Poetry

Yaro


Yaro

Yaro, 27 february 2018

tak jest na +

zaplanowana przyszłość 
wyrzeźbiony każdy dzień 
narodziny fantastyczne wydarzenie 
dla mnie problem dorastania 
przyszłość harówy od rana 
w domu w niedziele i święta
 
żadne  dziecko
mnie nie zna 
nie zapamięta
ojciec samiec alfa
prokreacja by było nas więcej
walka o pięćset 


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 27 february 2018

o pędzących koniach niespokojnych wiatrach

pędza myśli w głowie 
na niebie jasne obłoki 
ze stodoły dachu gołębie jastrząb spłoszył
nadchodzą dni spokoju pełnych leni 
idziemy świtem po łące
zrywam tą zieleń co się rosą srebrną mieni
 
gasną gwiazdy słonko przysłania kontur nocy
zaniedbani nieuczesani wiatr nas głaskał 
koń po trawie galopował parskał 
grzywa końska jak apaszka owijała w kłębie wałacha 
nad pastwiskiem mgła opada jak emocje 
 
do chaty wracam zarośnięty brodaty
ojciec wymyśli robotę bym nie myślał o niej 
co świat ozłaca i wydziera uczucia prosto z serca 
nie mogąc jej zadowolić i uchylić nieba skrawku


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 25 february 2018

istota

drzewa bez kory 
bolało gdy odpadały płaty niby strupy 


człowiek biedna istota 


ciągle chytrością przechytrza lisa 
nie zna strachu nie odczuwa empatii 
 
posiadł Ziemię rozplenił nasienie 
zbiera żniwo nienawiść wojny głód 
hierarchia sięga antypodów 
dookoła kierownicy apostołowie 
prorocy dobrzy fałszywi 
 
ustawione biznesy nieczytelne układy
sterowane okłamane niewolnicze dłonie 
ciągnął koń ciągnie czterech 
opadają ręce to jak musi być w piekle 


odpowiedz  drogi księże 
bez tacy się synku nie obędzie 
 
jest ofiara jest dobro i zło w jednym kotle 
by się nie pogniotło nie utraciło mocy
na której budujemy świat materialny

po co komu zbawienie ważniejsze mienia mania


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 23 february 2018

faluj z życiem

o czym mowa 
sztormem rozmowa
 
 życie  rozbitkiem 
wyczekującym portowych brzegów
 
 latarnia prowadnicą 
blaskiem  światełko w rowerze
 
z dupskiem na siodełku 
kręcą się kółka z dynamo
 
 wracaj żeglarzu
do żywych
myślami przy tobie
kobitki portowe
 
 
zielone łąki skoszone 
pachnie sianem
na niebie mewy 
krzykiem na ustach
 
 
ciepło rodzinne
mama czeka z oczkiem w rosole
ciastem  na stole


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 23 february 2018

zakochani

łapać wiatr szelest włosów 
zamyślony 
 
wtulić się w ramiona 
po długiej rozłące 
 
zlizywać kolor ust 
czuć zapach skóry
malować kontury 
 
pragnąć bardziej niż jeść 
 
zatrzymać czas po co nam
złodziej młodych nocy 
świtem budzić się nie wychodzić 
z pachnącej pościeli 
 
nie martwić się co będzie 
ważniejsze jest być teraz 
 
zakochani jak w obłędzie
trwać smakować wzajemnie


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

Yaro

Yaro, 21 february 2018

za oknem

zimno trzaska 
 
 okna futryny
zmarzłe 
 
 przy kominku 
miłe miny 
 
 spalone drwa gasnące 
płomyk jasno parska 


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 20 february 2018

śmierć

wejrzała przez okno
zamarzła chwila 
w widocznym cierpieniu


 zapach łez dreptał pokojem
głęboko zanurzony 
 w oczach jak diamenty
 
brak twarzy odsłaniał czarny kaptur 
 
 -zbieraj się nadszedł czas
koniec drogi 
 
 -zmęczyłam się mimo że 
duch lekki
bezgrzeszny 
 
 -ciało zwrócę Matce Ziemi
duszę ukoi spokój wieczny


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 19 february 2018

tak było latem

była piękna
o poranku dźwięk piosenki
piękna jak poezja
zapamiętałem jej słowa 
zbyt szybko z małym angażem
 
spakowała się wyjechała 
z mojego serca
nigdy jej nie ujrzałem
 
choć nie raz byłem blisko 
stykaliśmy się myślami 
 
tyle miejsca na świecie 
kosmos taki wielki
a nasze serca maszerują drogą 
wzdłuż brzegów marzeń
 
natchniony zamykam oczy
czas popiołu szarych zdarzeń
idę inną drogą zamknięty 
wybaczam sobie że nigdy
nie spotkam się z tobą


number of comments: 3 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 19 february 2018

z kolejnym dniem

z kolejnym dniem 
za oknem męczący
deszcz
skapuje na twarze 
 
na progu kot z mruczanką na pysku
pręży grzbiet jasny 
z podsuniętą miską mleka 
 
zaparzony zapach kawy
przynosi ukojenie 
inny wytarty nie rozgarnięty
zamykam oczy by zniknąć stąd 
dość pazerności zębów wilczych 
 
w uśpieniu idę przed siebie 
niby z celem co raz bardziej  wątpię w to
w rzeczy ważne


bezsilny skryty 
ratować próbuję sumienie 
uspokoić bicie serca
wyciszam powolny zgon 
w kubku  przeterminowany posmak smrodu 


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 18 february 2018

samotność

 samotność jak ta jedyna 
pochwyci cię w ramiona 
najgorzej gdy brakuje  zdrowia
choroba przemawia do sierot
 co  robić 
kim się stać
nie rozpaczaj 
 
nie jesteś sam w dolinie
pełnej słonej wody
niebo błękitne 
słońce w zenicie 
zawsze  świeci dla ciebie 
 
podnieś brodę i idź 
są ludzie dobrej woli 
wyzwól z siebie złą karmę
natchniony przywitaj się 
kochają cię  ci co kochać chcą
 
nie jesteś sam w dolinie
pełnej słonej wody
niebo błękitne 
słońce w zenicie 
zawsze  świeci dla ciebie 
 
samotność to
tak jakbyś wyparł z serca Boga
On czuwa przy tobie ty wątpisz
anioły  tam są i człowiek


number of comments: 0 | rating: 2 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1