Poetry

sam53


sam53

sam53, 14 november 2024

we śnie widzę dziurę którą

zima wychodzi z podziemnych czeluści
wspina się po drzewach sięgając chmur
skąd sypie białym puchem jak płatkami róż
pamietającymi minione lato i wczesną jesień

czasami gramoli się po zamarzających kałużach
z mrozem pod rękę malując szyby w srebrne paprocie
już o świcie iskrzy wszystkimi kolorami tęczy
zbierając w szadź mgliste obłoki słonecznej aury

zima nie lubi odwilży ani mroźnej zawiei
bo jak schować tyle bałwanów pod parasolem
albo ukryć się pod futrzaną czapą
bliżej wiosny zasłania świat soplami lodu

wtedy w tajemnicy przed wszystkimi schodzi do podziemi
by w kolejnym roku pokazać swoje pazurki... ach pazury


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

sam53

sam53, 13 november 2024

jesienny oberek

no cóż że w słońcu w szepcie liści
że pierwszym chłodem muska twarze
no cóż a chciałem ciebie wyśnić
usta scałować oczy spatrzeć
.
w wierszu w melodii w każdej pieśni
wysłuchać nim ostatni listek
sfrunie nam w dłonie - później wierz mi
wyśnię nam noce i dni wszystkie
.
zanim listopad w smętnych chmurach
zwiesi się szarą mglistą plamą
zostawię słowo dwa na ustach
żebyś w ramionach mogła zasnąć
.
jak płatek śniegu na huśtawce
co w piruetach się zatrzymał
dla ciebie mógłby być latawcem
i do miłości też się przyznać


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

sam53

sam53, 12 november 2024

jestem optymistą

każdy ma swojego kota w butach
Calineczkę i Królową Śniegu
każdy ma swoją Alicję w Krainie Czarów
Jezusa który umarł na krzyżu
,
choć znam takich co skończyli edukację na Jacku i Agatce
nie przeczytali żadnej książki
i dziś przychodzą do mnie żeby im przeczytać
pismo o przydziale mieszkania komunalnego
.
dziwnie urządzony świat w którym pełno bajek
czuję się jak ciągle oszukiwane dziecko
.
dziś kiedy czytam nekrologi w gazecie
chce mi się komuś dać po pysku
.
wiesz komu?


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

sam53

sam53, 11 november 2024

w celtyckim kalendarzu jestem leszczyną

powietrze budzi do życia
woda oczyszcza
drzewo daje moc tylko trzeba je objąć
przytulić a może tylko dotknąć

mocne drzewo przekazuje energię
którą zebrało w sobie we wszystkie burze huragany
przenosi ciepło skumulowane przez gorące letnie dni
las to siła karmiona świetlistą tęczą

wiesz ile radości
gdy drzewo przyjmuje ciebie pod swój dach
ile miłości gdy siadasz w jego cieniu
ile szczęścia gdy karmi ciebie swoimi owocami

podobno każdy ma swoje drzewo


number of comments: 7 | rating: 4 | detail

sam53

sam53, 9 november 2024

ze wspomnień: wniebowstąpienie

w lipcu może w sierpniu podczas spaceru alejkami naszego miejskiego parku
spotkałem starszą panią siedząca na ławeczce pod wiązem

pochłonięta modlitwą nie zwracała uwagi na otoczenie
przesuwając w palcach koraliki różańca szeptała niewyraźnie
Zdrowaś Mario... błogosławonaś... między Niewiastami...
nie wszystkie słowa docierały do mnie
ale gdy już ją mijałem usłyszałem głośniejsze ... Twojego Jezus

Nie byłoby w tym nic dziwnego ale sto może sto pięćdziesiat metrów dalej był kościół
Gdy zaczęło padać zawróciłem
Starszej Pani już nie było pod wiązem , ale na ławce wisiał różaniec
rozejrzałem się
wszędzie wkoło puste alejki
ni żywej duszy
tylko cichy szept rozpływający się w powietrzu
... Twojego Jezus

w tym momencie słona kropla deszczu spadła mi na usta
wróciłem do życia


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

sam53

sam53, 9 november 2024

pierwszej-ostatniej

zazdroszczę słońcu że każde - dzień dobry
może co rano w twoje usta wkładać
nawet jesienią kiedy skrawki wiosny
zbieram z obłoków w środku listopada

zazdroszczę słowom kiedy lgną do ciebie
próbując w szepcie twe policzki muskać
jeszcze uśmiechu który razem biegnie
i - kocham ciebie - kładzie mi na usta

zazdroszczę cieniom zawsze w przytuleniu
szczęściu którego niesiesz pełne dłonie
pierwszej miłości lecz nie pierwszej z brzegu
a tej ostatniej która w sercach płonie


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

sam53

sam53, 8 november 2024

wiersze powstają jeszcze później

poznałem ją na wernisażu
w średnim wieku szczupła blondynka
nigdy bym nie przypuszczał że jest Artystką
Anna malowała od zawsze
w pracowni regały uginały się od setek obrazów
widziałem te pozaczynane na sztalugach
portrety martwe natury krajobrazy akty
tyle tego było
wydawało mi się że mam do czynienia z Bogiem
.
ptaki które fruwały na obrazie - jeszcze teraz fruwają
śmiejąca się dziewczynka - dalej się śmieje
jeszcze słyszę ten śmiech - jest we mnie - trwa
nawet słyszę płacz kobiety na cmentarzu
tak jakby już miała całe życie płakać
.
obrazy żyły nie tylko własnym życiem
poddawały się natchnieniu Anny
malowane z pietyzmem sceny pod pędzlem Artystki
nabierały szczegółu i wyrazu
coś co wpadało w oko wzbogacało się o klimat przekaz
a może tylko światło
.
byłem świadkiem tworzenia czegoś z niczego
co artysta zapisał dawno w pamięci w przeszłości
każde pociągnięcie pędzlem przybliżało twórczynię
do szczęśliwego zakończenia
gdy jedną ręką głaskała płótno a drugą coś poprawiała
.
obraz stawał się arcydziełem
choć nie powiem w którym momencie
Anna rzekła - dość
----------------------------------------------------
p.s. 1. wyszedłem z małym pakunkiem pod pachą
2. w wierszu zmieniłem imię Artystki


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

sam53

sam53, 6 november 2024

to nie przypadek

zawsze kiedy spojrzę do lustra widzę nas obok siebie
dobrze wyglądasz bez względu na porę roku
uśmiech podniósł ci kąciki na ustach
pachniesz trzmieliną tatarakiem

niedawno pytałaś - czy posadziłem dalie
nie zwróciłaś na nie uwagi - rosną już od maja
pewnie zaraz zakwitną - podobają mi się chryzantemowe
lubię patrzeć gdy je ścinasz do wazonu

uwielbiam też gdy razem wędrujemy przez pola
puste po żniwach ścierniska gdy zachodzące słońce kładzie
przed nami długie cienie

czasem widzę nas za mgłą - spadają kasztany
zrywamy dojrzałe jabłka w sadzie
wczoraj w lustrze nie dostrzegłem nikogo


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

sam53

sam53, 4 november 2024

z ręką w gipsie

to nie pora na miłość
gdy oczekujesz zmiany opatrunku
gdy ból bez powodu wędruje z miejsca na miejsce
kiedy intuicja zawodzi
a poezja nie trafia prosto w serce

to nie pora na bajkę do łóżka
kiedy święty Mikołaj dopiero wybiera choinkę w lesie
a pies oblizuje pysk wspominając poprzednie święta
kiedy śnieg ma zamiar
a ktoś z Facebooka przynosi kosz grzybów z porannego spaceru

to nie pora na wiersz
gdy więzisz słowa na końcu języka
a związane łańcuchem usta pragną twoich
litery skaczą po klawiaturze
szukam - ENTER


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

sam53

sam53, 2 november 2024

dzisiaj wymyśliłam słońce

wszystkie marzenia zaczynały się i kończyły
pod wierzbą na końcu podwórka
tylko niektóre dawały się wytrzeć jak łzy
wymazać z pamięci
pozostałe wysychały w słońcu podczas wakacji

niespełnione spod choinki chowałaś w króliczym kołnierzu palta
najważniejsze zamknięte na kluczyk w pozytywce czekały odpowiedniej chwili

kiedy umarła matka wytrzepałaś kuse już palto
wybaczyłaś gwiazdom że spadały nadaremnie
zaprosiłaś mnie w codzienność
z wierzby wiatr strącał ostatnie liście gdy słuchaliśmy melodii
zapisanej w pozytywce


number of comments: 0 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1