Nevly, 5 april 2016
mam ważki pod stopami
świat przez okno
końcem czyli początkiem
temat na skrzydłach
jak miłość koślawa
kiedy jesień nie całkiem
ku zimie przez igielne ucho
deszcz
kiedyś myślałem że obmywa
gdy nie dzwonisz
paradoksalnie
kiedy tak daleko jest tak blisko
myśli mam w ptakach
a przecież
liczy się tylko to co u wylotu
w pajęczynie
pełnej wybacz mi grzesznemu
razem i osobno
a przecie wiosny
Nevly, 3 march 2016
tak bardzo wymagamy samych siebie
ostatnią kolejnością odśnieżania
w maju kiedy wiosna zakwita stałą rezerwacją
wtórując słowom pozostawionym w nas
kocham kocham cię kocham cię _ ja też
bez orzekania o winie nikomu innemu nikt inny
poprzez tunel języków do gardła
prosto w kajdankach do ziemi nieobiecanej
liczne przelewy już pani nie podglądam
widok na zwłoki a wspomnienia nic a nic
nie warte co było chociaż trochę
ot taka tylko i aż niefrasobliwość żywiołów
no dobra dosyć już szachów na dwa rozdania
koniecznie uczciwi a niekoniecznie za darmo
o święta naiwności ...
a moje oczy coraz częściej
Nevly, 31 january 2016
ale ty dobrze o tym
wiesz ten wiersz
będzie dosyć długi i z góry na dół za to
przepraszam
choć wiem że nie lubisz długich
za to grube pasują jak ulał
dążeniami kontrowersji
odczuć w czasach kiedy wyśniłem
doznania oraz bezszelestne melancholie
męską sobotniej nocy utrwalając nałóg
maską w dniu zachwytu o marzeniach
z za oceanu apokalips wartościami
platonicznych pragnień
wyznaczyłaś granicę nierozłączności
teraz patrzę jak zasypiasz
nigdy więcej nie czując szumu
pszenicznych zbóż
w których chabry kołyszą niepewność
smakiem rozchylonych pieszczot
ustami o smaku malin
całowałaś jak żadna inna
wybacz mi niedoskonałość
w kręgu niedomówień puste studnie
nawet salomon
z podziwem nie rozumie kwitnących sadów
a czerwone płatki są takie białe
nalałem sikając na krzak
wybacz to tylko pęcherz
a ty znowu zakwitasz zanim jeszcze zapragnę
zrywać z ciebie to w co jesteś wcale nieubrana
poprzecznie skompletowany smakuję kompromisy
niczym oblężony
tułacz ułożony w ramionach
na balkonie niedomkniętym nocą
nostalgią z górnej półki
czekający na niezniszczalne
a niebokrążcy liniami dłoni rozpisują niebo
w tonacji blue dzienniki chwil
wyszeptanych a jakże nieobojętnych
na kawałki
o nieobecnym aniele który przyszedł
po drodze mlecznej
oceanem uczuć prosząc o spełnienie
by nie zgasły kolory we mgle
o intrydze hebanowych oczu
uknutej spiskiem
przeciwko pragnieniom bez tytułu
wyrytym na skale ostatnimi strofami pokusy
o bezsensownej białej róży
wydrapanej paznokciami
w odcieniu krwi na plecach
kiedy droga w obydwie strony wydaje się jedną
na własną prośbę
nigdy się nie dowiesz
ile czterolistnych zostawiłaś które muszą zgasnąć
czuła dłoń
już nie kręci loków na rozwianych włosach
milczą usta stęsknione całowań
od granic wszechświata aż do niebiańskiej półkuli
w sukience mini
przechadzasz się wzniośle ku słowom
na wenowisku kradnąc bukiety z polnych kwiatów
jednymi kolcami po języku innym przychylając rozgwieżdżone
szukasz stolarzy samogłosek
wytwarzających znośne relacje
tam gdzie tlen nie osiada w pustych płucach
oddychamy
oby nie tylko
skrzywionymi dzieciństwami z nie do końca dorosłością
zawstydzeni wygrzebując kolorowe dzwonki
bez hamulców
spisując testamenty nie zawsze czarno na białym
po upamiętnienie serc
pokrojonych w plastry wyciskające soki z ostatniej
chwili dźwiękami słów czarna komedia
opowiadam historię rozśmieszając boga
zamurowałem symbole
powracając obsesjami na wiśniowy spacer z poetką
o święta naiwności nie pytaj czemu
wymijając rzeczywistość pragnę widoku z twojego
okna przed północą na drodze do poznania
stanie już tylko jutro albo po
jutrze a ojciec ojców na przekór
wyrywie ostatnią kartkę z błękitnego pamiętnika
Nevly, 30 january 2016
przekraczając próg
na trzynaście do północy
śnieg sypie na buty
sen su
taka chwila
są jeszcze moje urodziny
dalej wysołych świąt
co? to już było
wybacz przegapiłem
jak ten czas zapier....
nie martw się teraz dam radę
tak będzie o wiele łatwiej
budynki za szybą
parasol gdzieś się zapodział
po zachodzie
będąc takim ze wschodem
słońca już cię nie rozbiorę
c`est la vie
choinka zostanie do przyszłego
Nevly, 29 january 2016
nie tak to nazywajmy
a jednak
mam dla ciebie więcej niż połowę siebie
zawsze wiem
przecież mnie kochasz
zawsze wiesz
w zakamarkach niedomówień
zawsze czai się nadzieja
w miłości twojej dłoni
która przystanią
domu który zawsze ma szczęście
zawsze zawsze tylko ty
mamo
zawsze kiedy jesteś
to tak jakby móc wreszcie upragnionej
zawsze zaczerpnąć wody
.................................................................................
https://www.youtube.com/watch?v=b9ufrWv8d1E
*dla Mamy - Halinki... od Kochajacej córki
Nevly, 29 january 2016
a tych dwoje
czyściciele butów w przedpokoju
pokojem na początku
na bezludnej wyspie
tam gdzie nie czyta się wierszy
popołudniem do nikogo
piszą historię żóltej ciżemki
która nauczyła ich kłamać
trzynasty dodając do ulubionych
tam gdzie mucha nie siada
komar ponad ptaki po uwolnienie
wybiega myślami
aby wypić słodycz z krwi
która na położniczym wyciekła życiem
potem to już tylko
zaistniałe kolejne dziś bez jutra
z ostatniej chwili czterolistna
przeciekająca przez palce
jest...
otwarcie mówiąc
coraz dalej mi do królewny
tak więc czy naprawdę
I`Love You istnieje
mówili że rzeka przeminie
a cała reszta
to jej wartość bez-względna
Nevly, 18 january 2016
w kieszeni plecaka
noszę kilka myśli
na wypadek stanu niepewności
ostatnio mało mówię
o mówieniu do widzenia
bo i po co
od kocham do nienawidzę
jedynie kilka skrzyżowań
Nevly, 28 december 2015
lubię powracać z daleka
bo wtedy przeczucie mnie nie myli
ni to mniej ni też więcej
ktoś pozwolił nam żyć
pogoda czuwa
ale świat jest pod kroplówką
koniczyna
dziś bardziej niż zwykle
układam z klocków szpary w poszyciu
przychodzi taki czas
kiedy trzeba oddać myśli do renowacji
wtedy nawet niebo jest zdegradowane
do roli błękitu w twoich oczach
tu lub tam światłocień
tylko on przypomina
że w czerwieni było ci do twarzy
ławka pod lipą jeszcze ciepła
ale okno na północ robi wrażenie banału
kiedy wczoraj jest pojutrze
chcesz czy nie
poranna rosa zbiera się na czterolistnej
Nevly, 22 december 2015
nocne tęsknoty w twoim ogrodzie
ciekawość kiedy owoce potrafią
zakwitnąć praktycznie same to wtedy
jeśli gwiazdkę z nieba chcesz dostaniesz
i takie tam przeznaczenia bez zrozumień
nie szukajmy dziury w całym
skoro istnieje początek
to istnieje również i koniec
śpiewam ci kołysankę o świętach choince
prezentach i mikołaju z długą brodą
wigilijny
odfruwam motyle do ciepłych krajów
a teraz
zasiądę do stołu wieczornych rozważań
jeszcze raz ufając w to
że dzieciątko...
Nevly, 21 december 2015
ponownie słodkiego miłego
krainy spełnionych czarów
i klocków które same się układają
majowań bez samotni
karpia bez utopii oraz studni bez dna
klucza do spokoju
odpoczynków w spowolnionym czasie
uniesień ograniczonych jedynie świtem
z miłością nie tylko przy zgaszonym świetle
a dalej to już jedynie
niemonotonnych kolejnych razów
w tym matriksie zwanym życiem
sami zresztą wiecie najlepiej
czego Wam na te nadchodzące
ze szczerego serca