RENATA, 16 october 2012
podmalowany wizerunek
tysiącem promiennych słońc
zawisł krzyk
kroplą łez
labirynt krętych schodów
po obu stronach
udawanie
grzmi mrokiem wyzszości
fioletu pod jej okiem
on płaci
ona zmęczona
pająk w kącie rozszczepia myśl
chce wyjść
RENATA, 11 october 2012
pracujesz jesz pijesz
na dziś na jutro
na wczoraj
na łeb na szyję
na krawędź
niedoskonałość
skażenia obyczajów
wytarto pocałunkiem
przetarty szlak zatrutego
snu ze śmierci bierze
swój początek
oswaja się chwilą
trwania
człowiek nowej ery
szybkonogi
nordic walking
na zdrowie
na pozycje
RENATA, 7 october 2012
tułaczka od wozu do wozu
potem koniom lżej
dwie lewe brodzą
po spalonych mostach
kalecząc dno
od tej podróży słońce
ucieka tętni cisza
grobowa wyciem nieboszczyka
nieraz tu i teraz kąsają
skały połknięte przez ziemię
to nie prawda że bez pracy nie ma
kołaczy jest rodzina
za ostatni grosz
zawsze bezcenny
fajki i piwo
a niech tam
łatwiej przetrwać
RENATA, 5 october 2012
na ostatnim przystanku
z lekkim rozbawieniem
podziwiam okrągłe słońce
wszystko już się wydarzyło
na ostatnim przystanku
bez zwłoki czasu upadek
podcięte skrzydła lodówki
przypadek staje się regułą
na ostatnim przystanku
spokój i oczekiwanie
żadna ucieczka nie zbawi
odrodzone lśnienie niewinne