15 june 2010
Malowanka
Jest w miescie kobieta.Nazywaja ja Malowanka.Najczesciej mozna ja spotkac w autobusie glownej linii.Kiedy wsiada,ci,co juz ja poznali,usmiechaja sie do siebie znaczaco.Tracaja lokciami.Inni otwieraja szeroko oczy.Zmieniaja miejsca.
Malowanka nigdy nie ma biletu.Zato ma psa.Dominike.pies zwyczajny,niezbyt duzy,zolty.Malowanka tez niezbyt duza.Ale zupelnie niezwyczajna.Dwa zlote klipsy w nosie,ogromne kolczyki w uszach.Krotka czarna mini,stare buty na powykrecanych obcasach.
Malowanka mowi sama do siebie. I do Dominiki jak do corki. Wsiada i wysiada kiedy i gdzie jej sie spodoba.Mieszka w ogromnym domu z betonu.Sasiedzi dobrze ja znaja,ale mowia o niej tylko czasami.Po cichu.W zaciszach domow.Przy kawie z kolezanka.
Czasami Malowanka wyglada przez okno,glosno kogos wola.potem zbiega na dol i odpowiada do pustego juz okna.Takie rozmowy slychac codziennie.Jak tluczenie garnkami i glosny szloch poznym wieczorem.
Przystajac z ciekawosci i obserwujac kobiete,mozna obejrzec jej dramat.Dla Malowanki trwa nadal.Od przeszlo pieciu lat rzuca garnkami w swej bezsilnosci,miotajac nimi w domowej awanturze.Krzyczy przez okno do meza,ktory stoi na trawniku z walizkami i kochanka u boku.Odgraza sie do okna jego slowami..
Wreszcie z Dominika,ktora po rozstaniu rodzicow zakonczyla zycie gdzies w parku,jedzie przeszukiwac miejsca dawnych spacerow.Miejsca sa puste.Nawet cieni dawnych spacerowiczow.
Regularnie co miesiac listonosz przynosi Malowance zagraniczny przekaz.Dla corki.Oboje nie wiedza,ze jej nie ma.
(1991,Zielona Gora)