Poetry

pizzaboy


pizzaboy

pizzaboy, 9 may 2014

poetopodobny

razu jednego z wieczora
pan co poetą się zowie
w dniu imienin kolegi
pił za jego zdrowie
noc się zbliżała nieuchronnie
droga daleka wyboista
poeta wpadł przeto na pomysł
by noc spędzić pod znakiem
twista
lokal do rana muzyką zachęca
poeta pijany mowa jego giętka
wymyślił
nim do skocznych igraszek stanie
na papierze czerpanym wiersz napisze
ot tu teraz od ręki na kolanie
zasiadł z powagą wyrytą dłutem
siedzi duma umysł wysila
oczy wytrzeszcza pośladki spina
drutem się zesrał biedny chłopina
pióro co w dłoni już ledwo dzierży
ostro przygryza w palcach obraca
tak go ta wena przytłoczyła
by nie wyjść na durnia
powieki spuścił posapywać zaczął
wszak toastów ilości ogromne
na łopatki rozłożyły literackie ciało
skromne


number of comments: 35 | rating: 18 | detail

pizzaboy

pizzaboy, 9 april 2014

przesilenie samotnością

nie łamię pióra
sokoli wzrok wpatruję w monitor
bezsenne noce zwiodły
w żyłach pulsuje leniwa rtęć
wyczekiwana wiosna zawodzi emocje
wzrok wznosi się do wysokości podeszwy
podniebienie zapomina smak adrenaliny
leżąc na wznak trudno wzruszyć ramionami
wymówką zbyt małe okno
samotność przyjaźnie zaciera obrazy
ptasie trele naśladują tętent koni
wyjdę może wiatr zna odpowiedź


number of comments: 11 | rating: 15 | detail

pizzaboy

pizzaboy, 17 february 2014

zgorzkniały

nie przebierasz w słowach
nasiąkają stęchlizną
złowrogo fermentują
wydychając  powietrze
plujesz piekielnym ogniem


cedzisz szczerbate dźwięki
jak nieskruszone kopie
ranisz postronnych gapiów
karmiony pleśnią sera
wzdrygasz się przed odbiciem


wyczekujesz na zachód
noc budzi opętanie
mrok niesie ukojenie
zastygasz w niebycie
żądny następnego dnia


number of comments: 18 | rating: 18 | detail

pizzaboy

pizzaboy, 8 february 2014

moż(rz)e nie utopia?

pozwijani w kłębek ewoluujemy
temperatura wzrasta unikamy spojrzeń
próbujemy prostować palce w kieszeniach
skłonność do wylewności owocuje łzami


jeszcze niedawno było latanie po niebie
natura kiełkowała powiewami wiatru
gonitwa za motylem przyśpieszała tętno
obraz sielskiej zabawy wywoływał uśmiech


złaknieni sodomizmu zbłąkani wędrowcy
zbudziliśmy potwora goniąc za mamoną
przyszło płacić daninę kłania się kozi róg
zaledwie wegetacja podróż bez biletu


nadzieja jeszcze żyje choć wątłe ma skrzydła
jedyna szansa dla nas powrót do korzeni
uwolnić się z matni rozpruć hardy kokon
strzelić na nowo pąkiem rozchylić płatki snów


number of comments: 23 | rating: 17 | detail

pizzaboy

pizzaboy, 10 december 2013

ulotność

chwytasz w sieć moment
noc nadyma się do granic mrocznej opasłości
strzygąc uszami
nasłuchujesz szczęku ciszy
wiatr co piaskiem w oczy
rozdmuchane puzzle
tak rozsypany obezwładniasz spienionego bałwana
jaźń zasysa szkwału czeluści
skonstruować kołowrotek
sploty wydarzeń i zakończeń nerwowych
choć raz jeden jedyny
happy end


number of comments: 11 | rating: 17 | detail

pizzaboy

pizzaboy, 1 september 2013

na progu

kiedy trzasnę drzwiami 
zostawię za sobą resztki zaściankowości
na płótnie wyryte pastelowe barwy 
jeszcze tylko do wpół wypiję herbatę 
nie zaczekam na świt
towarzyszką podróży będzie noc  
zacisnę krtań i pozostałości pruderii w ciepły szal 
wycia nie uzależnię od fazy księżyca


kiedy trzasnę drzwiami
tylko smak deszczu pozostanie niezmienny


number of comments: 23 | rating: 19 | detail

pizzaboy

pizzaboy, 7 august 2013

z zapisków grafomana nie mylić z erotomanem

zmierzwiłem onej grzywkę przeźroczystym grzebieniem
zagryzałem na poły paznokcie z sumieniem
wzrokiem ją nęciłem wzbraniając przed głosem
w purpurze wyczekałem z ostatecznym ciosem
tu podwiązka tam zsunęło się ramiączko
uchyliła swój szlafroczek jedwabistą rączką
w parny wieczór tak zwabionym na piedestał
ta się wije i wykręca lecz nie woła abym przestał
zmagań tychże co nie miara iż do rana by spisywał
ciąg dalszy o tem co u cyrulika bohater przeżywał


number of comments: 20 | rating: 19 | detail

pizzaboy

pizzaboy, 17 march 2013

niemy

słodki sok rozpływa się
wsiąka w dłonie i uda
orzeźwia wargi
łatwiej się wyzwolić
odrobina koniaku 
zwalcza drapiące kocham
skronie pulsują
ciśnienie w normie
by nie ranić za głęboko
krótko przycinasz paznokcie
kolejka do fryzjera
życie zaplatamy w warkocze
węzeł trudniej rozwiązać
gwiazdy nie spadają
księżyc trwa w niebycie
nie uchylasz okna
czekasz by rozgrzał wschód
smuga na szybie
świadek bliskości
umyjesz słony zaciek
nie zostawisz dowodów
i tylko ja będę wiedział


number of comments: 43 | rating: 27 | detail

pizzaboy

pizzaboy, 19 february 2013

dywagacje dyletanta odsłona druga :)

grawitacja na straży zadufania
wielokrotnie mroziłaś spojrzeniem
czekasz na przylot zza oceanu
w duszy zamieszka oziębły nielot
 
boisz się rozchylić powieki
sala lustrzana pustoszeje
nie wyłowisz zmarszczki
przecierając szukasz człowieka
 
zwodzisz już tylko siebie
nie odsłaniasz prawdy
więzisz resztki sumienia
sama stajesz się branką
 
nocą nadzieja na oddech
grono przyjaciół topnieje
samotny skowyt do księżyca
nie łudź się to nie trele


number of comments: 18 | rating: 17 | detail

pizzaboy

pizzaboy, 16 february 2013

***

zatacza kręgi
trzepot motylich skrzydeł
rosiczka czeka


number of comments: 29 | rating: 20 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1