sam53, 6 października 2025
rozłożyłaś mi niebo nad głową
słońce wyszło spod ciepłej poduszki
mógłbym z tobą ach sam nie wiem dokąd
czy pofrunąć czy pobiec czy pójść i...
zjeść śniadanie na trawie - pamiętasz
kocyk w parku Tiffani i wino
cały Paryż świętował - pół szczęścia
resztę w tobie znalazłem dziewczyno
wtedy wszystko bym dzielił na dwoje
jak bagietkę złamaną do kawy
wciąż w objęciach czy starczy nam objęć
pocałunków w lombardzie sprzedanych
rozłożyłaś mi niebo nad głową
zaraz wieczór i słońce już nisko
mógłbym jeszcze choć sam nie wiem dokąd
tyle szczęścia gdzieś przeszło nim przyszło
sam53, 6 października 2025
to smutne kiedy wiara nie ma już znaczenia
gdy kamienie w strumieniu obojętność toczy
gdy rozmowa nie cieszy prostego człowieka
chociaż myśl tak jak kropla skałę jeszcze drąży
ogień szuka ciemności - swąd cmentarnych cieni
kłamstwo znowu rozkwitło w pretensjach wzajemnych
pogarda jak bumerang powraca w korzenie
nawet słowa modlitwy nienawiścią przeszły
to smutne gdy patriotyzm gubi swoje credo
niepodległej w stulecie karłów zjazd chocholi
nutą nader fałszywą komponuje przeszłość
jakby naszej historii nikt nie chciał już bronić
2018
sam53, 6 października 2025
obudź mnie bez przyczyny chociażby w Krakowie
przejdziemy się plantami - jesienią są piękne
zostawimy jak zawsze dwa słowa pod wiązem
tutaj nobla za wiersze rozdają codziennie
tutaj umrzeć znów mógłbym chociaż nie umieram
i o tobie zapomnieć nie potrafię wcale
to co przeszło minęło - jakże smutno teraz
czy to róża czy kamień - nie pytaj co dalej
teraz pani Wisławo - wolność konstytucja
znaczy tyle co dawniej - zdepczą i rozgarną
w złej godzinie powtarzam - ktoś chce związać usta
dwojga nocy nie przetrwam pod ciemną latarnią
2018
ajw, 6 października 2025
kiedy patrzę na niebo
w oczach pozostaje
kawałek błękitu
cisza opada na powieki
za zasłoną rzęs
mam wewnętrzne okno
z niebieską wolnością
po horyzont
oddycham przestrzenią
wtedy ciemność pęka
- światło odnajduje
najmniejszą szczelinę
_________________
2025
Belamonte/Senograsta, 6 października 2025
Gdy wyobrażam sobie, że mówię w imieniu kogoś, albo że jestem
tym kimś i mówię w jego imieniu to, jak on sobie mnie wyobraża -
pozostaję w sferze mnie-mań, nie mam siebie, ale mnie łapie i łapie,
ale gdy mówię szczerze we własnym imieniu, to wychodzi już
prawdziwiej, mi przynajmniej, bo nie udaje, tylko, że wtedy to już
nie brzmi bardzo dumnie, ale to jedyna sensowna duma własna,
patrz pokora.
Przejdźmy do ilustracji tego jaśniejącego wywodu.
duma pieniądza
tak wiele straciłem
tak się zeszmaciłem
ale mam je, mam
pora sobie powetować
pora się zabawić
pora się pokazać
moja kolej gnębić
najlepsze dziwki, najlepsze szkoły,
najlepszy mąż, dzieci
złote klamki i kible
apartamenty
pora wydać prawie wszystko na specjalistów
duma plebsu
mam czyste sumienie
jestem uczciwy
nie mam kasy
co ja mogę
najwyżej piwo za 2 złote
w bramie
nikogo nie krzywdzę
zwykła żona, zwykła szkoła...
kible i klamki są od otwierania i srania
nie od błyszczenia
34 m kw.
pożyje dłużej, bo nie wydam wszystkiego
na specjalistów
duma frajera
mnie wystarczy co mam
jestem wariat
czy pieniędzmi bym ją zdobył?
nie dam rady być nikim i spowiednikiem
tym bardziej że „Into in my arms, och Lord“
cierpliwie poczekam na efekt mojej oschłości
chcę wracać do chwil dobrych z nią
nie sprawdzać urojeń
byle do przodu
kolejny stracony kontakt?
za coś byłem lubiany?
czy to była gra?
muszę sam sobie pomóc
nie wierzę w swoje kompetencje
ale spróbuję
tetu, 5 października 2025
Milczysz
a ja chciałabym wiedzieć dokąd
suną chmury ile kropel spadło
nim wyrosłeś
z poszarpanego ciała — cień
kładzie się u stóp góry
na podobieństwo i wiarę
jestem kamieniem
Milczę
a ty chciałbyś wiedzieć dokąd
będę wyrastać cieniem w kamieniu
światło
spójrz w górę
chmury płyną brzegiem
mieszczą się w dłoniach
ais, 4 października 2025
I
Ziemiste ciała, wychudłe z bólu
na korytarzu siedzą w kolejce
Jezus ukryty w tabernakulum
zatem nic nie wie o waszej męce
czekasz wśród innych tobie podobnych
i błogosławisz owoc goryczy
wyżebraj Mario kilka chwil godnych,
chociaż dla możnych nie ty się liczysz.
II
Razem z innymi w ciszy odeszłaś
łez dwa miliardy spadło dziś z nieba
zostaną smutek i puste krzesła
już Zdrowaś Mario?, może więc przebacz
daruj im winy oraz przekręty
wybacz niepamięć, lekceważenie
każdy z nas, człowiek, winien być cenny,
jednak ważniejsze w sektywstąpienie.
III
Módl się za grzesznych i za bluźnierców
teraz i w czasie wejścia do piekieł
wszyscy żyjemy Mario w twym sercu
nakarm nas swoim strupiałym mlekiem
wejrzyj na parnas, na kpiące gęby
śmiejące z masy wpatrzonej w „cale”,
że trwa schylony, że kukły wielbi
szczęśliwy naród, bo dostał palec.
__
4 Października obchodzimy Światowy Dzień Onkologii
Belamonte/Senograsta, 3 października 2025
Dom to jest takie coś, gdzie się możesz puścić ścian, lin,
kontroli, gdzie odpoczywasz. Czy w domu pracujesz?
Pracujesz swobodnie, spontanicznie, jeśli służących nie
masz, jest podział ról. Wzajemne łowienie zwierząt, dzieci
pomagają, mąż skóruje, ona gotuje, sprząta i pięknie wygląda.
U niej się to zaburzyło.
Ale są i promienie, lasy, łodzie liścia na rzece, gwizdy pociągu.
W nich też chcesz zamieszkać, stracić siebie, puścić.
W nich nie pracujesz tak, mając innych na uwadze, ale one
przychodzą do ciebie w domu w porze sjesty.
Gdy jesteś samotnikiem, nie zawsze dobro jest wytwarzane,
tylko szczęście we dwoje i rozdawanie go cię omija,
a zostało to spowodowane przegraną w walce, umysłem,
uczuciem i ciałem, o miłość erotyczną. Może ci
wmówili, ci co podglądają, zazdroszczą, a sami nie mają,
że to grzech.
Zatracenie w domu publicznym, w sztuce, zatracenie w orgii
też jest potrzebne, przyjemność, ale nie wolno budzić się nad
trupem dziecka. Równowaga, więc zatracenie, zrzeknięcie się siebie,
bycie wykorzystanym i czerpanie z tego przyjemności, etap życia,
też umiejętność dla osiągnięcia Pełni.
Nie ma sensu bać się wspomnień i szantaży, to potępianie siebie i
innych, co powinno dyskredytować to zatracenie ze szkodą dla innych.
Żeśmy się otarli o przepaść to nasze bogactwo.
Mogła być manipulatorką i tyranką, może w tym się zatraciła,
a ludzie się zbuntowali.
Lecz jeśli ktoś się odnalazł i chce zatracić znów w promieniu, miłości,
szumie gnicia gwiazd, to niech to robi, a nie śni o tym na jawie.
No i przesądy klasy, pieniądze, naprawdę triumf elit to nie triumf.
Córka księżyca przestraszyła się przepaści zatracenia w sobie
i teraz założyła zbyt sztywny gorset, służby rodzinie, opinii, stłumienia.
A więc ja miałem być jej odskocznią, zatraceniem zastępczym, ale
na Boga, ja jestem z tej samej gliny, ludzie są równi.
Co to pieniądze robią z ludzi. I dążenie do władzy, do kontroli.
Jego w umyśle zdradzała ze mną, mnie jak zapewniała
cieleśnie z nim, a ja myślę, że jest ofiarą własnych manipulacji.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.