LadyC, 13 may 2011
słowa skrojone jak modny garnitur
kropki dopinają tak szczelnie
że nie ma szans wsunąć się pomiędzy
dotknąć sedna
jakby nigdy nie chodziło o miękkość
skóry
pod spodem
LadyC, 17 april 2011
gdzie od razu wszystko było takie dorosłe
i doskonałe
od kiedy rośnie samo stale się wygina
wypacza od nadmiaru chęci lub ich braku
od porywów i zastojów
deszczu błogosławieństw i obelg
jak się zdarzy
od kiedy zabrakło raju
cuda dzieją się częściej
i rzadziej
byle stale
LadyC, 7 march 2011
między nami odwilż
puchną słowa rozrzucone przy jesiennych wiatrach
takie nieskładne
psują moją wizję ogrodu
wilgoć nadwyręża stawy starych bram
zgrzyta przy każdej próbie
wejścia i wyjścia
LadyC, 13 february 2011
Umieramy coraz piękniej
w kolekcji Gianniego Versace
E. Lipska 'Krzyk mody'
ta czerwona sukienka z Paryża
dumniej wisi w szafie
niż na mnie
bo zimą mi do twarzy
w trupiej bieli
tobie w popielach
i srebrnych spinkach
przy popielniczkach
szczuplejsze wydają się policzki
tacy modni
umieramy najpierw
w sobie
LadyC, 29 january 2011
może chodzi o to czego nie da się przewidzieć
przed wschodem
choć wiemy że ta biel
za chwilę roziskrzy oczy
a może o to że nienawidząc można kochać
i mieścić się
między skrzypieniem butów o świcie
a następnym roztopem
LadyC, 23 january 2011
wbiegamy pod górę
tę samą co wczoraj
wśród tysiąca śladów zacieramy własne
wspomnienia pierwszych kroków
stawiamy nowe tezy o końcu świata
nie krzycz mi do ucha
że życie jest piękne
nie rozumiem
czyjś oddech za nami świszcze jak szatan
przywodzi na myśl twarze wszystkich kochanek
strąconych jak kapelusz
z twojej głowy
choć nie martwisz się o słowa
z wiatrem czy pod wiatr
wracają
LadyC, 17 january 2011
a wiatr zrywa tajemnice
odsłania korzenie jak wczorajszy śnieg
gdy ukryjemy brzydotę
będzie pięknie
wystarczy że sypnie w oczy
zarumienione policzki i chłód łatwo wytłumaczyć
mrozem
i porą roku w której nie rośnie nic prócz zasp
i murów
między nami
nic nie było
co tłumaczy nagły brak wiary w rychłe wiosny
LadyC, 15 january 2011
mamy przed sobą długie milczenie
trzeba czymś zająć dłonie żeby nie bębnić palcami o blat
lubię gdy gra muzyka
i mąci ciszę co rozdziera smutek
na dwoje
jestem w żałobie
za każdym słowem rzuconym
byle gdzie
spadają jak nagły deszcz
rzęsy nie chronią przed wilgocią
to przez tę kawę
wciąż się skraplam