Misiek, 26 stycznia 2025
Niebo nie może być pokryte rdzą
bo tam anioły przecież zawsze śpią
papierowe statki do portu nie zawiną
przemija tylko bezlitosny czas
minuty jak wariatki wciąż płyną
i wcale to nie taki głupi rym
raz jeszcze znajome słowa zanucę
,,nie to jeszcze nie koniec
jeszcze trochę pożyjesz,,
białych żagli nikt nie okaleczył
w ogrodach Semiramidy
zakwitł cudowny amarylis
lecz nie zatańczę dziś z boginią
zapisany los wszystko zniweczył
nie jestem złamanym okruchem
syreny teraz nie zapłaczą
zamienione w dzielne dziewczyny
na pokładzie złotym dzwonem
wybijam coraz to nowe godziny
piszę do ciebie i wraz z duchem
na żaglowcu nadziei powracam
choć życie często jak prima aprilis
jednym dobrym słowem się upijesz
Przędąc słowem, 26 stycznia 2025
Wiosenną porą gdy zielenie wiodą
soczystym szlakiem cytując biografie
kolorem wznoszą radośnie chichocząc
ukwiecą harcem cudowne fantazje
soczystym szlakiem cytując biografie
wprawioną pszczołą typując miodowo
ukwiecą harcem cudowne fantazje
wonności moszczą w inny wymiar niosąc
wprawioną pszczołą typując miodowo
chcą posłać pakiet w najcenniejszym skarbie
wonności moszczą w inny wymiar niosąc
nie zmieści papier o tym barwnym kramie
chcą posłać pakiet w najcenniejszym skarbie
podrzucą rolą w tonacji dowodząc
nie zmieści papier o tym barwnym kramie
poezji zorzą jutrzenką majową
podrzucą rolą w tonacji dowodząc
wiosenną porą gdy zielenie wiodą
poezji zorzą jutrzenką majową
kolorem wznoszą radośnie chichocząc
Pantum
Przędąc słowem, 26 stycznia 2025
Skubała owca traweczkę przy zboczach
w beztroskim stanie niesforny baranek
całkiem dla zdrowia zatonął we wrzosach
śpiewały trznadle czytając w tym fakcie
w beztroskim stanie niesforny baranek
zwabiły nozdrza pozycja dogodna
śpiewały trznadle czytając w tym fakcie
z głodem tam pognał poświadczy hodowca
zwabiły nozdrza pozycja dogodna
uszczknął wpierw fragment po czym przeszedł walcem
z głodem tam pognał poświadczy hodowca
wybierał barwne najsoczystsze danie
uszczknął wpierw fragment po czym przeszedł walcem
pragnąc pozostać by uściślić obraz
wybierał barwne najsoczystsze danie
błyszczały oczka na rozległych włościach
pragnąc pozostać by uściślić obraz
całkiem dla zdrowia zatonął we wrzosach
błyszczały oczka na rozległych włościach
skubała owca traweczkę przy zboczach
Pantum
ajw, 26 stycznia 2025
po zdrętwiałych stopach
chodzi tabun nieistniejących mrówek
przepływają przeze mnie myśli
a potem uciekają i żadnej nie mogę nadepnąć
soczysta zieleń
zachłannie wpełza przez okno
a we mnie wielkie wypalone pustkowie
z łóżkiem pośrodku
rozpoczynam maraton snów
żeby uśpić ruminacje
które prześladują mnie jak mania
na śniadanie znów trzy bezy
bezsilność bezradność i beznadzieja
wolnyduch, 26 stycznia 2025
Ile w tobie mieszka człowieka w człowieku
czy znasz już odpowiedź
szanowny kolego?
Wystarczy, że w lustro spojrzysz się mój drogi,
kogo w nim zobaczysz
da tobie odpowiedź,
czy padalca, kreta, co wciąż pod kimś ryje,
jeśli nie dokuczy, to dnia nie przeżyje,
czy orła sokoła, co się dumnie wznosi
nie mogąc nadziwić się ludzkiej małości.
wolnyduch, 26 stycznia 2025
Rozmieniam się na drobne,
ktoś wydaje mi reszkę,
chętnie z butem od środka
w moich bebechach grzebie.
Najczęściej zapominam,
że para w gwizdek idzie,
skraplając bardzo szybko,
znika jak deszcz pustynny
A ja też pustynnieję,
czas mnie przesiewa z wodą,
zanim ostatnia kropla
fatamorgany widokiem
Stanie się urojonym.
Bezka, 26 stycznia 2025
ciemna zimna bezkształtna
obleka samotny zakątek życia
zagarniam materię w powietrzu
zaciskam w dłoniach
powstaje
gliniana kula
wokół niej już jaśniej
modeluję tors by mieć oparcie
później ręce i otwarte dłonie
nie cierpię być sama w ciemności
stąd twoja głowa oddana sumiennie
napływają myśli – przenikanie
dopieszczam każdy neuron
kleją się ręce do ciebie
i jeszcze ta obca przestrzeń
żeby przeżyć żegluję w mrok żebrem
stworzysz mnie doskonałą
w malignie nienazwanych marzeń
dłońmi - na moje wyobrażenie
będziemy się nadal rzeźbić
minimetr po minimetrze
w nocy powstaniemy
- oddychając powietrzem
i jeśli wystarczy czasu do rana
zdążymy wypowiedzieć życzenie
stworzeni przez siebie
bez znamion czasu
rankiem będziemy już przeszłością
dla innych
słońce wypali wspólny kształt
- zespolenie
Bezka, 26 stycznia 2025
kochaj mnie odwrotnie proporcjonalnie
do moich wad
bez równań z nieznajomą
mnóż radości
dziel na drobne smutki
płyń wykresem funkcji fochów
wyprowadź na prostą
bądź moją całką
a nie różniczką
długoterminową lokatą
z wieczną cierpliwością
zostańmy w tym samym zbiorze
wysokiego prawdopodobieństwa
że zawsze możemy liczyć na siebie
bez reszty
Przędąc słowem, 25 stycznia 2025
Został stracony
Kiedy styczniowy mróz strasznie heblował
całun śmiertelny począł się panoszyć
Stracony został
Wisząc ze sznurem ostatniej pieszczoty
młodziutki harnaś dech śmierci smakował
Stornel
/Został stracony na szubienicy 26 stycznia 1796 roku w Kamesznicy. Miał około 28 lub 29 lat.../
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.