krsto, 15 september 2011
na brzegu stoi mędrzec
wpatruje się w horyzont
fala dobiega i liże
jego wykrzywione stopy
jest myślą pogodną
jak niebieskie obłoki
czy fala idzie z nim
gdy cofa się w głąb
schyla się i bierze
piasek w dłonie
ciało spragnione jest pieszczot
zamknęły się w nim
obrazy kolorowe i szare
dźwięki ostre i tak ciche
jak droga między drzewami
woda jest słona
i trzyma w uścisku
wzrok i dotyk
łagodność nocy
i światło dnia
stoi mędrzec na brzegu
i wie że niewiedza
jest pokarmem życia
i nadzieją na jutro
lecz trwa mocno jak drzewo
jak dąb który rok temu
miał goły pień
a dziś obrósł gałązkami
na których wiszą
zielone żołędzie
Dębki, 2 września 2011
krsto, 29 august 2011
młotek po niemiecku hammer
niemieckie narzędzie zniszczenia
uderza w głowę osła
osioł po hebrajsku chamer
żydowski osioł
i niemiecki młotek
stanowią jedno
we wszechświecie
mój dziadek mawiał
do swoich córek
szanujcie braci
z ulicy krochmalnej
nie każdy potrafi
stanąć pod wiatrakiem
ktory kręci skrzydłami
sypie mąkę w worki
nie każdy nie każdy
do pracowni dziadka
wchodzi icek goldblum
kupuje macę
na żydowskie święto
w sklepie za rogiem
zgarbiona żydówka
ma tłuste palce
i rudą perukę
co się z nami stało
powiedz mi salome
wiatr rozwiał po stepie
słowa psalmu dwudziestego trzeciego
pan jest moim pasterzem
nie brak mi niczego
pozwala mi leżeć
na zielonych pastwiskach
krsto, 28 august 2011
za bramą rosły morwy
ich lepkie owoce
spadały na nasze
schylone głowy
białe i czarne
w piachu i liściach
leżały cicho
gąsiennice strachu
przy domu
płynęła ścieżka
jak wstęga rzeki
drzewa wyrastały z ziemi
szły wolno ku górze
aniołowie
w gałęziach ramion
ptaki siadały i jadły
srebrne i ciemne krople
niosły na grzbiecie
rytm wiersza
drżały we mnie
niebieskoskrzydłe lekkie istoty
śpiewały poranne pieśni
zawsze zranione
przez ciężkie kroki
podeptaną zieleń i żwir
był tam ptak jeden
inny od reszty
jego nazwałem lovebird
dałem mu imię
ptaka miłości
krsto, 27 august 2011
mój korepetytor
był studentem matematyki
miał białe mankiety
i złote spinki
przychodził w porze obiadu
jadł zupę i pił czarną kawę
próbował uczyć mnie
równań z dwiema niewiadomymi
białe mankiety
kwitły nad rzeką
złote spinki
świeciły w nocy
nie umiałem mnożyć i dzielić
zapach szarego mydła
został w ogrodzie
mojego dzieciństwa
siedziałem właśnie
z głową pod chmurą
gdy korepetytor
wchodził przez bramę
róże wspinały się po poręczach
kwiaty spadały na mokrą ziemię
stałem na ścieżce
z ręką wyciągniętą
na powitanie gościa
kwiaty zasłaniały
przed wzrokiem obcych
okrągłe szambo
w ogrodzie
krsto, 26 august 2011
"zdarto nam z karku młodość
jak koszule skazańcom"
(Zbigniew Herbert)
filozof stoi przed lustrem
patrzy na swoją twarz i myśli
co się z nią stało
była kiedyś drobna i delikatna
teraz jest wielka i pomarszczona
miałem strzechę na głowie
moja ciotka mówiła
twoje włosy są
jak szczotka klozetowa
stoję przed drzwiami
i nie umiem ich otworzyć
pytam sam siebie
czy myślę kiedy kocham
miłość powinna być bezmyślna
usiadł w fotelu i śpi
śnią mu się wszystkie twarze
które widział w życiu
i poza nim
pochylił głowę na pierś
ręce opuścił na kolana
wygląda jak owad
złapany przez pająka
siatka zmarszczek
nie chce zniknąć
ciało jest ciężkie i obolałe
serce uderza powoli
krsto, 20 august 2011
nauczyciel powiedział
ignaciuk wyjdź za drzwi
i posłusznie wychodziłem
na zimny korytarz
lecz przedtem białe ręce
mojej słodkiej pieśni
niosły cichą bułkę
zawiniętą w papier
w ławce był kałamarz
z ciemnym atramentem
i leżała obsadka
zjedzona i gorzka
potem mama mówiła
bądź grzeczny synku
ucz się cichej mądrości
więc pisałem
bo nie mogłem inaczej
spełnić polecenia
o mądrości w świecie
i grzeczności w sobie
mama była życzliwa
dla moich wierszy
bo wiedziała że we mnie
śpi pszczoła w bursztynie
i zabrałem ją
ze sobą w świat
wypuściłem nad rzeką świder
bursztyn pozostał mi w ręku
krsto, 19 august 2011
ręka niewidomego
jest jak mała kamera
którą wprowadzono we mnie
aby obejrzeć serce
kiedy mnie wybudzono
widziałem zielony ogród
ścieżkę żółtą i wieniec
ktory miałem w ręku
byłem smutny z pobudki
senny byłem na powrót
ale wrócic nie mogłem
więc leżałem wściekły
może warto było
palić i pić alkohol
mosty niszczyć za sobą
drogę orać palcami
krsto, 18 august 2011
mówią do mnie
adrenalina
gdy idziesz w góry
gdy kroczysz po wodzie
adrenalina adrenalina
ja odpowiadam
adrenalina
kiedy dom stawiasz
i dach kładziesz ciemny
adrenalina adrenalina
kto nas wyleczy
z choroby ciała
i słowom doda
solidnego kopa
adrenalina
na forum polonicum
jest jedna modlitwa
pisana cyrylicą
modlitwa rosjanina
i to jest adrenalina
my się chowamy
w krzakach przy drodze
liście jedzą mszyce
zżera nas podniecenie
dom nasz drewniany
dom dla nerwowo chorych
pali się płomieniem
zachodzącej nadziei
krsto, 12 august 2011
dziewczynka biega
po cementowych schodach
i śpiewa piosenkę
której nie rozumiem
ma chude nogi
piękną twarz
i palce pianistki
której nikt nie kocha
a tylko nieliczni
wiedzą co gra
dziewczynka jest blada
i zrywa kwiaty
patrzę na nią
i myslę o tym
że dwa dni wcześniej
kotka schwyciła za gardło
tęczowego ptaka
dzisiaj wracam do domu
zbadano mnie
i milczenie padło
pomiędzy nas
uparcie myślę
czy zmieniło się
pole mojego widzenia
krsto, 11 august 2011
żmija leży i patrzy
na leśnej polanie
wiem że ukąsi
dziecko i kobietę
smak ciała jest zmieszany
z zapachem igliwia
i z żywicą co kapie
spod narzędzia drwala
smak ciała pachnie zielem
wysuszonym w dymie
i jest niby ornament
przed wieżyczką kata
a on z twarzą ukrytą
w zmęczeniu i pocie
wznosi topór i ramię
by wykonać pracę
polega ona przecież
na zamknięciu ręki
i obmyciu ciała
w miejskiej łaźni
gdy żmija ukąsi
dziecko i kobietę
jej żółte zygzaki
oślepną od bólu
kroki moje błyszczą
na ścieżce śródleśnej
echo woła do mnie