Yaro, 1 august 2010
tak banalnie cudnie i ładnie
pachniesz brzozowym lasem
konwaliami ubrany wianuszek
na złotej głowie upięty
a deszcze daleko spływają na policzki
powiedz mi słowo a znajdę się blisko
wyląduję miękko pocałunkiem na twoim policzku
uczucie wygasa a ja podsycam ten ogień
pachną jabłonie i grusze w pańskich ogrodach
powiedz słowo a znajdę cię na skrawkach świata
ból i łzy moimi towarzyszami są nocą i dniem
krew w moich żyłach wrze gdzie jesteś gdzie
mam twój pożółkły list pisałaś tylko ty
wyjechałaś poznałaś lepszy świat
po wieśniaku został tylko sen
kilka listów parę słów
jedno zdjęcie i kpiny nie wrócisz już
Yaro, 28 june 2010
sufit na głowę spadł
widzę czarne plamy
podnoszę się
co dzieje się wokół mnie
marny mój los
zamknięty okratowany
zatrzymam w garści czas
między palcami
przesączę wiatr
popłynę w dziurawej łupince
przez oceany przez świat
podniosę się nie dotknę dna
Yaro, 26 june 2010
owad tańczy wokół lampy
na szkle twoje imię zapisał
szukam dnia pełnego nas
nie patrzę prosto w oczy
nie widzę swojej twarzy
bo kupiłaś zielone lustro
łza w oku pocałunkiem naszych dni
Yaro, 25 june 2010
Śmierć mieszka w nas
kryje się w snach
nie uciekniesz mój przyjacielu
nie zamkniesz przed nią drzwi
dopadnie cię wszędzie
kiedy zechce
przychodzi we śnie
obudź się
nie wytrzeszczaj oczu
odejść przyjdzie czas
zapisane w gwiazdach jest tak
nasze życie krótkie ciekawe
ubrane w niepozorne śmierci zabawy
Yaro, 24 june 2010
Odejdź precz Judaszu
umarłych kości wołają mnie
nie mogę podnieść ciężki krzyż
cichy wiatr przywiał dal
demony są wokół
grzechów odpuszczenie
pale wbite w ziemię pamiętają
krzyżowanie bicz kat i krew
jedna boża łza uroniona
ziemia rozwarła pierś
matki troska łaski pełna
proroctwa ziściły los
Yaro, 21 june 2010
pod nieba dachem zrodził się syn
był zwykłym chłopcem jak ty
deszcze łez przesłoniły mgły
padł na ziemie i powitał schizofrenie
cierpienie spłynęło od Boga
dzień i noc ogień wygasał
podsycał go strach
nie wychodził z domu ludzi się bał
ludzki śmiech przenikał duszę
jak bagnet sztywny pal
schizofrenia wypełnia go
wywracał się podnosił krzyż
kolejny dzień to obłęd paraliżuje
korek w głowie wir i młyn
strach zabija od wewnątrz
schizofrenia zabija teraz już wie
życie jest zbyt krótkie cierpi więc jest
pod skórą czuje brud ma misję znów
wytłumacz mu czy rzeczywistość mu się śni
skóra pokryta łuską
boi się strach to jego brat
Yaro, 19 june 2010
Nasze życie nie odkrytą tajemnicą
skąd i dokąd płyniemy
Nie odkryte są nasze drogi kręte
W zadumie trwam kim jestem
Garścią sypkiego popiołu
Rzuconym w wietrzne objęcia
Piołunem zerwanym po deszczu
Goryczą żarem palących słońc
Życie dziś piękne jak babie lato
jak nić pajęcza nie trwałe
Yaro, 18 june 2010
Płynie wielki czerwono biały
Piękny warkocz wlecze ogromny
Stanie między nami
Zadrży ziemia
Otworzą się nieba
Jak po rosie krople
Popłyną po policzkach
Małe łańcuszki
Serce zadrży z bólu
Miliardy gwiazd znikną
Jak gdyby my
W prochu rozpłyniemy się
Strużki krwi zaznaczą
Ścieżki cierniowej drogi
Krętej mokrej morgi