Poetry

smokjerzy


smokjerzy

smokjerzy, 26 december 2017

spokój

skoro dwa brzegi
to most jak zaplecione
palce naszych serc


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 21 december 2017

wena

na końcu języka
słowo
jak dojrzałe jabłko
 
czeka


number of comments: 13 | rating: 6 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 20 december 2017

uśpienie

chłód
aż dreszcze po skórze 
płynę pośród zamkniętych
na cztery spusty
wokół szyby i dżdża
nie myśleć myślę i się nie myśli
i patrzy się
na rozwichrzoną miotłę grudnia
jak miesza szarość w oczach
bez twarzy światła 
nazw
brama po drugiej
bezradnie macha skrzydłami
jakby chciała dolecieć 
naiwna


number of comments: 11 | rating: 8 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 18 december 2017

Nie kupuj pomarańczy

Anonimowy świat zwariowanych wózków bez dna 
- pędzą, wpadają na siebie. Z drogi! Precz! 
Wrogie spojrzenia ostrzeliwują obcość. Trafiona. Boli. 
Potężna kobieta, twarz nabrzmiała purpurową wściekłością, 
przetacza się po mnie stadem słoni. Wtłacza w słoik korniszonów. 
Przepraszam. Najmocniej. Słowa jak odłamki szkła. 
Moje? 
Pokonany - maleńka przeszkoda wdeptana w podłogę. 
Przeżyłem.  
Dziecko wrzeszczy pod regałem z czekoladą. 
Kup! Chcę! Daj! Kup! Jezu. Moje uszy. Dziewczyna zaciskająca zęby, 
to zapewne matka wrzeszczącego. 
Będzie robota dla psychoterapeuty -  możliwa 
wczesna trauma czekoladowa. 
Dalej wrzeszczy. Dalej zaciska zęby. Zgrzyt. 
Ze zdziwieniem myślę o odgryzaniu palców. Wrrrr... 
  
Przejaśniło się. Zapachniało inaczej. Łagodniej. 
Warzywa, owoce, objawienie. 
Pomarańcze!  
Łódź z trzeźwiejącym sternikiem. Dopływam
do stosu pomarańczowych uśmiechów. Liczę do trzech. 
Wciąź płynę, płynę, aż kasa numer ileś. Czterometrowy, syczący wąż kolejki. 
Wózek za mną kąsa w łydki. Wytrzymam, już blisko. 
Pani w kasie, twarz Sfinksa i obrażonej Madonny,  
małym palcem lewej ręki 
przegląda Wielką Encyklopedię Pieczywa. Jest. Z makiem - 3,40. 
Z dynią - 4,20. 
Sklepowa mantra jak ochłap zepsutego mięsa. Dziękuję. 
Zapraszam ponownie. 
Ja.  
Na widok trzech pomarańczy Sfinkso-Madonna uśmiecha się. 
Skrzywienie ust uszczęśliwia. Szczerzę zęby, płacę. 
Idę. Drzwi - sezamieotwórzsię.  
  
Wielka tablica ogłoszeń. Labirynt, gąszcz karteczek. Czytam. 
Czytam? 
Sprzedam szafę. Dwa krzesła. Pióropusz gratis. 
Co mnie to obchodzi? 
Skuterprawienowygotowydoużyciaodnatychmiast. 
Nie potrzebuję skutera. Czytam. 
Szuuuuuuuuuuuuuuuuuu. Słowa zmieniają się w wodę. 
  
Karteczka cicha jak płatek śniegu. 
Niezgrabne, dziecięce pismo. Czytam. I jeszcze raz. 
I jeszcze. Biegnę?  
Sezamzamknąłsię. 
Szalony świat wózków bez dna  zniknął za drzwiami. 
Leje. Czy to możliwe - słony deszcz? 
Smakuję - jest słony! Czytam deszcz - słony. Deszcz przed oczami. 
W. Ponad. Pod. Wszędzie. 
Karteczka jak płatek śniegu. Jak nóż w żołądku. Koślawe pismo.   
Niewprawna rączka. Czytam. 
  
Sprzedam konika na biegunach 
(wstrętny,wstrętny ohydny świat) 
  
Sprzedam konika na biegunach 
(piekło jest bliżej niż myślałem) 
  
Sprzedam konika na biegunach 
(deszcz coraz bardziej słony)


number of comments: 18 | rating: 8 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 16 december 2017

dla tej drobiny kurzu

z odprysków pamięci
nie złożę nawet jednej żywej sekundy
 
dla tej drobiny kurzu
która realnie pomieści nas w sobie
wyrzekam się snów 
błyszczących zwykłych wielkich i małych
 
chcę z wiatrem liczyć twoje włosy
jak ciepłym chlebem 
karmić tobą głodne dłonie


number of comments: 17 | rating: 6 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 15 december 2017

(bez)senność

między czarnym wydechem nocy 
a bladą skargą świtu ledwie przeczuwanego 
w uporczywej rozmowie kroków 
których (być może) nie ma 
z podłogą która (zapewne) jest 
w bezsenności upchniętej w puch kamienia 
pośród stada wymyślonych wron 
i nieistotnych liczb 
szukam wyciągniętej dłoni 
albo brzytwy


number of comments: 21 | rating: 5 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 14 december 2017

szablon

rano niezdarnie gramolę się ze snów wprost
ku ostrej krawędzi rzeczywistości
najpierw jest dźwięk 
z szafy z hukiem wypada kot
lub pies uwalnia bąka przeciągając się pod łóżkiem
wtedy otwieram lewe oko
na krótko
bo sen mocno ciągnie w przeciwnym kierunku
i wciąż nie wiem dlaczego jeszcze przed minutą w mojej wannie
siedział Wergiliusz - popijając Żywca rozmawiał z Bogiem
przez prysznicową słuchawkę a ja 
tuż obok wykrzykiwałem życiowo istotne pytanie
(czy deski sedesowej można używać do surfowania)
prawe oko odmykam raczej ostrożnie
jak drzwi w które walą nieproszone pięści
napływa strumyk szarego światła zdobiony refleksami
powracającej świadomości
biologiczny budzik rozdyma piątą czterdzieści pięć
do krytycznych rozmiarów pęcherza 
z łóżka powoli zsuwa się noga jakby niepewna
czy gdzieś tam w dole napotka stały grunt
i nagle
i nagle
i nagle
słyszę swój pisk
 
znowu naszczałeś do papcia
skurwysynu!
 
a potem 
przez zamknięte okno wylatuje kot
za drzwiami radośnie znika ogon psa
kawa robi się sama 
piszę wiersz - proszę mi wybaczyć panie Zbigniewie
że będzie "jak płacz kochanków w małym brudnym hotelu
kiedy świtają tapety"
 
jestem tylko marnym piewcą zwykłych jelit


number of comments: 22 | rating: 11 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 13 december 2017

kochaj bliźniego swego

kobieta 
na drugim końcu powietrza 
tuli do piersi zwłoki dziecka 
 
jej oczy umarły 
i tylko dłonie czegoś tam jeszcze szukają 
w zakurzonych włosach 
 
na tym samym końcu powietrza 
mężczyzna czołga się w stronę własnych nóg
 
leżą przywalone gruzem 
równie nieosiągalne jak (k)raj 
z naszymi małymi chciwymi płucami 
 


number of comments: 10 | rating: 7 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 11 december 2017

fake news

tu  
na skraju świata
medytuje polny chrystus
(borsalino pełne dziur i wróbli)
 
rozpiął tęczę na deszczowym płótnie
stopą 
krzesze złote ciernie rżysk


number of comments: 9 | rating: 5 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 9 december 2017

bez związku

kwiat
czerwony wytrawny
zabawny
Różewicz po prawej (strona 862- informacja
dla niedowiarków)
 
"palcem na ustach"  wyszeptuje
kontrastujące tło
(Pink Floyd świeca Time ty ja)
 
od wewnątrz
wylizuję szybę kominka
jesteś
 
bliższa niż oddech 
piszemy wiersz o tu i teraz 
z naciskiem na
 
tu
 
które wymyka się 
i palcom i ustom i prawdzie myślę o wosku 
topniejesz
 
topnieję


number of comments: 19 | rating: 8 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1