Poetry

Sztelak Marcin


Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 november 2018

Milion lat po naszej erze

 
Ostatnie pociągnięcie pędzla,
ale to już nie arcydzieło.
Jaskinia znowu taka ciemna
i my nadal nie rozumiemy.
 
Patrząc w słońce mrużymy oczy,
oczekiwanie na hurtowy opad
aniołów – te jednak śpią
przytłoczone nadmiarem.
 
Na przykład niewysłanych listów
albo wszystkich pragnień, które spłynęły
wraz z deszczem.
Przesączając ziemię złaknioną spełnień.
 
Zresztą tylu umarych nikt nie ogarnie,
nawet stojąc na najwyższym szczycie,
czy siedząc w najniższym
kręgu piekieł.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 october 2018

Codzienne trzeźwienia

Wywołują kołatanie tak zwanego serca
na dłoni pobrużdżonej pajęczyną
przeciekających dni.
 
Chociaż wolę twierdzić, że to woda
spływa gdzieś za jeszcze nieoznaczone
pola kalendarzy.
 
Być może brakuje miejsca 
na poprawki, szczególnie gdy wrastam
bezustannnie w wąskie przejście
pomiędzy snem a jawą.
 
Właśnie takimi banałami usprawiedliwiam
każde zaśnięcie
i nieuchronny powrót do początku.
 
Pętla, która najlepiej smakuje
tuż przed ustaniem dopływu powietrza.
Później już nic odkrywczego,
jedynie kolejny oddech.


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 29 october 2018

Chodzenie za siebie

 
Chowam się w próżniach, pomiędzy
cząstkami powietrza.
Ze szczególnym uwzględnieniem 
zapadlisk w najmniejszych segmentach
światła.
 
Tam po omacku szukam odpowiedzi,
jednak zbyt odległa perspektywa wygina
przestrzeń w znak zapytania.
 
Układam więc ręce równolegle
do pasm mgły, którymi zaścieliłem
łóżko. To na nim odpłynę.
 
I braknie miejsca 
na oddech, o ostatnim kroku nie wspominając.


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 28 october 2018

Wdech

 
Wszelkie zagęszczenia skupiają się w punkcie
przecięcia dróg wiodących na manowce
odwróconych światów.
 
Tam łowię na starą wędkę przebrzmiałe słowa,
które niewiele znaczą skoro trzeba przełknąć
codzienny kęs umierania.
 
Do końca, póki ostateczne nie stanie w gardle.
Na sztorc. Jednak w konkluzji to nie ma znaczenia,
tak wiele znaków, a żaden nie trafia w sedno.
Ani nawet w bliskie okolice.
 
Wydech.


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 october 2018

Ewolucje

 
Zabobonni heretycy palą
ognie, nawet święte. Od czasu do czasu
podrzucając suche wiązki
słów pierworodnych.
 
Jednak mimo solennych zapewnień
oświeconych przez szpary nie posiadłem 
daru mowy, tym bardziej 
milczenia.
 
Zawstydzony chowam się w szafie,
aby policzyć wszystkie drobinki
kurzu.
 
Wirujące zupełnie bez związku,
lecz przynajmniej w świetle
ognisk.
 
Rozpalonych na początku.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 21 october 2018

Krótkometrażówka

  
Zagmatwanie słowa od pierwszego
brzegu po ostatnie
pożegnanie.
 
Chociaż na dłuższą metę
bilanse się zgadzają.
Szczególnie zaokrąglone załamaniem
tuż przy nietrwałej.
 
Lini horyzontu,
która spada wraz z nami
w szeroko pojętą przestrzeń.
 
Umierania.
W sprzyjających okolicznościach
zwaną happy endem.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 20 october 2018

Zwielokrotnienie

 
Miłostki, dokładnie pomiędzy
absolutem.
 
Zwęglona dłoń zatyka usta,
więc pozwalam się nieść
i przeistaczać w nieforemną bryłę.
 
Rudziejąc wraz z jałowym miastem
całuję namiętnie jego skwery.
Ostatnie, po których przyszło stąpać
w nieśpiesznym karnawale.
 
I już nie dla mnie przydrożne
rozgrzeszenia, ani nawet ścieżki
wiodące ku zatraceniom.
 
Tylko na rogatkach przyjdzie złożyć
ręce, ostatnim aktem.
Bez błogosławieństwa zdążając
w kierunku przeciwnym światłu.
 
Absolut, dokładnie pomiędzy
miłostkami.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 19 october 2018

Kroto chwile

 
Namnożenia, sekunda naciska na sekundę,
do spękań.
Mętlik migawek zasupla źrenice
w nierozerwalne związki pomiędzy ścianami.
 
Jednak czas stanie, chociaż trudno uwierzyć
w taką skończoność. Absurdalną, 
skoro trwamy, nawet jeśli z twarzą wtuloną
w zimną poduszkę.
 
A może będziemy już tylko samotni,
najgorszą samotnością – porzuconych
zabawek. Misiów z oderwanymi główkami
i lalek z pustymi oczyma.
 
Zasupleni poza ostatnią sekundą,
tuż za snami.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 october 2018

Zwrócenia

 
Wytrawiam słowa, które nie padły
pomiędzy nami.
Pachnie banałem, tak jak czekanie
nawróceń.
 
Lub choćby iskry na jałową
przestrzeń – być może wzrosty
nadchodzą, jednak będąc ślepcem
błądzę wśród nienazwań.
 
Te wciąż pukają do okien, zarośniętych
cieniem słońca. Wieczornie gaszonego
w szklance, pustej i pełnej, zależnie
od nasyceń przedsennością.
 
A styk załamań i odbić coraz cieńszy,
aż do popękań raniących dłonie.
Te wciąż inne, obco brzmiące na spłowiałym
akcie.
 
Do spalenia, lecz ten tkwi zbyt głęboko,
nie tylko we mnie.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 october 2018

Tuż przed

 
Słowem:
nadciągająca burza wykoślawia
linię styku snów.
Czarno - białych, ze zwyczajową niemożnością
otworzenia ust.
 
Choćby do wyartykułowania krzyku
osiadającego warstwą pleśni
na napiętej skórze.
 
Prawie że pęka niczym ziemia
rodząca nowe.
Jednak pozostaje tylko puenta
z zanikaniem w tle.
 
Tuż po słowie.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1