Roberto Rosa, 3 october 2011
w niepewności objęciach
całuję usta zrodzone z wyobraźni
wycinam minutę po minucie
teraz przesuwam na później
krwawą wstęgą śmieje się świat
sen jest moim kochankiem
Roberto Rosa, 29 september 2011
Chowam się
przed Tobą
w łazience.
Odkręcam wodę,
by nie
słyszeć
Twego kłującego głosu.
Wyobrażam sobie
Ciebie stojącą za drzwiami
i jaśniejącą tym nieskończonym światłem,
które jeszcze nie tak dawno
przenikało mnie całego.
Roberto Rosa, 29 september 2011
Czasem jeszcze
pojawiasz się
na chwilę.
Ledwie widoczna
we wspomnieniach
coraz bardziej rozwodnionych.
Zainfekowanych
upływającym
czasem.
Już nie podniecasz,
nie pachniesz.
Nie istniejesz.
Kiedyś byłaś moją
ostatnią szansą.
Powierniczką błędów.
Lekarstwem.
Nie zostawiłem sobie
żadnego zdjęcia z Tobą.
Zawsze tak robię.
Nie lubię przechowywać
dowodów szczęścia.
Roberto Rosa, 29 september 2011
W głowie małe robaczki
tańczą wesoło
Myślą tylko o jednym
- że dzisiaj nie mam co palić
Ja
- niewolnik nikotyny
Numer Jeden na świecie
Od piętnastu lat
w oddanej służbie
Jej Kurewskiej Mości
Roberto Rosa, 27 september 2011
Gdzie są te chwile
beztroskiego niebytu,
rzeczywistego niczym zimowy
wschód słońca.
Gdzie są te piękne
fragmenty,
gdy ciało było jeszcze
nieskażone,
a umysł chemicznie
niewinny.
Gdzie ten pyszny smak sensu,
po którym można było
doświadczyć całość.
To było tak dawno,
w zupełnie innym życiu,
na końcu wszechświata,
którego nigdy już nie
zobaczę.
Roberto Rosa, 27 september 2011
wypłukany z weny
oglądam plakaty
z nagimi marzeniami
ich niedostępne spojrzenia
kuszą mnie
bym rozbił głową ścianę
z prawej strony
bliżej nieboskłonu
pocięte
pomięte
wygięte
breakcore' owe
wyrafinowane pejzaże
(tylko dla koneserów
smutku i obłędu)
odkażają celę
Roberto Rosa, 27 september 2011
Wycelowany we mnie karabin
uśmiecha się czarną
dziurą lufy.
Słodszy ten sen od
przebudzenia
w najbliższym dniu
zamkniętym.
Roberto Rosa, 26 september 2011
Idę. Zaciągam się
dźwiękiem. Niosę się bezmyślnie przed siebie.
Idę. Trafiam na ławkę.
Siadam. Odpalam papierosa.
Zapalam się. Próbuję
poczuć kosmos, który kiedyś był moim domem.
W którym czułem, że
wszystko do siebie pasuje.
Próbuję.
Próbuję.
Papieros kończy się.
Wstaję. Idę dalej. Zadowolony, że przez
moment doświadczyłem
wielowarstwowej doskonałości.
Roberto Rosa, 26 september 2011
Tak szybko wyjechałaś tam,
gdzie mnie już nie chcą
widzieć.
Długo nie będzie nic.
Razem z portierem słuchamy
minimalu.
Na pulpicie Twój poranny
zapach.
Po raz kolejny ostatni raz.
Roberto Rosa, 26 september 2011
Każda minuta jest tylko
umowną kwestią,
której nie możesz dotknąć.
Ten wieczór zaistniał
tylko po to, by zapomnieć.
Przecież i tak nic
już się nie zdarzy w
sensie poznawczym.
Znowu mam ugięte kończyny
a mięśnie
napięte z przerażenia.
Zasłonięty dymem długopis
podpowiada mi, jak wypełniać
przestrzeń.
Czuję, jak tafla szkła
trzęsie się od muzyki
i wspomnień. Konieczne
zdarzenia odpycham,
wyrzucam poza obszar
spokoju.
W niepewnej pozycji po
orbicie się ślizgam,
w rytmie oczekiwania i
wszystkiego,
co sprawi, że poczuję się
lepiej.