Marek Gajowniczek, 15 november 2016
Stukot podków. Do Wodoktów
zjeżdżają Kmicice
i z ambony w cztery strony
popłynie hymn zwycięstw.
W chłodny ranek na zaścianek
spadną ciepłe słowa
i po walce wskażą palcem,
czyja jest w tym głowa.
Kto jest zasług teraz godny.
Kogo kochać można.
W kraju wspomaga już głodnych
warstewka wielmożna.
Przyszedł czas na odpoczynek
i podsumowanie.
Na miłość, dobry uczynek
i propagowanie.
Źli sąsiedzi, czarni Szwedzi
o swój los się biedzą,
a Radziwiłł "piątkę przybił".
Co zrobi? Nie wiedzą.
Turek ponoć siły zbiera.
Orda siedzi w Krymie.
Co ma wisieć - nie umiera.
Czas nam wolniej płynie.
Marek Gajowniczek, 14 november 2016
Gustaw ma dziś inne gusta. Kordian nie ma korda.
Półuśmieszki są na ustach, a złość jest na mordach.
Tajne związki obowiązki państwowe sprawują.
Państwo wchodzi na grunt grząski. Bolki protestują.
Listopady na układy nię są dobrą porą.
Tym, co mieli zejść na dziady, nic już nie odbiorą.
Filmy prawdę zastąpiły, a komisje - sądy.
Siły konta utraciły za brzydkie poglądy.
Wielka mycka na big cyckach zakrywa emocje.
Znikła nuta poetycka. Donos ma promocję.
Dziś publika Naczelnika - Co czynić? Nie pyta.
Z Waszyngtonu komunikat powyborczy czyta.
Mamy Trumpa! Zgasła rampa Teatru na Wodzie.
Sztuka to partyjna sztampa. Wspieraj nas narodzie!
Pokazali w Marszu siłę Gustawy, Kordiany.
W liberalny goły tyłek uderzyły zmiany.
Marek Gajowniczek, 13 november 2016
Polityczne ochłodzenie. Rozkwit powstrzymany.
Przymrozki ścisnęły ziemię. Utrwalają zmiany.
Białe księgi śnieg rozłożył na wielu poziomach.
Świat ciekawych czasów dożył. Przestroga spełniona.
Płatki ciszy z nieba spadną. Czerń z oczu poznika.
Pespektywę nową, ładną, stworzy polityka.
Przeminą szybko kurzawy, lawiny, zawieje.
Pan Bóg ludziom jest łaskawy. To zwyczajne dzieje.
Sinusoidy i wahadła wstrzyma palec boży.
Warstwa, która z chmur upadła, da też innym pożyć.
Wielu może się poślizgnie. Inni poszusują.
Nowe wzrośnie na zgniliźnie. Wszyscy przezimują.
Z nieba sypie. Przeciw grypie pijemy herbatki.
Żal po stypie okiem łypie. Szykują opłatki.
Super Księżyc jak latarnia ludziom w okna świeci.
Szuflujemy. Trzeba zgarniać. Czas chłodów przeleci.
Marek Gajowniczek, 12 november 2016
Przepadła. Poszła gdzieś
i nikomu nie szkoda.
Poezji naszej pieśń.
Uczucie i uroda.
A na ich miejsce weszły
współczesne biografie
postaci często grzesznych
i trup schowany w szafie.
Zginęła. Zapomniana
i nikt jej dziś nie szuka.
Dobrze poukładana.
Mówili niezła sztuka.
A na jej miejsce wzięto
zwyczajnych cegieł sznur
i tam, gdzie była świętość
milczenia powstał mur.
Mamy estabilishment
i chamów, co chcą zmiany
i wiele różnych pisz-mend,
bez przerwy trollowanych,
a żadnej muzy nie ma.
Pożarła je hybryda.
Opustoszała scena.
Wydawca donos wydał.
Tylko sztuka królewska
panuje w bezkrólewiu
i czasem pasja szewska
napisze o zarzewiu,
które natychmiast gaśnie
naznaczone idiomem
i kojarzy się przaśnie
z czerwonych latarń domem.
Marek Gajowniczek, 8 november 2016
Już na Manhattanie myślą o Majdanie.
Zgomadzono policyjne wielkie siły.
Krąży różne zdanie. Czy byłyby w stanie
stawiać słupki, jeśliby się pochyliły?
Wkoło miny minorowe, bo są stany obrotowe.
Nie wiadomo, czego po nich się spodziewać?
Liczne służby porządkowe pozostać muszą gotowe,
by pałować, uspokajać albo zwiewać.
Przejadła się polityka. To już nie ta Ameryka,
co "My, naród..." podnosiła na sztandary.
Demokracja w niej się chwieje, a Putin się w kułak śmieje.
Przyszło Nowe w starych butach nie do pary.
O jeden most za daleko zajechano z dyskoteką.
Wielu gościom nie do twarzy z poprawnością.
Afrożydzi, latynosi o swoje będą tarmosić
wybranego, który władać ma ludzkością.
A cóż n nas, na zaścianku? Czy się urwie ucho w dzbanku,
gdy do nieba sprawiedliwość ręce wznosi?
U nas - nic, Panie Kochanku. Żadna radość o poranku...
Kto się modli - zawsze kiedyś się doprosi!
Marek Gajowniczek, 7 november 2016
Nie do pary mi z Hillary,
a Donaldów mam już dość.
Może jestem już za stary.
Może zbyt mi dano w kość.
Brak mi wiary w tę Hillary,
gdy się potknie Trump o linę.
Chociaż jestem już za stary,
nie postawię na babinę.
Ameryka mi umyka.
Nie uchodzi już za wzór.
Jazzowa to polityka.
Saksofon wraca na dwór?
Władał kiedyś Kaligula.
Potem nastał czas Nerona.
Do dziwaków mam już uraz.
Objętnie - on czy ona.
Marek Gajowniczek, 6 november 2016
Amerykańskie wybory
byłyby może groteską,
gdyby nie wpływy diaspory
równane już z pasją szewską.
Zerwała się karuzela.
Poszybowała w nieznane,
a prawo obywatela,
to śledzić lot przed ekranem.
Mówią: Chaos był początkiem.
Anarchia - matką porządku.
Przyzwoitość jest dziś szczątkiem.
Zapomnijmy o rozsądku.
O poprawkach, precedensach,
algorytmach i wolności,
impeachmentach i dyspensach.
Idzie nowe dla ludzkości.
Różnorodność, a nie sztampa!
New York... Post? Czy Times... Washington?
Możliwy zamach na Trumpa!
Szczerzy zgryz Hillary Clinton.
Marek Gajowniczek, 5 november 2016
Już przegląd posad
mówi: To Mosad!
Od dawna już Amerykanie
o firmie takie mają zdanie,
a w telewizyjnym salonie,
ktoś w znanym geście złożył dłonie,
twierdząc, że pod wpływem Angeli
nam konta zamykać musieli.
Że to światowe korporacje
nam narzucają swoje racje.
Żeby nie padło słowo - Oni.
Antifa - wiadomo: czerwoni.
Niemieckie kina też są w sieci.
Trudno rozpoznać: Kto to zlecił?
Kto cenzuruje? Kontroluje?
U nas, jak w domu swym się czuje.
Władza wiedziała - nie działała,
jak gdyby swój interes miała,
bo przecież sama nie jest święta.
Były przestrogi prezydenta,
powtórzone przez premier Szydło,
że fobia jest sprawą obrzydłą
i dla niej w kraju miejsca nie ma!
Przekierowują więc nam temat
na prasowy koncern sąsiada.
Niech nam nie mówi, co wypada!
Jeden z braciszków gazetowych
natychmiast ucinał rozmowy,
gdy Gargas na końcu języka,
już miała... że to polityka
omija problemy najstarsze,
związane przede wszystkim z Marszem!
W tym poprawności słychać zgrzyt,
żeby nie padło słowo... wstyd.
Gdy go podchwycą Narodowcy,
od rządu zażąda ktoś obcy,
by stanowczo zareagował
i jak poprzednicy spałował,
a jeszcze szykuje się KOD,
by nam ze Święta zrobić szrot.
Taki się zawsze problem ma,
kiedy się na dwie ręce gra,
a w partyturze są roszady,
prądy i rządy i wywiady.
Marek Gajowniczek, 4 november 2016
Mają we krwi od pokoleń
wielki respekt dla pozwoleń
i do moskiewskiego knuta.
Bez nich odradza się buta.
W głębi duszy wstyd też czują.
Wtedy ostro zakazują
publikacji i pokazów
wspomnień, filmów i wyrazów.
Mają to już od pokoleń.
Zakazany w Niemczech "Smoleńsk"
nie pojawi się tam w kinach.
Został wstyd, a może wina?
Ktoś nalegał i naginał,
żeby tragedii przyczyna
w Rosji była wyjaśniana.
Pył się zjawił po wulkanach.
Osiadał na samolotach.
Na tunelach i U-Bootach.
Nawet na berlińskim murze
i pozostał tam na dłużej.
Przez ten wulkaniczny pył.
Pokazali prawdzie tył
i świecą nim do tej pory,
bo zbliżają się wybory.
Marek Gajowniczek, 3 november 2016
Wczoraj - za duszki. Dzisiaj - za życiem.
Jeszcze przed nami wielkie odkrycie,
że duszki z życiem to część całości -
nieogarniętej boskiej wieczności.
Próżno się życie skupia na sobie.
Duszek nam o tym niewiele powie.
Już odkryliśmy - jest względny czas.
Żyjemy w Bogu, a Bóg jest w nas.
Pytanie nam się nasuwa zatem:
Czy wszechobecny Bóg jest Wszechświatem,
lub Algorytmem ze Wszechświatami?
Kim w takim razie jesteśmy sami?
Dziećmi bożymi? Mieszkaniem Boga?
Podróżnikami? Przed nami droga?
A podobieństwo? - To nie jest sprzeczność.
To obietnica. Przed nami wieczność.