Weidorje, 16 september 2011
Żadnego pęknięcia ni skazy
w bezwiednym kołataniu serca,
pragnienia spisane migotaniem powiek
u progu nieważkiego poranka.
Dopiero unosiłem się ponad
a już dryfuję i spadam
poniżej zera.
Weidorje, 15 september 2011
Ja nie miałem wcale chęci
żeby się tu znaleźć.
Świadczą o tym diabelskie rogi
wyssane z mojego czoła
taką śmieszną maszynką
podczas średnio udanego porodu.
Z upływem lat zamiast tępieć
jak nakazuje przyzwoitość
oraz inne prawa natury
wybiły się na wysokie czoło
tak zwanego intelektualisty.
Moja strata.
Wiem, są większe cierpienia,
ale czy to cokolwiek zmienia?
Lima, 13.02.2010
Weidorje, 24 march 2011
Nad wściekłą rzeką capuccino
trzej wysocy Inkowie
Machu i Huayna Picchu
oraz ten tajemniczy trzeci,
zwykle pomijany,
sterczą jak kolby kukurydzy
porośnięte kępami drzew,
zawinięte w opary mgły zamiast liści.
Ten kilkudniowy zarost
zielonych twarzy gór
przyszło mi widzieć z okien pociągu
z prędkością drezyny w Stalkerze.
Zaiste wygodniej tak, niż z lektyki,
niesionej przez czterech niewolników
mających się za wolnych obywateli
imperium Tahuantinsuyo.
Peru, grudzień 2010 r.
Weidorje, 5 march 2011
Nocą miewam dwie przyjaciółki,
poduszki. Przytulanki.
Z przedwojenną odmianą
panieńskich nazwisk, zamkniętą i
wyfrotowaną w pacyficznych realiach.
Szczupłe i całkiem skromne panny
obrzmiewające, puchnące z mojej winy.
Dziwnym zrządzeniem
przyjmują to z łagodnością
godną innego adresata.
Weidorje, 4 march 2011
Dowodzi jak z instrumentu
rodem z remizy strażackiej
wydobyć można muzykę
minimalistycznie wielką.
Weidorje, 27 february 2011
Paplać na papierze jest łatwo
stawiamy literki i już -
- jakie to proste.
Potem ktoś nas doceni albo i nie dowartościuje.
Jeśli nas lubi to i owszem,
jak nie, to zawsze są niszczarki
albo znajomy koszyk na pulpicie.
Coraz to łatwiej się porozumiewać
za pomocą bazgraniny.
Rozmowy już nie są w modzie.