18 września 2011
Prawie na jawie
śnisz mi się czasem
w mym samotnym śnie
w którym w domu z bala
siedzi ze mną pies przy kominku
codziennie po pracy piję czystej szklankę
włączam Mozarta lub Czajkowskiego
w pochmurne deszczowe dni
na długich spacerach z psem po lesie
myślę i wspominam
gotuję w nowoczesnej kuchni
danie niewykwintne
patrzę na sosny i łanie pod oknami
czuwam i czekam na oddech Twój
kilka razy w roku ślę grubą kasę nie swoim dzieciom
palę znicz na pamiątkę i ubieram jodłę
czytam świeże ekonomiczne gazety
i wracam do pustego domu
stary głupi zgorzkniały pedał