Arsis, 12 june 2023
Do kogo ja mówię? W nocy, w pokoju bez światła. Przez otwarte okno wpada zapach
jaśminu.
Słyszę szept, jakieś szepty w głowie. Do kogo tak mówię?
Do melancholii, która weszła
z burzą czarnych włosów.
I owiała mnie tkliwością smutku, nostalgii i ciszy.
Już nie muszę
nic mówić,
bo i do kogo?
Ale mówię, mówię wciąż.
Zwierzam się półgłosem, zadaję pytania. Nie kończę, urywam w połowie zdania.
Odpowiada mi jedynie milczenie rzeczy,
piskliwy w uszach szum.
Skąd to nadpływa?
Znad jakich pól i łąk?
Otaczają mnie zakurzone popiersia.
Porzucone wokół dłuta, młotki…
Czyje to wytwory geniuszu? Zapomniane. Niczyje…
*
To znowu
mnie
dopada.
Czerwcowe widma zwątpienia
snują się po domu.
Przepływają przez ściany.
Nie patrzą wcale na mnie.
Nie widzą, nie dostrzegają.
Idą ze spuszczonym wzrokiem dalekie echa jakiegoś dawnego życia.
Pełno ich tu,
utraconych
na zawsze,
zagubionych.
Gdzieś tutaj i tam, i tam
skrzypnięcie podłogi,
gong stojącego zegara…
W bezkresie nocy czas stanął w miejscu,
pośród kamiennych twarzy z zastygniętą bielą warg.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-06-12)
***
https://www.youtube.com/watch?v=LisTlkrl6Oo
Arsis, 4 june 2023
Długi korytarz. A w nim półmrok i cisza. Odległe echa szlochów i płaczów, dziecięcych
nawoływań z przeszłości…
Chemiczna woń szpitalnych odczynników. Nikły zapach woskowej pasty. Poruszane
niczyją ręką otwarte okna…
Pusto tu.
Zamknięte drzwi na klucz, na klamkę. Na twoje imię…
W wirującym kurzu plamy zacieków,
zarysy czyichś twarzy.
Czyich?
Niepodobne do samych siebie płynące widma. Wydaje się, że coś mówią, szepczą…
Opowiadają dzieje ze swojego zapomnianego życia…
Próbuję się wsłuchać, zrozumieć,
lecz odpowiada mi jedynie
milczenie rzeczy, piskliwy w uszach szum. …
Za oknami noc.
Rozproszone
światło gwiazd.
Dokąd my idziemy?
Nie.
To ja idę w samotności, mroku.
W nieskończoność wnikam nieznaną.
Chodź…
Weź mnie za dłoń. Uchwyć.
Kochanie,
powiedz,
że chcesz, abym…
Do kogo
ja to
mówię?
Do nikogo.
Jestem sam.
Mijam namalowane na ścianach sny, w których krajobrazy, pejzaże. Kwiaty…
W smudze światła ptaki
wznoszą się do lotu.
W jasnym snopie deszczu.
W znoju oczekiwania, w tęsknocie…
Jestem…
Z kim ja idę?
Sam ze sobą.
Zatem,
chodź,
mój cieniu.
Na trzeszczącej lekko podłodze
księżyc.
Przekrzywione
prostokąty
srebrnego blasku.
Chodź ze mną.
Pójdziemy w zmierzch.
W tym ciągłym jeszcze szeleście czasu,
co opada zewsząd łagodnym wiatrem, co łka.
Spójrz, w kołysce dłoni mych blask obłaskawia mrok.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-06-04)
***
https://www.youtube.com/watch?v=ZFtJ3hfw5TM
Arsis, 1 june 2023
Pod twoją nieobecność, zanurzony w substancji czasu. W ekstazie oczekiwania,
w nikłym blasku odległych mgławic…
Sponiewierany wiatrem wirujących galaktyk, których ramiona,
których rozproszone światło…
Gdzie
ty
jesteś?
Powiedz…
Nie słyszę odpowiedzi.
Jedynie kosmiczny szum omiata swoim tchnieniem,
jak powiewy klarownego lata nad równiną łąk.
Po co ja to wszystko piszę, do kogo,
kiedy samotność miażdży
ogromnym kołem, rozgniata?
Opieram się rozpalonym czołem
o chłodną powierzchnię ściany.
Przywieram ściśle ustami, jak do pocałunku.
Ocieram się policzkiem o chropowaty tynk, o te pęknięcia, mikroskopijne rowki…
Powiedz, gdzie jesteś?
Nie czuję ciebie,
ani nie słyszę twojego oddechu.
Nasłuchuję…
Twoje ciało i moje, splecione,
gdzieś w jakiejś niepojętej koegzystencji.
Oto właśnie wyciągają się ze ściany czyjeś zimne ręce.
Nie.
To moje dłonie, moje palce
ściskają lodowatą próżnię,
jakby bryłę lodu.
Płonę w piekle
zaśnieżonych,
niekończących się równin.
W gorączce tęsknoty, w bólu oczekiwania…
Spójrz,
oto
moje ręce.
Chwyć mnie za nie. Pociągnij ku sobie
w otchłań o tysiąc mil od nadziei.
I od ogrodów, tych właśnie,
w których dżdżownice spulchniają ziemię.
I wychodzą na powierzchnię, stając się pokarmem dla ptaków.
Błądzimy…
Nie. To ja błądzę w potędze nicości.
Ciebie tu chyba nigdy nie było
w tej przestrzeni o przelśnionym wnętrzu.
Ale jesteś. Jesteś na zawsze,
nie będąc wcale.
Czemu milczysz?
Mówię do ciebie, piszę. Pełzam bezradnie. Wiję się w sobie.
Moje blade usta,
jak śnieg,
jak biel ściany…
I twoje usta….
Krew uciekła z nich w niepamięć.
Milczysz.
Wciąż
milczysz.
Kochanie, umierając…
Kto umarł?
Wszystko umarło.
W wielościanie powietrza, w natłoku niczyich szeptów …
Jakaś drżąca esencja światła
przenika tajemnicę,
kiedy gładzę twoją twarz
zamkniętą w strukturze kryształu.
Jesteś?
Ja jestem.
Tutaj
i nigdzie.
Spójrz na mnie.
Poprzez moje jestestwo ujrzysz głębię poznania.
Choć istnieję już tylko w strzępach krajobrazu, we fragmentach jedynie.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-06-01)
***
https://www.youtube.com/watch?v=TWNKQwzhu0c
Arsis, 31 may 2023
Fale twoich włosów przenikają się z falami wzburzonego morza. Mieszają się, kotłują
w rozgorączkowanej scenerii krajobrazu. W tańcu meduzy.
Zanurzam
się
w sobie.
W poświatach błysków i mrugnięć, w refleksyjnej kaskadzie idącej prosto z głębin.
Coś tu miało być, nie będąc wcale…
Nie będzie?
Ale, czy, zatem, będzie?
Muszle, rozgwiazdy,
struktury koralowej rafy.
Nadciąga
zmierzch.
Podmorskie stworzenia spoglądają posępnie.
Nie patrzą. Udają niewidzenie.
Przepływają obok. Odpływają. Nikną we wzburzonym mule sennego kalejdoskopu..
I znowu te oczy
obserwatorów.
Jakże ich wiele!
Badają każde moje poruszenie. Czujne.
Opadają pletwą…
Jesteś?
Nie słyszę ciebie.
Zagłusza cię, bowiem oddech przypływów i odpływów…
Krople
na
twarzy.
Wiatr o zapachu soli.
Ociekam wodą fal
rozszalałych.
Zanurzony w swojej egzystencji.
Gdzieś, w oddali
spowite
pianą
ostre skały.
Przesłaniam dłonią oczy.
Między palcami,
liliowy potok światła.
Drgający obrys wieczornego blasku.
Nade mną sine obłoki, niewysłowione w tęsknocie milczące usta.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-31)
***
https://www.youtube.com/watch?v=FsPTcvgmFHk
Arsis, 28 may 2023
Coś mnie wypluło z odrazą w bezdenną otchłań skotłowanej, sinej nocy, pełną jakichś
szmerów, piskliwych szumów.
Pamiętam ten krzyk skierowany ku gwiazdom, który szedł z głębokiego grobu mojej
matki.
Opłakiwała śmierć kolorów, gdyż widziała już wszystko w szarości
poprzez martwe oczy.
I przechodzą przez moje ciało inne ciała.
Skąd one się tu wzięły?
Nie wiem, ale wiem, że płynę,
Nie wiadomo, kto jest żywy, kto martwy. Ja? Czy one?
Ciężko stwierdzić, gdyż zdetonowana czarna dziura
wiruje wokół mojej głowy i wciąga załamujące się na krawędzi źrenic światło.
Wsysa nie tylko
materię,
lecz i czas.
Ale słyszę wciąż echa.
Pierzchania
kroków
z przeszłości.
Pokasływania.
Szurania przesuwanych w tę i z powrotem, knajpianych krzeseł…
To znów tętent kopyt cwałujących diabłów.
Moje odbicie z lustra roi się w każdym załomie, w każdej płaszczyźnie i cieniu. Powiela się.
W gorączce,
w malignie…
Pełznie.
Czołga się
spocone
i cuchnące.
Zdycha w pełnej pajęczyn, blaszanej paszczy potwora.
W ciągnącej się donikąd plątaninie rur.
Skulone pod wielką,
żeliwną wanną.
Pomiędzy jej krótkimi,
krzywymi nogami, jak u wiedźmy.
Mieni się lśniące,
śliskie ciało.
W drżeniach zimnego
płomienia
trzymanej oburącz świecy…
Moja pokręcona, własna egzystencja.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-28)
***
https://www.youtube.com/watch?v=zOjhVg2Cbu0
Arsis, 26 may 2023
Tak, mamo, wiem. Szepczesz do mnie niemalże każdej nocy. Przychodzisz sama
albo z ojcem…
Materializujecie się nad łąkami snu, w zbawiennym dla duszy słonecznym blasku
i wietrze.
W falującym zbożu, w tym zbożnym chlebie.
Cóż mogę ci powiedzieć…
No, cóż…
Położyłem dzisiaj czerwone róże
na twoim grobie,
które przecież
tak bardzo kochałaś.
Wiesz, pojawiła się kobieta w moim życiu,
ale ty to przecież wiesz, bo ty już wszystko wiesz, prawda?
Razem z ojcem przenikasz czas,
w potędze ciszy…
W niewidzialności, w jasnowidzeniu…
W tajemnicy znanej już tylko tobie, w stwarzanej przez ciebie aureoli blasku.
Kocham ją, tak po prostu, jak tylko może kochać mężczyzna swoją ukochaną kobietę.
Czy ona wie?
Mam nadzieję, że tak,
choć mi tego
na razie nie mówi.
Boję się
bardzo,
co mi powie.
Jeśli, cokolwiek powie.
Wiesz, mam trochę
bałaganu w domu.
Ale staram się
to jakoś uporządkować.
Jakoś umościć to gniazdo przyszłego szczęścia.
Gdzie ustawię kołyskę?
No, popatrz, jakoś w tym natłoku nie pomyślałem o tym, ale przyjdzie i na to czas,
uwierz mi, mamo.
Co
ja
robię.
To jest tak odległe, nieostre i mgliste…
Nie ma cię już dwa lata. Wszystko pokrył kurz. Falują pajęczyny…
Twoje zdjęcia, przedmioty, rzeczy…
Wspomnienia,
wspomnienia…
Wspomnienia…
Kocham ją, mamo.
Ale, czy ona
kocha mnie?
Wyznałem jej już wszystko
w liście, wierszach, najpiękniejszych piosenkach…
Cóż mogę więcej zrobić?
Mogę jedynie czekać. W nadziei. W trwodze. W udręce niepewności…
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-26)
***
https://www.youtube.com/watch?v=OgIaiysO_rQ
Arsis, 25 may 2023
Piszę do ciebie wciąż… Który to już raz? Wiesz, zakochałem się w tobie.
Teraz po deszczu w sadzie, w ogrodzie rozmiękają twoje ślady w ziemi,
w trawie…
Jeszcze krople skapują z liści, z gałęzi, z kwiatów…
Jeszcze woda chlupocze w blaszanej konewce.
Tak jakoś smutno się zrobiło
i tęsknie
w tej tkliwości lata.
Tak jakoś żal ścisnął moje serce. Skarbie…
Tutaj, przy tym drzewie,
przy tym murze
z kamienia
widziałem cię piękną.
Widziałem blask w twoich oczach.
Otwierałaś usta, mówiąc do mnie, jakby szeptem.
Niedosłyszałem,
ponieważ
przerastało cię
brzęczenie pszczoły.
I ta woń upojna, duszna, tkliwa…
Co ja umiem?
Umiem na pamięć wiatr i słońce na twarzy.
Umiem deszcz, jego kroplisty szmer,
co rozpryskuje się na trzymanej przeze mnie masce klauna.
I umiem
ciebie,
jedyna.
Twój uśmiech
i opadające ci
kosmykiem włosy.
W powietrzu piszę twoje imię. W tym śnie lekkim, ulotnym jak piórko.
W tym śnie
tęsknym
o tobie, o nas…
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-25)
***
https://www.youtube.com/watch?v=50wJJqccBV
Arsis, 24 may 2023
Czekam na ciebie w ogrodzie, w różach nocy. W tych gałązkach rozchwianych wiatrem,
z których woń aromatu krzykiem zachwytu się dobywa.
Wskazywałabyś mi te pąki dojrzałe…
W rozchylonych
płatkach,
w rozkoszy…
Czekam na ciebie w słońcu,
co drży i migocze.
W prześwitach olśniewających szeleszczące liście.
Czekam
na ciebie…
Wiesz o tym? Czy wiesz?
Chciałbym cię dotknąć, mimo że dotykam co dzień poprzez błękitny blask monitora.
Poprzez drżenie cząstek
rozsypanych
w przestrzeni snu.
Chodź do mnie i przytul się, przywrzyj ściśle do spragnionych oczu i ust…
Widzę cię
daleko,
wciąż daleko…
Choć chciałbym, abyś była blisko, na grubość kartki papieru, źdźbła trawy.
Widzę cię, jak płyniesz powietrzem tak powoli w aureoli falujących włosów.
W luźnych szatach, jakby to był meduzy taniec. W refleksach, gdzieś w głębinach morza…
W szumie,
w oddechu…
Poza nami wrzawa hałaśliwych ścian,
głośnych kurtyn napastliwego świata.
Tylko
ty
i ja.
My…
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-24)
***
https://www.youtube.com/watch?v=OHVrDowpslg
Arsis, 22 may 2023
Widzę wciąż ciebie. Tam, w tym blasku na skraju ciszy.
Widzę ciebie olśnioną pięknem,
idąc ku tobie przez łąki, rozchwiane kwiaty.
Przesłaniam dłonią oczy przed światłem
z wnętrza gwiazdy,
która roztacza tajemnicę blasku,
przeciekając strugami przez palce.
W migotach, w drżeniach zroszonej pajęczyny…
Kocham cię.
Dla ciebie chcę wymościć gniazdo,
jak ten ptak stroszący pióra w zalotnym tańcu.
Dla ciebie
pragnę,
moja jedyna…
Do ciebie płynę, rozgarniając na boki złote kłosy,
falujące morze, przygładzane do ziemi niewidzialną dłonią.
Tonę w zbożu,
w tym zbożnym chlebie.
Nade mną
ogrom
błękitnego nieba…
Milknące burze
i wiatr, co czesze włosy…
… pcha obłoki, które ciągną za sobą swoje własne, opierzone smutkiem cienie.
Kocham cię.
Jesteś
tam,
daleko.
Wciąż daleko.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-22)
***
https://www.youtube.com/watch?v=5-IxkvaXlzE
Arsis, 22 may 2023
Spójrz, uśmiecham się do ciebie. Dotykam dłonią chropowatej kory drzewa. Tego właśnie,
przy którym mogłoby być nasze pierwsze spotkanie, ale nigdy ostatnie rozstanie.
Gdzieś tutaj, wśród dębów, kasztanów…
W trawie konar spróchniały, czerwony mak - samosiej, brzęk pszczół
w koniczynie…
Zaiste, gorąco tu i duszno.
Sentymentalnie, tkliwie.
Rojnie przed burzą od ptasiego śpiewu…
Na piasku parkowej alei
cienie gałęzi
znieruchomiałe.
Podążam do ciebie…
Spóźniony o krok,
ale zakochany szczerze.
Uwierz,
proszę.
Wiesz, że
ciebie
kocham?
Czy wiesz?
Być może z mojej winy, nie mojej, miłość to nieodwzajemniona,
bez szansy powodzenia.
Wszystko, co chcieliśmy sobie powiedzieć,
zaprzepaściło się,
utonęło w głębokiej rzece czasu.
Idę w blasku prześwitów,
ostrym migocie liści.
Po ziemi idę zielonej,
po której
śmiech idzie i gwar
a przedmioty jarzą się i złocą.
Nadciąga przeciągłym westchnieniem wiatr.
Błądzę wśród płynących powietrzem pyłków upalnego lata, pierwszych kropel na twarzy.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-22)
***
https://www.youtube.com/watch?v=qg4SgNYeCgU