego szeptem nakreślałaś plan ucieczek
ale tak
abym mógł cię dogonić
teraz
broniąc się przed ścianami
nie znajduję niczego w logice nieba
odrabiam lekcje i uczę się
że miłość to nie wszystko co istnieje
Nevly, 9 february 2015
lotu
intuicja podpowiada skrzydła
na licytacji jednak
sprzedaż kiedy oferujesz najwyższą
ze stawek niewiele już pozostało
kilka piór
jedynie one z puchowej kurtki
wypadły lżej niż nasze niebo
w kalejdoskopie na osłodę
bociany
żabko mówiłem
kiedy pełna pokus
pragnęłaś bym jadł cię od kolacji
do śniadania kiedy tylko kilka munut
oddzielało grzechy od świtu
teraz
wczorajsza żono
wczorajszy mąż mówi kocham
wyrzeźbiony w granicie
odkąd urodziłaś się ósmego marca
zawsze byłem głupi
Nevly, 7 february 2015
kiedy brakuje nadziei
wzrasta zapotrzebowanie na miłość
jednak
jestem zbyt zmęczony brakiem sił
nazbyt cykliczny bez tytułu
i znowu się potykam
tak bardzo chciałbym się odrodzić
zapomnieć czerwoną sukienkę
twoje włosy pachnące bursztynem
jakże łatwo jest komuś coś zabrać
kiedy jest mi tak smutno
z braku ciebie kocham zachody słońca
tak bardzo
przypominają oczy które zaszły
jestem tylko tym co mogę poczuć
podnoszę kamień
w dotyku przypomina twoje serce
droga jeszcze daleka
ale niech ptaki już nie giną
Nevly, 3 february 2015
od jutra
wyrosłem z dobrego postrzegania
weryfikuję ogień i resztki nocy
rzeczywistość to nie prawdziwość
a bochenki usychają same
chleb nie smakuje już tak samo
przeznaczeniem szare oczy
gdzieś pomiędzy poezją a kamuflażem
mrugają na znak lucyfera
anioł stróż wychudł wniebogłosy
kiedy niebo otwiera się pod ziemią
sprawdzam palcami
tylko susza zaułki i niepokoje
w tobie po wilgoci
pozostało jedynie kilka nieurodzajnych ziaren
realnie przeznaczonych na piasek
nie kiełkuje już płodnym we dwoje
idąc prosto poprzez dumania
najlepiej smakowałaś na gorąco
jednak
kiedy odtwarzam nasze światy
słyszę tylko pieśń o obcej
właśnie podarłem ostatni