Bazyliszek, 9 november 2015
chciałem namalować kwiaty
wyszły tylko rozbite wazony
pędzla czy to farb wina
a wina są czerwone
i to od zarania
nie wiem jak gęsi odlatują
a bociany znowu powracają
wiem nie dojdę już do celu
buty mają dość chodzenia
i nieważny kolor nieba
i ten też o poranku
a ja chciałem tylko
namalować kwiaty
Bazyliszek, 6 november 2015
nagle w tangu zaplątani
czyja noga stopa dłoń
tylko jakże piękne piersi
bez pytania twoje
właśnie skończył opowiadać
o bogach duchach i aniołach
twarze słuchaczy jeszcze w słowach zaklęte
gdy ich oczy wędrują w kolorowych przestrzeniach
muzyka zmieniła ponownie rytm
światło z wolna bladło za oknami
bogowie zamykali swoje nieba
anioły do snu zdejmowały skrzydła
kelner z nową butelką wina
z gracją napełniał spragnione puchary
w głowach wirowały kwieciste obrazy
jak błyszczące karuzele na jarmarkach
i kiedy księżyc wreszcie nam pokazał
jego bardzo tajemniczą ciemną stronę
i nawet jeśli bez cła i vatu
przekroczyć jednak musimy
„a wokoło wszechświat
bezgraniczny niepojęty
nieskończony ogród żyzny
myśli wiecznej arcydzieło”
Czesław Niemen
Bazyliszek, 3 november 2015
a ja to naprawdę kto
czy ta wygórowana metafora
lub do dupy postawiony przecinek
albo kropka i nikt nie wie dlaczego
na siódmym piętrze basia
piękna od zarania schodów
winda skrzypi bez obrazów
a tych okien pomiędzy
no proszę kto zliczy
na parterze szczebrzeńcy
mają nawet i psa
co tylko i zawsze szczeka
więc kto ja
co trzyma twe dłonie
co usta całuje
i patrzy na morze
Bazyliszek, 1 november 2015
spójrz jak deszcz spływa
nasze lata nad brzegiem
miałaś na sobie modne kropki
ja coś innego no oczywiście
dziwne są komunistyczne obiady
chociaż wtedy nawet smaczne
rachunek płacenie twarz w bezruchu
mieliśmy też i zegarki
lecz kto liczył czas
czas co nic nie zmieniał
słyszysz jak krople płaczą
gdy wsiąkają w ziemie
bo i jutro po niej
będziesz zwykle chodzić
Bazyliszek, 30 october 2015
spójrz na nasze podeszwy
ile w nich dróg i błędnych adresów
są też rozmowy krzyki kochania
i też plaża jakże neutralna
kiedy nasze stopy biegną w milczeniu
farby na kutrach rybaków
opadają jak jesienne liście
wiem dziecięcym wspomnieniem
nigdy nie uratuję świata
a gdy twoje oczy
patrzą prosto w moje
to po prostu ty
i na zawsze ty
Bazyliszek, 29 october 2015
mych małych dziecięcych śladów
pomiędzy falami i wielkimi pałacy
w których kochane me księżniczki
z wysokich wież rozplatały
mi jakże blond warkocze
co nasze rozmowy spojrzenia zasypały
bo kto głos wybrzeża dzisiaj w pysku
molo wiesz się nie zmienia
i to czasem boli że nie most
chciałbym twoje dłonie
przemienić w balony
by pokazać ten obraz bogu
a potem po prostu
tak ci znane morze
Bazyliszek, 19 october 2015
jakże trudna droga ta do grobu
kiedy przed nią jeszcze tyle ci nieznanych
jedne kuszą ich jak strzała prostą linią
inne jak kobiece biodra zakrętami
czasem w delikatnym białym puchu
innym razem w kolorowych liściach
lub ozdobione pięknem kwiatów
jakże trudna droga ta do grobu
szczególnie tym co powracają
do o jedną duszę mniejszych
domów
Bazyliszek, 10 october 2015
życie jest przystankiem
jednemu brakuje trochę farby
innemu nawet więcej dachu
a punktualny autobus bez numeru
nie pozwala ten pierwszy papieros
wódkę kaca nieudany pocałunek
jak rozumieć nieba chmury
błyskawice w czasie burzy
ptasie klucze czy wytrychy
a spóźniony numer siedem
wydłuża nam dni i noce
mikroskopem większe łzy
a śmierć przyjdzie własnym butem
cicho czy też głośno
i ponad rozkładem jazdy
Bazyliszek, 8 october 2015
gdy zaproszę cię w mój świat
czy rozpalisz znowu życie
twym jak lawa rudym włosem
gdy zaproszę cię w mój świat
czy upiększysz łąki kwieciem
szczególnie chabrem spojrzenia
potem zaplątani w dłonie
nawet na zwykłych ławkach
zasłuchani w nasze serca
do muzyki milczących aniołów
Bazyliszek, 15 september 2015
ile razem dróg pod butami
konstanty ty mój przyjacielu
i też ile ścieżek
matek z dziećmi
i tych co by bardzo chciały
i gdzie twoja wenus
płaszcz krzyczący ptactwem
nie jest łatwo czytać
słowa metafory bogów
boję się bardzo
wejść w realny świat
może jutro lub za miesiąc
wypowiem moje imię