Poetry

Miladora


Miladora

Miladora, 5 february 2012

przy kominku

przyda się czarka grzanego wina
korzenny zapach niosący ciepło
starych zegarów tykanie presto
którymi można chwile pospinać
na kanwie legend snutych po cichu
 
kiedy za oknem mruga latarnia
i płomyk świecy blado migocze
dobrze zanurzyć się w dawnych baśniach
otulić szczelnie jak miękkim kocem
by zbiec przed śniegiem w krainę gryfów
 
tam wciąż na niebie sklepionym barwą
która nie spełzła pod zimnym słońcem
szybują ptaki i dni na wstążkę
nawleka pora kwiatów za darmo
rozsypywanych ręką bajarza
 
a gdy horyzont spowije ciemność
głosem ściszonym prawie do szeptu
rozścieli słowa i wtedy będą
prowadzić cicho w baśniową przeszłość
senne uśmiechy przędąc na twarzach
 


number of comments: 50 | rating: 22 | detail

Miladora

Miladora, 5 february 2012

kręgi

chlebem o poranku sięgam po codzienność
światło czesze włosy rozlewa się wokół
dzień narzuca czyny zatraca ich sedno
i nieprzewidziane trudno dojrzeć z boku
 
światło spina włosy rozmywa się droga
dzień zagarnia pamięć nasącza ją cicho
trwa w niezamierzeniu chcąc dotrzymać słowa
czemuś co prowadzi wciąż znikąd donikąd
 
dzień przeplata myśli wiąże niczym fugę
w nieprzypadkowości znaleźć sens nie sposób
pośpiech coraz większy by uchwycić z trudem
wszystkie mgnienia które trwają rok po roku
 
nieprzewidywalność wraca parabolą
dni zamkniętych gestem sięgania po sedno
światło znika w czerni rozlanej wokoło
kolejne godziny zmierzają w codzienność


number of comments: 9 | rating: 7 | detail

Miladora

Miladora, 2 february 2012

dialog

tylko milczenie bywa wielkie
cała reszta jest słabością*

więc milczę

słowa wstrzymują oddech
bezdźwięk przenika je wzrokiem
jakim spoglądasz za siebie

tam nic nie ma

skrzyżowane cienie wyrazów
bezradnie rozłożone zdania
zgubiony klucz do intymności

więc milczysz

zostaje cisza na przekór
wszelkim definicjom



(*Alfred de Vigny)


number of comments: 23 | rating: 14 | detail

Miladora

Miladora, 31 january 2012

rzecz o swobodnym tworzeniu – contrafactum

w zasadzie miło jest
pisać dla siebie
i być autorem in spe

o duszy
lub skurwysynach

za pierwszą opcją przemawia
powszechość rekwizytów
kultywowanie banału wplecionego
misternie i ponadczasowo
według tradycji i najlepszych intencji

dawno zmarłych

nie musi zachwycać
nachalnie dodany ornament
również inne metafory 
i tak obronią się w złożeniu
z ogólnym nieczytaniem
co ważne
można zaszokować własne ego
przywołując niezbadane wyroki

opatrzności 
wiszą sny ociekające łzami
 
nawet potem

gdy
za drugą opcją 
przemówi życie





(Contrafacta - wywodzący się z Renesansu rodzaj wierszy wzajemnie sobie zaprzeczających).


number of comments: 14 | rating: 10 | detail

Miladora

Miladora, 30 january 2012

infinita

aktorzy role i sceneria
zewsząd impulsy drobny kurz
myśli kartkują w mózgu brewiarz
za nimi nikłe echo słów
nie ma klakierów nie ma braw
jest tylko gra
jest tylko gra

koloryt w pustce się roztapia
odległość mąci głosów rytm
zasłania oczy i na wabia
rzuca muletę z plamą krwi
widownia milczy spektakl trwa
zostaje gra
zostaje gra

usta ruszają się do wtóru
rąk w których prawie zamarł gest
dźwięk nie nadąża a konturów
nie można wykraść poprzez szept
one się jawią tylko w snach
a to jest gra
a to jest gra

jaźnie wciągane coraz głębiej
aż do korzeni w uszach szum
i wraca przypływ z każdym wersem
czarna królowa czarny król
za nimi plansza na niej pat
ta sama gra
i wciąż nie ta


number of comments: 9 | rating: 7 | detail

Miladora

Miladora, 27 january 2012

kauzyperda blues

idziesz przez życie jak kurza bieda
ono zazwyczaj figle ci płata
i myślisz w końcu – chryste potrzeba
mi adwokata

lecz adwokatów diabli już wzięli
żeby aniołom ktoś lotki podciął 
a przy okazji odarł je z bieli
i stanął kością

tak poznikały z życiowej giełdy
nie mają szansy dawni stróżowie
adwokat diabła zliczył im błędy
i wysłał w owies

teraz bezkarnie snuje knowania
jakby sprowadzić wszystko do diabła
złudzenia prysły sprawa przegrana
idea padła

kto dzisiaj wierzy w zszargane skrzydła
że jeszcze mogą ratować skórę
gdy aureola z wiarą ostygła
piekło jest biurem

w nim kauzyperda utkwił na amen
i ręka w rękę z diabłem coś miesza
kupczy sumieniem i gładko kłamie
na pełny etat


number of comments: 18 | rating: 10 | detail

Miladora

Miladora, 24 january 2012

ściśle według przepisu

napiszę wiersz bo co
nie można
można

bóg i tak ma to w dupie
dla niego wiersze
to tylko
marny przykład istnienia
niereformowalnych

ora et labora
nie przewiduje wypinania
choć bóg się wypina
na wszystko
i dawno stracił kontrolę
nawet nad sobą

jako i my na wieki

amen

to zbyt wygodne
lepiej się kurwa obudź
a fizjologia i tak
zrobi swoje

z ideami

w każdym stanie
świadomości


number of comments: 33 | rating: 15 | detail

Miladora

Miladora, 23 january 2012

zimowy blues

znowu zapewne bluesa zanucę
styczniową aurą w noc go sprowadzę
i może coś tam zbudzę nim nawet
na oślep biegnąc zimowym skrótem

lecz ciągle jeszcze deszcz z nim rozmawia
blues na tle wiatru cichnie półtonem
w chłodnawym zmierzchu przemarzły dłonie
dziwna ta zima ech szkoda gadać

wilgotne ranki szadź posklejała
ziemię ukryła pod szarym płaszczem
zimowe słońce pospiesznie gaśnie
jakby nie chciało wzejść już bez mała      

brązowo-czarne drzemią gałęzie
przemknęły liście ostatnim lotem
wielogłosowy brzmi wiatru motet
bluesowe nuty zima wciąż przędzie

jakoś powinnam dotrwać przedwiośnia
zmierzch innej barwy wtedy nabierze
przestanę wreszcie patrzeć za siebie
droga do lata wyda się prostsza


number of comments: 22 | rating: 13 | detail

Miladora

Miladora, 22 january 2012

przedwiośniec

kiedyś skończy się zima wiosna zatrze jej pamięć
ślady butów na śniegu powędrują do nieba
szafa połknie okrycia i futrzane kołnierze

pomarszczone jabłuszka przechowane pod sianem
stracą zapach a wzory na ozdobnych talerzach
znowu przejrzą na oczy drobnolistnym zaściegiem  

błyśnie promień odbity szkłem obrazu na ścianie
zamigocze i zgaśnie jakby tylko zamierzał
spleść na chwilę istnienie z zaokiennym powiewem

kiedyś skończy się zima i zimowa asceza
szare pryzmy stopnieją na ulicznych obrzeżach
wiosna wpisze znów trwanie innym słońcem i niebem


number of comments: 40 | rating: 20 | detail

Miladora

Miladora, 18 january 2012

mewa

czas zatrzymanych gestów pozawieszanych w próżni
banalnie przewidzianych gdy brak prawdziwej twarzy
odsuwa na bok myśli odbite przez milczenie
jakie przechyla szalę na stronę skończoności

bez zawirowań nadal to wszystko co się spala
w ograniczeniach wzroku zamknięta nieświadomość
że gdzieś tam zboże sieją i drzwi otwiera klamka
której nie widać mimo że ona jest i będzie

lecz jeszcze nie wykuto z kamieni monogramów
przelano wody w obieg krążący nad głowami
wchodzenie trwa bez końca choć stopy grzęzną w piasku

i podobieństwa ziaren jakie tworzyły skały
nie można już przeliczyć wszystko przecieka w palcach
bezradnie wciąż przędących iluzje z niedomysłu





biały sonet


number of comments: 14 | rating: 10 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1