Poetry

cieslik lucyna


cieslik lucyna

cieslik lucyna, 1 september 2011

Musująca oranżadka/z cyklu klapka wspomnień/

Palce lizać dobre takie
gdy pomyślę jak ze smakiem
zajadałam oranżadki
to kolejne wspomnień klapki

tak bez wody choć niezdrowe
z pomarańczą cytrynowe
wylizana do ostatka
musująca oranżadka

niczym lizak na patyku
słodki palec na języku
cóż za frajda i przeżycie
tak lizana sobie skrycie

ona w ustach jak lawina
na wspomnienie leci ślina
nie ma dziś takich frykasów
jak za tamtych dobrych czasów.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

cieslik lucyna

cieslik lucyna, 1 september 2011

Mucha wstreciucha

Wstrętna mucha lata brzęczy
jakże mnie ten odgłos męczy
koło ucha wkoło głowy
wezmę łapkę nie ma mowy...

zatłukę zaraz wredotę
rozdeptać też mam ochotę
tą zarazę podłą brzydką
schowała się mi za szybką

jakby rozumiała wszystko
ze mnie robi pośmiewisko
ganiam za nią po pokoju
nie będzie miała spokoju

wpadnie zaraz w moje sidła
wstrętna mucha ta obrzydła
bakterii siedlisko wszelkich
mam!! wleciała do butelki

no i padła w końcu bez tchu
już nie brzęczy mi przy uchu
nie przechytrzy mnie zuchwała
żadna mucha choćby mała

wstręciucha ta obrzydliwa
żadna mnie już nie wykiwa
natrętna intruzka owadzia
wszystkim bardzo przeszkadza.


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

cieslik lucyna

cieslik lucyna, 1 september 2011

Uroki szkoły

Niebawem zeszyty
pióra i ekierki
pani polonistka
wuefista wielki
notesik dzienniczek
pochowane bryki
a na korytarzu
wrzaski oraz krzyki
nadejdzie klasówka
a w głowie trociny
najlepsza wymówka
nie poprawi miny
zacierają ręce
kujony i mole
będą w swym żywiole
w ukochanej szkole
dyktando a jakże
i wypracowanie
piątki stoją w rzędzie
a pały przy ścianie
ortografia się kłania
liczy abecadło
matematyce zero
jedno gdzieś przepadło
takie uroki szkoły
uczeń się nie lęka
co się teraz nauczy
długo zapamięta.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

cieslik lucyna

cieslik lucyna, 17 august 2011

Podróżniczka

Pełna werwy animuszu
już na luzie bez przymusu
jedzie sobie pani rada
urlop ma jechać wypada

wycieczkę wykupiła wziętą
wypoczynek rzeczą świętą
wprawdzie kosztowała wiele
lecz ważniejsze w życiu cele

no i ma wyprawę marzeń
jaka będzie czas pokaże
siedzi wygodnie jak dama
jadą ludzie nie jest sama

uśmiechają się jak dzieci
i tak podróż szybko leci
przebojowe słychać pieśni
noc się zbliża ona nie śpi

podziwia nocne pejzaże
uwielbia takie wojaże
trasa długa noc zahaczy
marzy sobie w okno patrzy

drzewa mija rozedrgane
niebo czarne jak atrament
sen już ją oplata błogi
jeszcze tyle przed nią drogi.

...dojechała i szczęśliwa
piękne miejsca już odkrywa..


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

cieslik lucyna

cieslik lucyna, 17 august 2011

Jarzębina

__Jarzębina____

Ociężała się chyli
dźwiga swoje brzemię
dojrzała i za chwilę
opadnie na ziemię

korali miękkich masa
w słońcu się rumieni
każda gałązka zaprasza
puszy się w czerwieni

dumna że rozkwitła
w sierpniowy początek
co roku jesień wita
w tym mały wyjątek

upodobała sobie lato
na przekór pogodzie
przystrojona bogato
stoi tuż przy drodze.


number of comments: 1 | rating: 0 | detail

cieslik lucyna

cieslik lucyna, 17 august 2011

Serce słonecznika

Maleńkie ziarenko
niczym w matki łonie
wyrośnie tak prędko
żółtością zapłonie

jak drapacze łodygi
kolby grube sztywne
bez żadnej fatygi
na wietrze aktywne

liście całe owłosione
zapraszają pszczoły
w bylinach ognistych
rój mieszka wesoły

kwiatowe koszyki
lepkie od nektaru
tyle w nich muzyki
po tygodniach paru

wyjmują niełupki
dzieci małe ręce
to ich owoc chrupki
smakowite wnętrze

serce słonecznika
i kwiat jak markiza
jak ciastko z piernika
gdy jesień się zbliża.


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

cieslik lucyna

cieslik lucyna, 2 august 2011

Inwazja komarów

Od dawna tak nie było
prawda to niestety smutna
komarów się naroiło
a walka z nimi okrutna

Wieczorem atak zwiększony
choć także w południe kłują
tak ich zazdrosne żony
we krwi się rozkoszują

Krew wyssie cicho ukłuje
taka z pozoru drobina
świąd zaraz następuje
smutnieje każdemu mina

Odganiasz całe chmary
bojąc się uczulenia
a takie chytre komary
nie dają chwili wytchnienia

Choć mamy różne mikstury
one są na nie odporne
może znajdzie się który
co z nimi rozpocznie wojnę

Niemalże całe lato
brzęczą nam za uszami
nic nie poradzimy na to
że gryzą całymi nocami

Trzeba przeczekać inwazję
schować się gdzieś głęboko
są rzeczy bardziej ważne


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

cieslik lucyna

cieslik lucyna, 2 august 2011

Balladka o gadule

Dla osoby gadatliwej
trzeba dyskusji prawdziwej
albo chociaż pogawędki
nie potrzeba jej zachęty

Wszystko może papla zrobić
żeby towarzystwo zdobyć
choć gotowy ma temacik
wszyscy myślą że to żarcik

Dyskutować więc jest rada
lecz za dużo opowiada
gadulstwo dzisiaj w modzie
w naszym rozmownym narodzie

Więc gaduła gdy rozniesie
to podwójnym echem niesie
swoje wersje dopowiada
i bez przerwy baja gada

A rozmówca zasłuchany
żadnym gestem jej nie zrani
słucha zawsze jak zaklęty
podpowiada dla zachęty

Przerwał by w pół słowie
ale dostanie po głowie
gdyż gadułę denerwuje
jak nie powie to co czuje


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

cieslik lucyna

cieslik lucyna, 2 august 2011

Leciutka jak piórko

Wychodzę na podwórze...
pięknie ptaszek śpiewa
słońce zerka ku chmurze
zielono stroją się drzewa

Trawka się rozbrykała
i rośnie jak szalona
altanka niczym pałać
kwiatami przyozdobiona

Tak chodzę i obserwuję
podziwiam swoje podwórko
i taką lekką się czuję
niczym puszek czy piórko

Przysiadam obok na ławce
błogo na duszy i w sercu
na cuda przyrody patrzę
piękne w majowym kobiercu

I pofrunęłam w świat marzeń
taka beztroska lekka
daleko w góry na plażę
na chwilę stąd uciekłam

Pobujałam w obłokach
na podniebnej huśtawce
świat cudowny z wysoka
a w ramionach latawce

Do powszedniości wróciłam
jak piórko zwiewne na ziemię
w marzeniach urok i siła
i czaswem dziecko drzemie.


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

cieslik lucyna

cieslik lucyna, 29 july 2011

Strach ma wielkie oczy

Noc popsuła nam humory
dała bagaż wrażeń spory
z tą walizką kiepskich snów
zasnąć nie mogliśmy znów

burza pioruny i grzmoty
miały dziś sporo roboty
ruszały w podboje zygzakiem
emocje nie byle jakie

huk niczym wystrzał z armaty
deszcz chłostał rozdawał baty
rozbijał tłukł się o okna
i rosła wciąż deszczu kropla

to wszystko działo się nocą
ze strachu ręce się pocą
ciągle tak grzmot za grzmotem
nie śpimy ja głupstwa plotę

strach jednak ma wielkie oczy
i wszystko kiedyś się kończy
odeszła w dal nawałnica
teraz nas ranek zachwyca.


number of comments: 1 | rating: 0 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1