echoecha, 28 july 2017
między drzewami wichrzysko
jak wściekły diabeł krąży
z łańcucha zerwało się psisko
i wyje do nieba w ciąży
z chmur sinych jak opuchlizna
deszcz mętnym moczem się sączy
z piany na pysku wścieklizną
dzionek do nocy dołączył
pierzchły światełka ostatnie
wraz z blaskiem umarły cienie
w czarniejszej niż rozpacz matni
jęcząc zdychają nadzieje
z głębin przepastnych otchłani
koszmarów pędzą watahy
noc najstraszniejsza pani
wypuszcza w świat dzieci-strachy
po szyby piękniejszej stronie
w starej przytulnej chałupie
podmiot liryczny na tronie
siedzi i ciemność ma w dupie
echoecha, 8 june 2017
dwa razy dwa równa się osiem
wrzeszczy Jasio mnożąc ludzi przez ludzi
po piwku a wszyscy ci ludzie to nogi blond słońca
długie jak życie Jasiowej babci która
właśnie dobiega setki bez zadyszki i dziadka
myśląc o dziadku Jasio roni łzę
- śmieje się bestia całkiem bezzębnie
i spływa do piekła
tańczą diabły z wiadrami - Jasio wciąż mnoży
echoecha, 23 november 2016
Pewnego razu
Józek złapał Złotą Rybkę która
jak w bajce
w zamian za uwolnienie
oferowała spełnienie trzech dowolnych życzeń
Ponieważ nie chciał wypowiadać ich pochopnie
zadał trzy pytania pomocnicze
Złota Rybko
najpierw spełnisz czy przedtem muszę cię uwolnić
Oczywiście najpierw spełnię odpowiedziała
lekko oburzona
tym nieuzasadnionym brakiem zaufania
Czy spełnione będzie absolutnie każde życzenie
Tu Rybka spojrzała na Józka podejrzliwie
- wszystkie oprócz jednego
Nie popełnię samobójstwa
Czy masz rodzeństwo a jeśli tak
to jak liczne
i czy również z tak cudownymi właściwościami
O co mu chodzi
pomyślała Rybka mocno już poirytowana
Pierwszy raz spotykam gościa który z mety nie prosi
o bogactwo zdrowie i wieczne życie
Ale ponieważ wciąż tkwiła w podbieraku
w niebezpiecznym sąsiedztwie wściekłego szczupaka
powstrzymała się od złośliwości
Jest nas tysiąc
a każda z mocą spełniania trzech dowolnych życzeń
Józek energicznie podrapał się po głowie
(aż w panikę wpadły pchły)
i wypowiedział swoje pierwsze życzenie
Spraw aby przestał boleć mnie ząb
Wariat - zdziwiła się Rybka
po czym machnęła ogonem a Józek poczuł
że życie znów może być piękne
Mam ochotę na kawałek ciepłej drożdżówki
gęsto obsypanej kruszonką
Ślina niepowstrzymanym potokiem zaczęła płynąć
z Józkowych ust gdy wypowiadał swoje drugie życzenie
Ani chybi - czubek
W tym miejscu Rybka przestała wierzyć w statystyki
a w dłoniach Józka zmaterializował się
wielki kawał pachnącej drożdżówki z kruszonką
Napięcie rosło
Rybka w poczuciu irracjonalnego zagrożenia
przestała zauważać szczupaka który coraz pożądliwiej
spoglądał na jej złote łuski
Józek natomiast bez pośpiechu zjadał drożdżówkę
a gdy ostatni okruszek znikał w jego ustach rzekł
Moje trzecie życzenie jest następujące
(wiatr przestał wiać pchły znieruchomiały
cisza umilkła na baczność stanęły uszy psa)
Spraw abym każdego ranka przez tysiąc kolejnych dni
łapał jedną Złotą Rybkę która spełnia trzy życzenia
Rybka zbladła
Oszustwo! - wrzasnęła
potem zrezygnowanym cichym głosem zapytała
Znasz może dobrego psychoterapeutę
A na co mi taka znajomość - Józek wzruszył ramionami
- osobiście wolę ziółka
I wypuścił Złotą Rybkę na wolność
wdzięcznie machając lewą ręką - w prawej bowiem wciąż
mocno dzierżył wędzisko
echoecha, 22 november 2016
Śpiewaliśmy z butelką hymn niezadowolonych parówek,
gdy nagle ktoś zapukał do drzwi naszych głów,
czyli coś walnęło nas w czoło. Kto tam, kto tam, kto tam?
Cisza. Wejdź ciszo, usiądź, napij się. Za zakłócanie ciszy nocnej,
rzekła cisza, grozi do ośmiu tygodni pozbawienia głosu,
w zawieszeniu na sześć miesięcy - w razie okazania skruchy.
Skrucha zadrżała (bardzo nie lubi okazywać się)
i schowała jedną część siebie pod łóżkiem, drugą
demonstracyjnie wypięła, co zapewne było buntem
lub podświadomą skłonnością do wypinania.
Czy mogę z wami pośpiewać , zapytała skłonność, kierując wzrok
bardziej na butelkę, niż na mnie.
I zaśpiewaliśmy wszyscy, tylko cisza nie śpiewała
- czerwona ze złości, mlaskając i głośno bekając,
zlizała niezadowolenie z parówek, którym zrobiło się od tego gorąco.
Nie dadzą odpocząć, warknęła lodówka, po czym
odłączyła się od prądu o energetycznym imieniu - Wacław.
Wacław był smutny - od pewnego czasu prątkował, więc czas
odszedł od niego na zawsze.
echoecha, 20 november 2016
z soboty na niedzielę
dokładnie o północy
karcąc kota za naruszenie prywatności
i obsikanie lodówki
Józek pomyślał o subiektywnym istnieniu
nieba i piekła
palcem w powietrzu wypisał
diabłom aniołom religiom wstęp wzbroniony
demonstracyjnie ziewnął
i rzekł do Boga który był (prawie) wszędzie
masz tyle roboty Staruszku
połóż się obok odpocznij pośpimy do dziesiątej
a potem zrobię Ci śniadanie
echoecha, 17 november 2016
I to mam być ja? - na Józka oburzyła się Poezja
po skosztowaniu owoców jego bezsenności.
Następnie zadarła ogon i obsikała mu nogę.
Teraz jesteś mój! - usłyszał
i zobaczył, jak wnika w zapach kawy unoszący się nad filiżanką.
Teraz jesteś moja! - Józka olśniło,
gdy wykonywał głęboki wdech przez nos.
Wtedy nakarmił śmietnik
garstką nikomu niepotrzebnych słów.
echoecha, 8 november 2016
słowa przysiadły na parapecie
za oknem
i trzęsąc zziębniętymi kuprami
patrzą na mnie błagalnie
no już no już
napiszę ten wiersz
w głowie świeczka
sorry (a co - zna się te języki!) - sieczka!
zmyślnie i ja patrzę przed siebie
dwa świerki kawałek dębu
szaro nic
może o tym - tęsknotę dosztukuję
różą czerwoną dopieprzę
i będzie
puknij się w czoło - szepcze coś
puk puk puk
nikt nie otwiera - cholera
(jest rym!)
opowiedz o mnie - piszczy okno
o moich przeźroczystościach
zgrabnej futrynce
delikatnych klamkach
(tu na myśl przychodzą rozmodlone dłonie
księdza proboszcza)
o tym że beze mnie nie możesz żyć
że jestem twoim oknem na świat
i takie tam fajne inne
pukam się w czoło ponownie
puk puk puk
kogo znów licho niesie
wrzeszczy w głowie coś
- do niedzieli zamknięte
urlop!
urlop!!
urlop!!!
to się w głowie nie mieści - myślę
a sprzeczność ta niemal natychmiast
przybiera groźny kształt paradoksu
który ma wąsy warczy i puszcza parę z ust
a kysz a kysz siło nieczysta
pomogło
paradoks posmutniał ucichł zdechł
słowa za szybą zatańczyły
nieruchomiejąc ostatecznie w następującej konfiguracji
o paradoksie na detoksie
ojcze nasz ukochany
nie odchodź jeszcze w zaświaty
bo nie przeżyjemy bez taty
jakie to piękne - chlipię
łzy o kształcie i wielkości gruszek bonkreta williamsa
odpornych na parcha
zmiażdżyły mi stopy
a na co stopy - rechoczę - wystarczy jedna
życiowa
i tak oto koniec dogonił swój ogon
ustępując miejsca początkowi bez końca
echoecha, 9 august 2016
Będąc w kwiecie wieku
Jóżek kupił telefon
ale natychmiast o nim zapomniał
Pewnego ranka
usłyszał dźwięk nadchodzącej wiadomości
i przeczytał
Za dwa dni ważność twojego życia
skończy się Uzupełnij konto aby dalej żyć
Świetna zabawka - Józek zachwycił się
- tylko na co mi ona
Po czym wrzucił telefon do śmietnika
ku wielkiej uciesze miejscowych szczurów
które jak zwykle z wdzięcznością potrafiły docenić
niepowtarzalny smak nowoczesności
echoecha, 26 may 2016
józek utłukł muchę - niemal odruchowo
i nagle otworzyła się w nim przepaść wstydu
bo pomyślał że bóg także mógłby wdepnąć
do hurtowni z bronią
zakupić wielką packę na człowieka a potem
mrucząc że to tylko jakiś człowiek który sra na boskie okna
drażni boski nos i zakłóca boski sen
rozgnieść intruza na niebieskiej szybie
albo nawet nic nie mruczeć
tylko
PAC
echoecha, 20 may 2016
jestem istotą nieskomplikowaną
dwie ręce dwie nogi wydatny brzuch łysa głowa
cztery półdupki - licząc razem z tymi co pod czaszką
lubię dobrze zjeść godnie wypić podupczyć
ojczyznę
kocham jak nie wiem co
bliźniego swego jak siebie samego albo bardziej nawet
byleby skurwiel
wyglądał jak ja mówił jak ja bekał jak ja
był głupi jak ja lub głupszy ale to niemożliwe
a cała reszta spierdalać do gazu