Poetry

Sztelak Marcin


Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 january 2015

Kawa na godzinę


Prawda wyłazi na wierzch – to obrzydliwe,
ale nic nie można na to poradzić,
nawet przy stole kłamców.
 
Więc chłepczemy czarną, najtańszą w markecie.
Smak palonej gumy, trocin, żelbetu. Na końcu języka
wyrazy nie nadające się do druku.
 
Takie jak człowiek – pierwszy przykład z brzegu,
ze świata zwierząt. Tymczasem leci odmierzany
łykami. Pora zaparzyć następną.
 
Tylko palce obolałe od ciągłego wystukiwania rytmu,
tego, który zagłusza słowa.
W tej sytuacji niepotrzebne, zresztą nie warto
ryzykować utraty kontroli.
 
Nad puentą.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 january 2015

Marszruty


Takie sobie poezje, w stylu:
Kocham Kaśkę.
 
Zewnętrznie wszystko jak najbardziej, tylko
w garści kurczowo ściśnięte
wczorajsze.
 
Może stąd zawahania, drobne nieścisłości
w życiorysie. Niedostrzegalne gołym okiem.
 
Na szczęście są kamienie, którymi można rzucać
z szerokim uśmiechem. Na sztucznych ustach.
 
Takie sobie modlitwy, w stylu:
Kocham Kaśkę.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 january 2015

Prozelityzm


Prorocy piją wodę z wiadra, twierdząc,
że to krew niewiniątek.
 
Wydanych na rzeź. Lecz we mnie spokój,
cisza, pustynia.
Tylko piasek spod powiek spada
na podłogę.
 
Tymczasem za oknem pierwsza gwiazda,
trzech mężczyzn podąża spiesznym krokiem.
Dla niepoznaki nazywam ich królami
– waląc po pyskach.
 
Bo gdzie dary? – pewnie w lombardzie,
pod zastaw, za bezcen.
Na szczęście stajenka sprzedana, zwiastowania
tylko w bramach.
 
A tam strach, smród, towarzystwo.
Jedyny plus – śnieg nie spadł, ciepło.
I prorocy ugasili pragnienia, w wiadrach
dno, rdza.
 
Pora spać,
świt na usprawiedliwienie.
 


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 january 2015

Z smsów na nowe tysiąclecie


                        ***
Podaż i popyt, świadomość na marginesie
bytu. Jestem zredukowany do wykresu
pól elektromagnetycznych.
 
                        ***
Ciemno, płynę z prądem. Niesie
poza odczuwalność. To sen – być może.
 
                        ***
Witraże przesycone słońcem i inne majestaty.
Nie, nie uklęknę – nikczemność człowieczeństwa.
 
                        ***
Wróżby z chińskich ciasteczek i kapsli Tymbarków.
Powoli znikam w stertach obietnic.
 
                        ***
Najdalsze podróże pomiędzy kalendarzami.
Wszystkie nieuchronności i przypadki.
Odmieniam przez nie życie.
 
                        ***
Homo sapiens – niezbyt pocieszające.
I nic, co ludzkie i błądzić.
 
                        ***
Dalej już zgodnie ze stawką operatora.
 


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 31 december 2014

Klęski nie i urodzaju


Bogowie wszystkich alkoholi proszą
o jeszcze. Choćby kilka toastów
ku pokrzepieniu, w geście dobrej woli.
 
Skłaniam się ku ich podszeptom, szeroko,
acz bezgłośnie, rozwierając usta.
Zresztą nawet paszczę.
 
Później już tylko sen morderca oraz tupoty,
rozliczne. Przekleństwa i odpuszczenia
z głową pokornie schyloną nad miską.
 
Jest dzień, którego nie słyszę, nie rozumiem,
nie akceptuję. A on, mimo nagromadzenia
partykuł, spada. Nawet przez żaluzje.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 31 december 2014

(Nie)genealogia


Wiersze – nikomu to niepotrzebne,
a już nie bardziej niż chleb.
 
Więc nie liczę na cud,
chyba że na kieliszek pełny
po brzegi. I chlust.
 
Damy piją tylko spirytus,
czysty jak łza. My, co pod rękę
podejdzie, nie obcierając warg.
 
Mam zeszycik, w którym wszystkie
za i przeciw. Pół na pół
z wodą – mieszanka wybuchowa.
 
Ale rękopisy nie płoną,
przynajmniej te cyrylicą.
Więc jest problem,
 
ale komu to potrzebne,
skoro z rodowodu wynika,
że nie powiem nic, co by można zapisać.
 
Jakąkolwiek zgłoską.
 


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 december 2014

Wódeczność


Bukiet kwiatów, plama na asfalcie
przykryta folią.
Nieprzemakalną.
 
To, że śpię i szczęśliwie budzę
demony
– przedsmak albo cienka warstwa
politury.
 
Mógłbym być przyczyną
oraz skutkiem, jednak spętany
przyśpieszam kroku.
 
Zdążę, bo szczęśliwi nie liczą
na cud, tylko na mnogość
rozmnożeń.
 
I inne bezsensy, być może.
A horyzont coraz bliżej.
 
Bez odwołania.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 29 december 2014

Gen recesywny


Pod paznokciem, w pocerowanej skarpecie
wszystkie kulawe okoliczności,
niepiękne, może odrobinę liryczne.
 
Okno otwarte na oścież, zza zakrętu biegnie
stadko żądnych krwi matek.
I ich rozwrzeszczanych pociech.
Wózki, pieluchy, nabrzmiałe piersi.
 
Więc ucieczka – schowany pod stołem szczekam,
szeptem. Na więcej mnie nie stać.
Listonosz dzwoni dwa razy, rachunki, monity,
pozdrowienia z ciepłych rajów.
 
Mnę przekleństwo w kieszeni. Zamykam wszelkie
możliwe wejścia ewakuacyjne.
 
Sam na sam z genotypem
pod paznokciem, w pocerowanej skarpecie.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 december 2014

Symulacje i sygnalizacja


Sprytne zabiegi ewolucji pozostawiają
nam tylko dobór naturalny.
Zresztą zgodnie z teorią Darwina.
 
Za ścianą wkurzająco liryczne pieśni, wzywam
policję, straż pożarną i wszystkich świętych.
Ci ostatni wchodzą wraz z futryną.
Ostro.
 
W ramach pokuty wychylam szklankę
wody, myję okna. Błyszczą niczym pierwsza
gwiazdka albo prezenty pod choinką.
Pacyfikacja.
 
Jako nagroda sekwencje świateł zrytmizowane
z pulsem, ciśnienie wzrasta. Pora przejść,
ewentualnie wpaść pod tramwaj.
 
Dzyń - dzyń – ostatnia szansa.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 december 2014

Kontrolowan strefa zgniotów


Ciążą na mnie grzechy młodości i głupstwa
wieku dojrzałego.
Nierozgrzeszony wtopię się w podłoże, zgodnie
z planem zagospodarowania nieużytków.
 
Na razie liczne wyrwy w życiorysie wymuszają potknięcia.
Leżąc jak długi piszę, co długopis na kartkę przyniesie.
Albo nowocześniej – klawiatura na monitor.
 
Szczęściem jeszcze mam spory zapas miejsca
na przegrane i błędy.
Jednak wiem – nie będziesz czekać aż wyprostuję
wszystkie załamania świata.
 
Cóż, takie jest życie – mruczę, wgapiony w puste miejsce
na ścianie. To, gdzie powinno wisieć nasze zdjęcie.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1