Poetry

rafa grabiec


rafa grabiec

rafa grabiec, 25 may 2017

***

dom jak nos wydmuchany w chusteczkę
marzenia z którymi prędzej czy później trzeba się rozstać
podobnie jak z dziewczynami które teraz są matkami

sny otwierają drzwi do trójwymiaru
możesz porównać samotność z dyskoteką i pierwszym zakrztuszeniem się papierosem
kolejny krok to wybudzenie się z miłości

przystankiem jesteśmy dla siebie
i niech tak będzie bezpieczniej dla czekających na świeży chleb


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 24 may 2017

***

spacer to jeszcze nie grzech
chyba że chodzisz po cienkiej linii
coś jak granica między Kainem a Ablem

z rozmowy między dobrym a złym ty
możesz napisać piosenkę o fali która rozdzierała Jezusa
ale to będą tylko słowa które wymykają się zardzewiałej klatce

są światynie pod którymi zdychają psy
są przyjaźnie które dojrzeją w niebie
jest młodość która napisze nowy rozdział

R.I.P.
Ch.C.


number of comments: 0 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 16 may 2017

***

Mother am I still your son
                     
                MOFO-POP-U2

mówiłaś że dalej pójdzie jak po porodzie
(drzewa skarżą się na połamane przez huśtawki gałęzie)
kilka szwów i modlitwa na dobranoc
(nim zrozumiesz o czym mówią zrzucą liście)

z natury nie odwracam się za siebie
co było niech o to będzie lżej
(jakiś gówniarz wyrył PUNK'S NOT DEAD,
zawsze to lepsze niż BĘDĘ KSIĘDZEM JAK MÓJ OJCIEC)


number of comments: 0 | rating: 7 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 15 may 2017

urodziłem się za zakrętem

życie jest jak litera S
początek
co najmniej dwa zakręty
koniec

nim ukradłem ojcu kandyjskie dolary
miałem zamiar być co najmniej grzecznym synkiem
później już było łatwiej zaglądać do rodzinnych szuflad i majtek koleżanek
i tu i tam można było znaleźć coś cennnego

dzieciństwo to albo Bolek albo Lolek czasem po kradzieży jabłek Tola
później kilka zdjęć Kasi Figury i rozbita warga po studniówce
raz i dwa kochanie to liczenie na pójście do łóżka


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 10 may 2017

jak zawieje

pożary rodzą się po to by je gasić
miłość rozniecamy by płonęła
pieprzone anomalie


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 9 may 2017

spadam mimo wszystko

ludzie też potrafią chodzić po dachach jak koty
gorzej jest ze spadaniem
cztery łapy nie gwarantują miękkiego lądowania

grawitacja niesie liście wiatrem
gdzie pozwolisz być tam zasadzę drzewo


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 9 may 2017

zachód

mój ojciec to wąż matka
miała kształt gałęzi z której
spadliśmy na małomówne klify
tam morze wycierało sobie z nas usta

plaża jak pole tuż po żniwach
pełne rozoranych piaszczystych żył
my to kamienie wśród wron i mew


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 5 may 2017

sic!

z tej strony księżyc wydaje się
mieć jaśniejszy płaszczyznę
niż podczas pierwszego postawienia stopy przez Armstronga

mój księżyc zerwałem tuż po tym jak Ewa jabłko
później już tylko cieminiejsze strony młodości
aż z marzeń wyrosły kaktusy

niektórzy malują obrazy po to by choć przez chwilę być gdzie indziej
oni piszą wiersze by wyjść z siebie
inni śpiewają piosenki żeby być modelem człowieka

elementy łączą się w ludzką niewiedzę


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 25 april 2017

ich bin miasto


układam czas pryzmatem spadających liści
dzisiaj podmiejskie kolejki jak pełne brzuchy niosą do centrum zastrzyki grubego naskórka
nim wyprowadzę psa przez żaluzje wpada znak zapytania

tydzień liczę od piątku tak by zawsze mieć w zanadrzu wigilię czegoś przed wschodem
jutro znów pijane okna przez których połamane widoki zamrożą obraz miasta
nie trzeba rozumieć płaczących kamienic i gołębi na dachach podobnie jak kobiet na plażach ulic

nie ma jak betonowe sny o płaskorzeźbach  sianokosów
i zapachu licealnego wyjścia do knajpy


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 30 march 2017

poniedziałek

kiedy kwiecień będzie nas przeplatał między palcami
miasto pokryje się ciastem z chmur i słońca

kiedy jutro wsiąknie w skórę jak deszcz w płaszcz
będziemy o kilka chwil bardziej samotni i małomówni

kiedy nie będzie wyjścia ze ślepej uliczki
spróbujemy wygrać w pokera jeszcze jedną szansę

kiedyś myślałem że dni wyrywa się z kalendarza
po to by za chwilę być dorosłym
dziś zawsze jest poniedziałek i wszystko zaczyna się od nowa


number of comments: 5 | rating: 5 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1