Poetry

Yaro


Yaro

Yaro, 29 may 2015

w małej knajpie

w małej knajpie
popijesz najesz do syta
małe knajpki jak dym z fajki
 
miło przytulnie usnąć tak we trumnie
jak u mamy Lilianny przyjemnie 
 
popijamy piwo wódkę
farbowane whisky na odchodne 
 
pełno nas tak wygodnie
tak nam dobrze w zaciemnieniu w cieniu kobiet
 
kawa pachnie z małych chińskich filiżanek
porcelana odporna krucha na hałas
 
ciche szepty do kolegi zobacz jakie ma brzegi
blask szczerego uśmiechu kruchej kelnerki
bielą z obu stron zęby
 
małe knajpki na rogu jak dym z fajki
jest kilka chwil dla których się pisze
płyną po kartce złote wersy


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 29 may 2015

deal

codziennie inny deal
dzień za dniem omija mnie
 
na lewą stronę jutro wywrócone 
wczoraj wywrócone na lewą stronę 
 
wszystko co wokół zmienione 
oświeceni w oświeceniu drzemią
pieszczą swą mądrość
czekają na Boga spóźnia się nieco 
 
ma czas zjawi się jak złodziej
wypełnią się proroctwa jak dzban wodą
 
co dziennie inny deal


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 29 may 2015

Têtê malkuthach.

ile jeszcze krwi ile wody popłynie
czerwie żywią się mięsem
zgniły świat cuchnie paplam nogami w błocie
na walizkach przed świtem
kończy się dzień niedopity
 
odjeżdżam z karabinem w dłoni
zabijam życie za życie
tak zarabiam walczę mówią że o pokój
nasiąknięty przenikam każde sfery myśli
wykładam karty na stół 
w nic nie wierzę nie ufam im
 
nie ufam nie powierzam sekretów których nie ma
po burzy świat okryty spokojem jak świeżo
jasny zachód przyjdź będę prosił co sił
wdycham ozon płuca wypełnia gaz
 
nocą krążę po mieście niczym ćma wokół latarenki
jak na niebie blask skrzydeł trzepot szum w uszach
kręcę się ulicami
kręcą się liście w parku alejami
płyną słowa w ustach ciasno
światła tutaj nie gasną przed dwudziestą czwartą
 
żuję gumę czasem ja palę nie wierzę w świat 
przegrany w dużych oczach patrzy strach
chyba jestem gotowy do ukrycia nie ma nic żałuję
 
przyjdź  tutaj nie mam sił prosić


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 26 may 2015

to był maj (komety wśród gwiazd)

wtopiony w zieleni toń 
zbielałe włosy na skroniach 
zakwitł radosny maj
 
słońce dotyka ziemi pieści skorupę 
zlizuję smak wiśniowych ust
szarpiesz naginasz nie wytrzymam
guziki koszuli na podłodze tańczą pogo 
 
jakże ślicznie gram urody promyk w oku
duch młody soczyste chwile wiśnię wyciskasz
nabrzmiały ściśnięty exploduję
delikatny powiew wiatru rekompensuje ostudza atmosferę
 
na zdjęciach uśmiechnięta stryjenka
 
słońce przez okno patrzy bezwstydnie cent po centymetrze
na dachu świata właśnie byłem 
wróciłem taki słaby
zadowolony przytulam sny 
 
noc naciąga płaszcz czarny gwiazdami haftowany
ciemny i jasny ze wzruszeniami zmieszany


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Yaro

Yaro, 26 may 2015

pobłogosław

nienawiść ma zwęglone oczy 
czarne na białym zmieszane 
pod jednym sztandarem
 
w sercu zazdrość korniki w drzewie 
dłubie wierci na więcej ma chęć 
 
człowiek w gniewie zbija mieczem 
łzy w nieszczęściu kroplami utraconych chwil 
na papierze brzmi rozkaz twardy jak skała
 
czerwienią w oczach świat zgubiony 
jeden krok od przepaści niewoli własnych myśli
 
Panie pobłogosław mój karabin 
 
ciemne chmury żywioły walczą ze światem 
pod kapturem chowam twarz w kieszeni chleb 
 
zjem tak bardzo brakuje nasycenia miłością


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 25 may 2015

nie skreślaj mnie a jednak

pamiętasz mnie nie wszytko wymazane
obrazy zapachy dotyk wyryły wspomnienia
słowa ukryte w zakodowanych na murze napisach 
w głowie roi się od moich spojrzeń gestów
zdarzeń spotkań pełnych uniesień i wzruszeń
 
nie uciekaj w świat jak gdyby nigdy nic a jednak
nasza miłość miała miejsce rozstaliśmy się nocą
pamiętam chwile jak ostateczne dni przede mną
księżyc wisiał trzymał mocno uczucia ostygłe
idę co dnia ulicą patrzę na szare życie mogło być należycie
 
nie mogłem pozbierać myśli 
analizować przegraną z tobą z całym światem
jak w hazardzie wszytko na jedna kartę
zmieniony słaby na miękkich nogach
twarda tylko podłoga okna patrzyły na mnie 
bliskości nie było obok jakże smutno zimno bez twoich dłoni
 
w ręku list w żółtej kopercie znaczył wiele
rozpędziłem się z tą miłością by osiąść na myślach
zabrane chwile tulę w głowie kamufluję
wytłumaczyć nie umiem wymyśliłem sobie
że poczekam że odnajdę właściwa drogę


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 24 may 2015

odbicie w lustrze

po tej czy po tamtej stronie lustra
świat nie zapierdala 
uwypuklone usta gałki oczne jakby większe
kości policzkowe wyraźne
z tamtej strony 
bezpieczniej cieplej jakoś lepiej
 
marzymy o czymś lepszym
ładniejszym pyszniejszym
metr nad ziemia bujam garba 
po drugiej stronie lustra nie czuć smaku zapachu
sztucznie jakoś lecz przytulnie 
cicha muzyka barwy bez pokrycia płótna
 
odbitki zdjęcia rozbite zwierciadło boli
na szkle rosa skrapla marzenia
rysuje kwadraty pierścienie
wyblakłe cienie kontury mocne
 
noce długie bez blasku światła nie usnę
kilku takich było nie wrócili zostali zatarte ślady
w koszmarach uciekam chowam myśli do starej szafy
odbicie pozostawia ślady jak obłoki na niebie


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Yaro

Yaro, 23 may 2015

a kiedy się położę

rozbieram się z życia historii
ściągam spodnie koszulę
na krawędzi krzesła krawat jak zbrojni
idę w objęcia Morfeusza nic nie przeszkadza
dwie skarpetki czuć morzem
 
cicho cichaj jak głusza po z mroku
w serduchu nadzieje na lepsze
gorzej być nie może nikt nie pomoże 
jeśli sami o siebie nie zadbamy
 
a kiedy się położę ułożę wygodnie
przytulony do ukochanej masuję dłonie
usypiam nakarmiony bliskim ciepłem
oderwany od spraw przyziemnych 
 
zapatrzony w oczy żony śnię
dzieci w swoich gniazdkach 
czekam na świt długo go nie było tylko deszcz
kilka spraw na sercu żal kiedyś będzie nas brak


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Yaro

Yaro, 21 may 2015

Afryka reggae Jamajka i my

znalazłem złoty róg
będzie mleko i miód
manny nie zabraknie 
 
nie smuć się trzeba to zanucić
cieszmy się dobrem co w nas 
zakwitła miłość jak kwiaty
kochajmy dziś kochajmy swój kraj
nie musimy wyjeżdżać 
nie bądź dziki wyluzuj 
unieś się wysoko ponad szczyt
 
obficie zakołysz biodrami
znalazłem kilka owieczek 
cieszy się Pan wielbię Go
narody wielbią Go
 
nie smuć się trzeba to zanucić
cieszmy się dobrem co w nas 
zakwitła miłość jak kwiaty
kochajmy dziś kochajmy swój kraj
nie musimy wyjeżdżać 
nie bądź dziki wyluzuj 
unieś się wysoko ponad szczyt
 
wielki świat jakże samotny
wilkiem człowiek człowiekowi
wilkiem ja wilkiem ty
nie idźmy jak w przepaść lemingi
 
nie smuć się trzeba to zanucić
cieszmy się dobrem co w nas 
zakwitła miłość jak kwiaty
kochajmy dziś kochajmy swój kraj
nie musimy wyjeżdżać 
nie bądź dziki wyluzuj 
unieś się wysoko ponad szczyt
 
nie przepaść podnieś wzrok
szczyty zaszczyty przed nami
płynie woda w rzecze
krew wrze nabrzmiałe od śpiewu na szyi żyły
silny głos silna muzyka
 
znalazłem złoty róg
będzie mleko i miód
manny nie zabraknie
kochajmy dziś miłość wypełni zakamarki serc
 
nie smuć się trzeba to zanucić
cieszmy się dobrem co w nas 
zakwitła miłość jak kwiaty
kochajmy dziś kochajmy swój kraj
nie musimy wyjeżdżać 
nie bądź dziki wyluzuj 
unieś się wysoko ponad szczyt


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Yaro

Yaro, 18 may 2015

na brzegu czas

sie ma nic się nie dzieje bez przyczyny 
kreci mnie ziemia szczery uśmiech nieba 
słońce wisi wzdycha patrzy karmi spojrzenia
zimne piwo rosa spływa ciemne szkło 
 
nad brzegiem rzeki czekam na słowa
boli głowa zawsze nazajutrz
 
uciekam myślami przy tobie śnić
zbudzić się zmartwychwstać 
zarzucam sieci na dłonie
wyłowię z otchłani nas dwoje
 
ciemnieje jaśnieje gdzie homonta zakładają
każą orać do sześc siedem pozbieram gwoździe 
by wieko zabić dobrze
nie wybaczam złodziejom 
 
unikam taniego wina 
przyzwyczajenie każe czekać
 
zatapiam smutki w kołysce wspomnień 
życie jak promień cieszy serducho
myśli jak fale doskonale nad rzeka przy tobie jak echo
 
ściskam ziemskie szczęście
tyle przed nami dni nie traćmy ich
nie gubmy sekund cenny czas
 
naiwne pytania bez masła śniadanie
kakao smakuje jak kiedyś 
szczenięce lato osiem dwa
przy stole milo ciekawie
 
nad krawędzią świat
jeden krok nie przepadł niejeden spadł
wysoko mierzył nie przeżył
kilka stopni schodów nie przeskoczysz
zmora jak śmierć czyha na ludzika
 
ucieknę zniknę na parę dni 
nie liczę na jakoś to będzie


number of comments: 0 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1