Poetry

smokjerzy


smokjerzy

smokjerzy, 3 december 2017

konstatacja

jeśli przyjąć że życie
to kawał drewna w którym
każdy z nas już od pierwszego dnia
rzeźbi siebie
to ja
 
wystrugałem wariata


number of comments: 18 | rating: 7 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 2 december 2017

prokne

już nie spałem 
cisza osiągała właśnie górne c 
i dołączyła do niej prokne 
wyśpiewując dramat 
we wszystkich obciętych językach świata 
  
gdy zamilkła 
w kocich oczach  
krwią spływały okna wschodów


number of comments: 13 | rating: 5 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 1 december 2017

uśmiech

możesz być 
wredny bezzębny paskudny
możesz nawet palce odgryzać
lecz (błagam)
nie bądź lawą zastygłą
w martwym korycie obojętnej szczęki


number of comments: 15 | rating: 6 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 1 december 2017

zdumienie

pukałem
aż okazało się że nie ma drzwi
i drzwiami jest wszystko
 
wpadliśmy na siebie
znienacka
otwarci na oścież
 


number of comments: 22 | rating: 5 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 30 november 2017

spacer surrealistyczny

codzienność prowadzę zawsze na smyczy 
jest nadpobudliwa 
i lubi skakać obcym do gardeł 
  
październik dławił się błotem 
  
braliśmy pierwszy rozbieg 
czas ziewał 
spod stóp w popłochu uciekały nam chodniki 
cisza zalegała blisko dna 
syta leniwa z płucami otwartymi na oścież 
(skojarzenie - drzwi płaty śledziowe burdel 
świątynia kapelusz ulicznego grajka rana) 
z otworów gębowych wydobywała się mgła zmieszana 
z alfabetem zimna wystukiwanym przez zęby 
  
myślałem o 
ciepłych bułkach 
wielowarstwowej próżni 
otaczającej człowieka i jego samotność 
jajecznicy z wątróbką 
szóstym przykazaniu  
betoniarce - w kontekście obrotów ciał niebieskich 
Kirkegaardzie 
świętym Franciszku 
kiszonej kapuście - w odległym związku 
z żebrem Adama 
miejskim cmentarzu - podświadomie 
grzesznym uśmiechu Ewy - z nostalgiczną rozpaczą 
wojnie w Syrii - nieobecnie 
  
jedna po drugiej gasły latarnie  
scena zapełniała się  
na ulice wylegli pracownicy 
z niekończącym się poniedziałkiem w oczach 
i emeryci uczepieni toreb smyczy recept różańców 
życia 
  
ptaki grobowo milczały 
kominy sterczały jak kikuty drzew z sennego koszmaru lasu 
kominiarz z kosą w zaciśniętej pięści ciął dym  
na równe plastry  
(skojarzenie - Kali bogini czasu i śmierci kozi ser) 
  
na rynku o kształcie i charakterze jońskiej agory 
czarny uchodźca z Kanady
(różowy surdut twarz marzyciela) 
na lśniącej klawiaturze biało czerwonego fortepianu 
środkowym palcem prawej dłoni wystukiwał 
Poloneza A-dur op. 40 nr 1 
wokół niczym łan pszenicy na wietrze 
falował tłum zasłuchanych kiboli 
proboszcz pobliskiej parfafii łkał (w niewinnych objęciach dzieciątka)
zewsząd napływały rzesze bezdomnych 
by ogrzać się obrazami z wielkiego telebimu
gdzie właśnie płonął dom 
a w nim 
trzyletnia Mariam jej brat matka babcia dziadek 
świnka morska pies szmaciana lalka 
przyszłość 
  
szept mieszał się z dźwiękami poloneza 
  
przynajmniej jest im ciepło 
usłyszałem  
  
z nieba z impetem spadały zwrotne modlitwy 
(dziurawiąc nagą skórę nieprzystosowanych dusz)
schroniliśmy się na dworcu odjeżdżającym 
w stronę przeszłości 
 
spuścilem codzienność ze smyczy 
 
zrobiła swoje 
  
leżę w strzępach nieograniczonej wyobraźni 
rozmyślając o winie 
karze 
zsiadłym mleku - żeby nie zwariować
 


number of comments: 18 | rating: 6 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 29 november 2017

(od)nowa

długo nie działo się nic
aż nagle Bóg spuścił światło ze smyczy 
w przestrzeń pomknęła sfora cząsteczek nieokiełznanej radości
 
czas odetchnął i zrzucił szare łachmany
w oczach kwiaciarki zakwitły słońca przywracając krążenie tam 
gdzie zdawało się 
już tylko bezruch i martyrologia
 
stary korzeń wezbrał początkiem i końcem
w kwiaciarce rozchichotały się stokrotki roztańczyły motyle
a wybuch jej serca głośniejszy niż strach
uzdrowił słyszenie
 
więc przybiegłem
 
więc jestem
jak mapa która dopiero się tworzy
woda którą znów można pić 
 
bądź mi naczyniem
a zagotuję się w tobie


number of comments: 9 | rating: 7 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 27 november 2017

zapiski z nierzeczywistości

na lewym boku
zamiatałem gwiazdy pod księżyc 
przenicowany żołądek czarnego psa zawodził głosem 
niezaspokojonego głodu przodków 
w najmroczniejszym zakamarku snu oficjalna medycyna  
dokonywała aktu nierządu na bezradności 
o kształcie embrionu 
nie istniejesz - mówił do śmierci paramenides 
lecz ta spojrzała na mnie oczami heraklita 
i umierałem siedem razy w tygodniu 
  
na prawym boku 
budowałem domki z kart otoczone rajskimi ogrodami 
dobry bóg zabawiał się stwarzaniem sprzecznych możliwości 
byłaś córką każdej myśli snem we śnie  
nagim sensem oddychania 
w twoich oczach diabeł skręcał węże w aureole 
z brzucha wyrastały ci jabłonie 
  
świt leżał na wznak 
rozchylając uda z męskich żeber


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 26 november 2017

erotyk patriotyczny

jeszcze nie wystygł
język ojczysty
a już po raz drugi
się w niej zagubił


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 25 november 2017

stany pośrednie

od świtu
przez dzień potem noc
znów do świtu
 
z aspiracjami na życie wieczne
i sztuczną szczękę
uśmiechu naszego powszedniego
 
amen


number of comments: 13 | rating: 6 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 24 november 2017

gwóźdź

pytany jak to jest 
rozrywać żywą tkankę ciała 
odpowiadał - zalewała mnie krew 
bolała głowa 
modliłem się o szybki koniec 
bóg wrastał w krzyż razem ze mną 
z ran wyciekał czas 
przyszłość wstawała z martwych 
dłonie za wszelką cenę 
pragnęły odlecieć 
lecz nie pozwoliłem im na to 
 


number of comments: 25 | rating: 8 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1